czwartek, 24 listopada 2011

To nowa i komfortowa sytuacja

Nie muszę się wstydzić , ponieważ dokonałam dobrego wyboru politycznego.
Taki stan to nowość zupełna i powoli z tą zmianą oswajam się.Powoli, bo z niedowierzaniem,że oni tam w Sejmie RP mają moc i działają mimo wszystkiego złego, czyli zła ukrytego, które przecież umacnia się i rośnie.Przede wszystkim potęguje agresję obronną, a moi ludzie pracują i już pierwsze efekty tej pracy dostrzegam.
Pracują, by edukacja nie wymuszała degradującego posłuszeństwa narzuconych norm, ale rozwijała sztukę samodzielnego myślenia i czucia.Pracują nad tym, by człowiek w urzędzie był traktowany jak człowiek.Zawalczają z  molochem delegalizacji i zamyślają o kulturze, która może wszystko.
A wszystko po to, by biedni bez własnej winy i ludzie wykształceni mogli w końcu ruszyć z miejsca.
I ruszą, bo my ruszamy.Ruszyła Ela i ruszają młodzi, którym patronujemy.Miło patrzeć jak tak ruszają i jak główkują.Takie patrzenie to szczęście zwyczajne jest i bardzo energetyczne.
Ruszają nasze nowe myśli i życie przez to staje się zupełnie nowe i inspirujące.

Poznajemy moc myśli, które są jak magnesy i jak wywołują potężne skutki.
Czego jeszcze można chcieć więcej, gdy ma się poczucie jedności z tym wyborem, którego się dokonało?!
Można i trzeba obserwować czterdziestu i jednego , bo ta obserwacja wpływa na obserwowany obiekt i energetyzuje go.Już to wiemy i doświadczamy świadomie tej wymiany energii.Szkoda,że niektóre wspaniałe przykłady , na przykład z Islandii,Irlandii do nas nie docierają i nie energetyzują naszego życia społecznego.Szkód i krzywd wciąż robimy sobie dostatek, ale nawet w procesach dewastacji związków coś się dzieje.Może styl i klasa Posła Palikota i Ruchu jakoś przebiją się i ignorowanie nowej idei a także szyderstwo maluczkich -zacichną ze wstydu.Póki co triumfują, ale jakoś żałośnie i piskliwie.
Otwierają się oczy ludzi myślących samodzielnie , a to jest już coś. Coś najważniejszego, bo to nam pozwoli na samoświadomość i na rozwój.Amen.

piątek, 18 listopada 2011

Po expose

czujemy radość i dumę.A wystąpienie premiera Donalda Tuska nam tej radości ani dumy nie zmąciło, bo nie mogło zmącić.

Adam i Zosia w Chicago wysłuchali expose posła Janusza Palikota i są gotowi rozważać powrót do Polski.

-To nas obchodzi, mamo, wydzwaniali wczoraj do Eli  po pięć razy każdy, by

ustalać gdzie są pieniądze dla głodnych brzuszków i praca dla ludzi wykształconych.Jak edukacja może w Smutnym Kraju odbić od dna i czy Zosia ma szanse prowadzić galerię sztuki, jeśli nastąpi regulacja stosunków  ludzi z biurokratami.Najważniejsze, czy już teraz rząd dostrzeże konieczność pracy nad czterema warunkami postępu , czy trzeba będzie czekać rok, dwa albo cztery.

-Poseł Palikot jedynie naszkicował przyczyny naszej biedy i sposoby wyjścia z niej...-zeznawałam w rozmowie z Zosią i gasiłam nieco zapał własny , a także wszystkich innych.Nie pomogło.Poderwał nas swoim expose i nie ma przeproś.Ruszamy do pracy z kopyta, by ludzie mogli żyć w swoim własnym kraju bez przemocy, biedy i strachu.
Po swojemu liczymy żródła,skąd brać pieniądze i wspomożemy w tym liczeniu Posła, choć wie lepiej i wie wszystko, skoro potencjał Polaków pragnie uruchomić.
Panie Pośle, on -potencjał ludzki-jest większy niż dziś o tym myślimy, bo dziś myślimy jeszcze po staremu.Wystarczy,że ANOMIA stanie się przedmiotem analiz, rozmów i podstawą liczenia strat, jakie nieustannie ponosimy.
Oni wrócą, do nas ,do Polski, do Pana i pomogą.

Uderzenie poniżej pasa przez  Premiera powoli mija .Przygotowani jesteśmy,że swe zachowawcze rządy partyjne będzie mógł forsować rok, dwa ale nie dłużej.
W końcu i tak rozwinie Pan i uzasadni swoje expose, a my będziemy już gotowi, by Pana wesprzeć i pomagać.
Tymczasem życzymy powodzenia w służbie Ojczyżnie . Panu i  Ruchowi.
Sądząc po minach posłów, być może pojęli o czym Pan mówił...Amen.

niedziela, 13 listopada 2011

Roztropnością...

za bardzo nie pogrzeszyłam i zaryzykowałam.

Już 30 pażdziernika czułam,że tak będzie, gdy spotkałam Elę , a jej sprawa mnie zainteresowała.Teraz jest już decyzja.Sprawa Eli zawiera wszystkie elementy moich zainteresowań i  dlatego oddałam jej część władzy nad sobą. Z radością tym większą,że Ela odkrywa w sobie niezwykły talent pisarski, a ja jej w tym odkrywaniu towarzyszę.Dokładam drew do kominka i czasem jakieś słówko albo dwa do tego, co pisze.A pisze o tym jak na jej dramat i na dramat życiowy wielu innych osób i rodzin wpłynęła religia, przemoc, kobiecość i seksualność.
Moja przyjaciółka poszerzyła pole swoich marzeń i stojąc przed prawdą, którą postawiło przed nią życie- dojrzewa do jej wyartykułowania.
Zanim wyjedzie do syna do Chicago zamierzyła naszkicować rys swojej historii.Jest ona dla mnie arcyważna, ponieważ pokazuje związki między narzuconym schematem przemocy a skutkami tejże.Ukazuje wiedzę, dobroć , odwagę Eli i jej syna Adama, z którym spotka się po 26 latach...
Będę z Elą i dlatego ograniczam blogowanie.
Być może uda mi się choć raz w tygodniu zamieścić wpis.Być może znajdę czas , by zajrzeć na ulubione blogi.Być może skrobnę jakiś drobny komentarz...

Tymczasem najserdeczniej dziękuję Blogowiczom za to,że mnie wspierali i zaszczycali mój blog, wykazując się wiedzą, dobrocią i odwagą.
I bardzo proszę, byście  we mnie, Drodzy- nie wątpili.Wrócę z radością i chyba będę mogła powiedzieć coś więcej niż dotychczas.Serdecznie pozdrawiam.

sobota, 12 listopada 2011

Składania ofiar z ludzi...

w Europie zakazali Rzymianie dekretem senatu z 97 roku p.n.e.Zakaz dotyczył także podbitych krajów, ale aż do XVIII wieku n.e. nie wszyscy ten zakaz honorowali.Uważający się za chrześcijan( bo nie chrześcijanie, którzy są pacyfistami) zakazu nie honorowali i uczoną Hypatię , broniącą Biblioteki Aleksandryjskiej przed spaleniem przez biskupa Cyryla- zabili ze szczególnym okrucieństwem.Z takim samym okrucieństwem składali ofiary z ludzi przez wieki.
Czy byli bardziej czy mniej okrutni od mieszkańców Mezoameryki, którzy słynęli z krwawych ludzkich ofiar- nie jest wiedzieć. Wiadomo tylko,że niegdysiejsi mieszkańcy dzisiejszego Peru na przykład - zabijali , aby ratować świat.Wierzyli,że jedynie złożenie ludzkiego życia w ofierze mogło przynieść ocalenie.Według Azteków ludzka krew pozwalała zregenerować siły słońca, bo
 swoje życie traktowali jak element kosmicznego cyklu wzajemnych ofiar.
Ofiary z ludzi służyły też powodzeniu przedsięwzięć budowlanych i konsekracji nowych świątyń.Tak było niemal na całym świecie, bo tak też było z Murem Chińskim na przykład.Tysiące ofiar pochowano pod jego fundamentami, by mógł przetrwać wieki...W Japonii dziewice grzebano żywcem...Nawet łagodni Egipcjanie składali ofiary z ludzi w ofierze podczas pogrzebu władców.
Piszę dziś o tych faktach, ponieważ coś mi mówi,że składania ofiar z ludzi nie zaprzestano wcale.Zmieniła się tylko forma i treść, a nawet motywacja, ale nie samo "posyłanie na stos".
Skłania mnie do tych wspominków neofaszyzm i to wszystko, co stało się wczoraj podczas obchodzenia Święta Niepodległości.Co się stało?- jeszcze nie umiem sobie odpowiedzieć , bo budzą grozę zachowania prawicowców-narodowców-patriotów, czy jak ich tam nazwać...A nazwać trzeba i zrobić wszystko trzeba, by nigdy już nie mogli się pojawić pod naszą szerokością geograficzną.Amen.

piątek, 11 listopada 2011

"Nie będziesz się skarżył...

na krzywd niedostatek".
Po wczorajszej rozmowie z red.Monika Olejnik  w "Kropce nad i..."poseł Janusz Palikot cytuje na swoim Poletku nieśmiertelnego Homera.Bóg Posejdon obiecuje  to Odysowi...i dotrzymuje słowa.
Parlament będzie dla Posła i jego Ruchu-bezwzględny i okrutny.Próbkę tego traktowania "obcych" już widzieliśmy na inauguracji posiedzeń obu izb w dniu 8 listopada br.
Jak bardzo będzie bezwzględny i okrutny pokazała red.Olejnik po raz kolejny (3 -ci czy 4-ty, a może ...)"oskarżając" Janusza Palikota za " grzechy", które popełnił zupełnie ktoś inny w czasach dawno minionych i bez żadnego związku z działalnością Posła i Ruchu.To tylko próbka tego, co nastąpi, bo nastąpi.
Nastąpi, ponieważ Pan Janusz to inna klasa i inny styl.Inny od dotychczas praktykowanego w polityce i w życiu publicznym.Zupełnie inny, więc "wrogi".
Ze względu na prawicową  zasadę: kto nie jest z nami jest przeciwko nam.
Poseł reprezentuje ideę lewicową i wcale nie tego nie wstydzi, jak SLD.
Ma więc także wroga w samym SLD, a szczególnie w osobie posła Leszka Millera.Z pewnością będzie chciał ten poseł zapomnieć o "dziwolcach (?!) i dziwolągach", ale tym razem chyba się nie da .Nie da się, bo to określa tego posła tylko i ewent. także część jego formacji partyjnej.
O obciążaniu jednych winami innych już rozpoczęła się wczoraj dyskusja.
Podjęła tę dyskusję red.Monika Olejnik, ponieważ została zaatakowana w "FiM".
Taki atak ( za pośrednictwem przodków albo dziadka z Wehrmachtu) był dotychczas polityczną normą, ale nie będzie normą.Zadba o to poseł Palikot i jego Ruch.Zadanie Herkulesa? A mają oni jakieś inne robótki do spełnienia?Coś mi mówi,że nie i dlatego nie będą się skarżyć.Ani na niedostatek krzywd ani na bezczynność.
Red.Monikę Olejnik lubię, szanuję i podziwiam.
Wiem, co mogła czuć, gdy red.Marek Szenborn w "FiM" wypomniał jej współpracę z red.Jerzym Urbanem, który był i jest niesłuszny.Nikt by tego nie chciał, by mu wypominano coś, do czego sam nie chce się przyznać.
Bo to jest nietakt, brak grzeczności, czyli głupota.
Coś mi mówi,że "FiM" tej głupoty nie popełniłyby wcale, gdyby nie bezwzględne ataki red.Olejnik na ten tygodnik i na osobę posła Romana Kotlińskiego.Za wszystko, za całokształt, a w szczególności za zabójcę ks.Popiełuszki- Piotrowskiego.I przy okazji ataki na posła Janusza Palikota oczywiście, bo współpracują...
Problem odpowiedzi na krzywdę to zaniedbana sprawa.Jedni mówią,że trzeba nadstawić drugi policzek, ale potęgują krzywdę, a inni pokazują,że można inaczej...
Zobaczymy, co nam pokażą, bo rachunki krzywd są niespłacone i rosną, niestety.

Odesłanie do osobistych...

problemów czy pospolite prostactwo?
Co zdominowało inauguracyjne posiedzenie Sejmu VII kadencji i Senatu VIII kadencji w dniu 8 listopada 2011 roku w środku Europy w XXI wieku?
Polacy nie mają wątpliwości:OBRZYDLIWOŚĆ...

Najpierw -zamiast podziękowań- była pisowska napaść na b.minister Ewę Kopacz.Za pomocą agresywnych i niemających związku z rzeczywistością "pytań smoleńskich".Potem ta agresja przeniosła się na poseł Wandę Nowicką, bo Panie aspirowały do funkcji marszałkiń Sejmu.Był szowinizm posła Dorna i reakcja z sali posła Janusza Palikota.W obronie atakowanej bezpardonowo Wandy Nowickiej wszedł na trybunę poseł Robert Biedroń i z góry wiadomo było,że agresja nie zmniejszy się.
Bo Biedroń to człowiek wyjątkowy.Spokojny, uśmiechnięty, ekspresyjny i nowy w Sejmie.Musiał zapłacić za tę odwagę i zapłacił.Wystarczyło,że proszącym, niektórzy mówią-błagalnym tonem- zwrócił się do posłów, by zaprzestali "ciosów poniżej pasa".

Posłowie, nie tylko z PiS, niestety- zaatakowali posła salwami szyderczego rechotu i "komplementami" z seksistowskim podtekstem.Bo poseł Biedroń jest sobą i stać go było  już dawno temu, by określić swoją swoją orientację.
Głośna i okrutna fala szowinizmu nie ominęła nawet Premiera, posłów z SLD i
to jest jakoś  częściowo zrozumiałe.Rechot, szczególnie w sytuacji stresowej- jest zarażliwy.I jest zabawa w poważnej sytuacji...
A "starzy" posłowie zrobią wszystko, by dobrze się bawić.I bawili się...I tylko nie jest wiedzieć, czy to jest dobra zabawa.
Niemal równocześnie Senat obśmiewał senatora Kazimierza Kutza.Bo jak to zwykł czynić zawsze- powiedział  rzecz oczywistą dla wszystkich , ale nie dla tej
izby o dominacji  partyjnej PO nad nią właśnie.
Cokolwiek mówimy i czynimy- mówimy o sobie.Przede wszystkim o swoich problemach.Jakież to problemy osobiste wyartykułowali parlamentarzyści swoją falą nienawiści ? Poznamy te  ich osobiste problemy, ale już jedno jest oczywiste.To są poważne problemy osobiste .Może zbyt poważne na role parlamentarzystów, którzy już na inauguracyjnym posiedzeniu określili swoją reputację.Czy może ona być gorsza? Oczywiście,że może,bo prawica koniecznie chce pokazać Ruchowi Palikota"gdzie jest ich miejsce".I z pewnością pokaże.Być może bezkarnie będzie pokazywać...
Trzeba tylko mieć nadzieję,że wyborcy i media opanują sytuację.Są już dowody na to,że pojawia się głębsza refleksja w TVN i gdzie indziej.Może nastąpi spotkanie z rozumem i parlamentarzyści sobie przypomną kto i po co ich na Wiejską wysłał.Najpierw jednak sami -będą musieli załatwić swoje problemy osobiste z tolerancją, akceptacją,zasadami demokracji...Sami, bo obowiązkowych badań psychiatrycznych póki co nie wprowadziliśmy.

Póki co trwają wysiłki wyborców, by wprowadzić do parlamentu zasadę Einsteina: wszystko należy robić najprościej jak to możliwe, ale NIE prościej.
Pomiędzy prostotą a prostactwem jest cieniutka granica.To jej wyczucie stanowi o kulturze i dobrym obyczaju.Przede wszystkim o osobistych problemach delikwenta, które rzutują na jakość życia.
Za spowodowanie niebezpieczeństwa w ruchu drogowym jest w kodeksie karnym kara.Wcale nie jest mała.Za spowodowanie niebezpieczeństwa dla działania zasad  elementarnej przyzwoitości w parlamencie...
Co ich powstrzyma przed nową falą agresji obronnej, gdy już czują,że muszą odejść ,że ich partyjność i moralizna rozsypują się?
Coś mi mówi,że zrobią to wyborcy.Tu , na forach. I czynią to właśnie.
A ja tylko przypominam,że 382 posłów i 90 senatorów, ślubując- błagało o pomoc...Oby nadeszła. Amen.

czwartek, 10 listopada 2011

Chochlik, jeśli działa...

przeważnie pracuje na rzecz silniejszego.
Dziś rano pracował na rzecz PO, red.Moniki Olejnik i przede wszystkim chyba filozofa niemieckiego Arthura Schopenhauera. 
Zadziałał, bo próbowałam przypomnieć dziełko "Erystyka, czyli sztuka prowadzenia sporów" i zacytować fragment:"Należy doprowadzić przeciwnika do złości;albowiem w złości nie jest on w stanie  prawidłowo rozumować  i dopilnować swoich korzyści.Sprowokować  do złości można 
przez jawne niesprawiedliwe traktowanie lub szykany i w ogóle przez bezczelne zachowanie się".
Nadto próbowałam także podzielić się z Państwem własnymi spostrzeżeniami co do stosowania tej techniki, zwanej też sztuką- przez osoby publiczne.
Każdy może sam wyrobić sobie zdanie co do stosowania erystyki, ale trudno nie zauważyć,że stosuje ją b.minister Julia Pitera, ponieważ wczoraj zastosowała  tę technikę  przeciwko posłowi Biedroniowi.Nie pierwszy i chyba nie ostatni raz...
Co gorsze -powiązałam tę technikę ze zjawiskiem ANOMII, czyli zanikania więzów społecznych.Powiązałam dlatego,że erystykę stosują masowo partie prawicowe i nie tylko one...
To tytułem wyjaśnienia braków wpisu, a nowe fakty  w tym względzie właśnie obserwuję  w sprawie poseł Nowackiej...I mam nadzieję je opisywać.Amen.

Zrywanie więzów...

  osiągnęła.Oburzenie ludzi nie ma granic, bo ta "sztuka" budzi sprzeciw.Dlaczego tak wielu politykom i innym...-zależy na " doprowadzeniu przeciwnika do złości"i na tym, by ..."nie byli w stanie prawidłowo rozumować i dopilnować swoich korzyści"- nie jest wiedzieć.
Najwyrażniej jest to "sztuka" opłacalna, ponieważ stosowana jest niemal powszechnie.Skutek tej techniki jest opłakany, ponieważ walnie przyczynia się do ANOMII, ale ten skutek jakoś nikogo specjalnie nie interesuje.
Skutek już jest widoczny od dawna gołym okiem i ubolewamy nad tym,że normy społeczne ulegają osłabieniu, ponieważ coraz częściej są sprzeczne ze sobą, a rozpad więzi społecznych ( w tym  brak zaufania do siebie wzajem)- bije na alarm, bo jest najniższy w Europie i dochodzi do 80%.
Jak zatem odniesiemy się do tej "sztuki", która nas spycha z poziomu porozumiewania się na poziom ofiary sporów?
To by dopiero była sztuka, ale nie dostrzegam jeszcze opracowań podobnej natury.Może są gdzieś, a może trzeba nam reagować indywidualnie na napaść.
Przykazanie"Nie zabijaj" słowem złym wcale tu nie ma zastosowania ze strony czcicieli i wyznawców patriarchalnego systemu łupów.Oni wręcz  metodę  erystyczną stosują nagminnie.I zupełnie bezkarnie.
Coś mi mówi,że to się może zmienić, jeśli czcicieli erystyki Schopenhauera będziemy mogli rozpoznać i ich nazwiska zapamiętać.Moją listę czcicieli erystyki wczoraj otworzyła  b.minister d/s zwalczania korupcji właśnie.

wtorek, 8 listopada 2011

Zdornowacieli

Od czasów Noego nie mamy problemu z nazwaniem postawy posła Dorna i jemu podobnych.Sam Noe  nie miał problemu z nazwaniem  niegodnego zachowania młodszego syna Chama i nie miał problemu, by to zachowanie napiętnować po wsze czasy stygmatem przekleństwa: "Niech będzie przeklęty Kanaan!
Niech będzie najniższym sługą swych braci"( Księga Wyjścia, 10,25).
Niech będzie...Powtarzamy przez wieki, nie podajemy dłoni, nie zapraszamy do domu i nie widzimy, gdy przechodzi ulicą.
Gdy zasiada w Sejmie VII kadencji-mamy jego obraz przed sobą -chcąc nie chcąc.
Katuje nas taki widok , ale nie wszystkich.
Wczorajszy wybór wicemarszałkini Nowickiej pokazuje,że ok. 70 posłów z PO taki widok nie katuje i nie mierzi.Wprost przeciwnie-posła Niesiołowskiego wprost zachwyca i podnieca.Niezdrowo...powie ktoś, ale co może być zdrowego w partii zwycięskiej, gdy aż 70-ciu posłów widok ów zachwyca?!
Zwyciezca-Premier do nas strzelał nie będzie, bo nas lubi.Z wzajemnością.
Przemawia niczym Noe do partyjnych  i gdy tak czyni-wciąż mamy nadzieję.
Ale mimo postawy akceptacji, aprobaty i uznania stosowanej przez PO wciąż tam ktoś dornowacieje.Bo to jest niemal kultowa postawa na prawicy.Nie wymaga żadnego wysiłku intelektualnego ani żadnego innego.Wystarczy,że młodszy czerpie z poczucia wyższości, którą rzekomo gwarantuje przynależność.
Coś mi mówi,że cham -nawet sejmowy-powinien być traktowany tak samo  jak Cham został potraktowany przez Noego.
W przeciwnym razie nie będzie wiadomo kto komu służy i po co znalazł się w Sejmie.
Po co znalazło się  na Wiejskiej Pis już nikt wątpliwości mieć nie może.
Będzie ta partia strzelać z armat i już wczoraj postrzelała sobie.Bezkarnie, jak sądzę.Będzie strzelać tragedią smoleńską, bo Umarli nie mogą zabrać głosu.Będzie strzelać na oślep krzyżem i wartościami chrześcijańskimi, ponieważ nikt ich nie broni.Ani krzyża , ani wartości.A chyba jednak ktoś powinien...
Poseł Palikot wczoraj na święcie demokracji - inauguracji obrad Sejmu VII kadencji- zepsutym przez synów młodszych Noego- zareagował.ON JEDEN TYLKO?!!!
Może jeszcze ktoś zabierze głos w sprawie patriarchalnego szowinizmu?!Amen.

Sypie się...

moralizna i trzeszczą posady.
Im bardziej sypie się moralizna tym, bardziej posłowie VII kadencji walczą o życie.Od dawna wiemy,że o przetrwanie walczy SLD,PiS,PO i PSL nawet.Wiemy niewiele, bo prawdziwa polityka wciąż jest uprawiana "po cichu".W szczególności cicho jest wokół PO, ale nie w PO.Premier jest na emigracji wewnętrznej- w końcu ktoś to głośno powiedział.
Trzeszczą posady w zawrotnej liczbie, więc agresja obronna przybiera monstrualne formy.Taka jest reakcja staczających się "gigantów".Ujawniła się szczególnie przy wyborze marszałkini Sejmu VII kadencji.I nikt nie wstał i nikt nie powiedział: Pani Minister dziękuję Pani! W imieniu własnym, bo nie mam upoważnienia od ofiar smoleńskiej katastrofy...Poseł Nowak może i próbował.Może wie,że Pani Kopacz nie są potrzebne podziękowania, ale mnie nauczono dziękować, więc to, co zrobiłabym dziś z całą pewnością, to właśnie to.Na szczęście nie jestem posłanką i bardzo to sobie chwalę, bo ANOMIA, o
której wciąż jeszcze nie można mówić mogłaby stać się nietaktem, choć jest faktem.Faktem bezspornym i widocznym gołym okiem dla każdego.

"Takt" jednak wymaga, by o rozpadzie więzi społecznej nie mówić głośno.Jeszcze nie, bo najpierw ktoś musi postawić diagnozę.Ktoś kompetentny, czyli dobry lekarz domowy.W Sejmie VII kadencji może są lekarze, ale nie dostrzegłam tego, który o naszej chorobie wstydliwej i chronicznej chorobie powie głośno.Poseł Janusz Palikot mówi już od dawna, ale kto słuchałby o chorobie,gdy wszyscy chcą uchodzić za zdrowych.
Czasem chcą być zdrowi na siłę i przechwalają się  rzekomym zdrowiem publicznym w sposób raczej żenujący.
Z uwagą wysłuchałam Seniora i Prezydenta.Przysięgi posłów też.Odniosę się do tych faktów , gdy dojrzeję do ułożenia puzzli.Póki co- wysłuchuję Premiera.W scenerii, której spodziewać bym się nie mogła.Nie w Sejmie, bo chyba nie tam będzie się zadziewać prawdziwa polityka.
Nie w Sejmie, więc gdzie? Tego dowiemy się dopiero.
Już wiemy,że teraz najważniejsze jest przeżycie.Przeżycie PO,SLD,PiS i PSL.
Przeżycie jednych i kiełkowanie nowej siły społecznej- Ruchu Palikota.Rozwija skrzydła Ruch i ma dla siebie czas wyjątkowo trudny na raczkowanie i na dojrzewanie.Już wiem,że będę mu kibicować, bo muszę. Muszę, ponieważ chcę.
Chcę uczestniczyć w życiu publicznym na swój sposób, wszak wybrałam aktywność.Świadomie i ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Dziś przede wszystkim byłam z Panią b.minister Ewą Kopacz.Gratuluję Pani Marszałkini z głębi moich czuć i myśli.Najserdeczniej jak potrafię.Wysłałam dla Pani Kopacz moc całą najlepszej energii, jaka mam i przetrwała napaść...
Pragnę, by mogła wykonywać swoją pracę tak samo jak dotychczas i będę trzymać kciuki.Za Panią Marszałkinie i za 41 Posłów z Ruchu...Amen.

Żaden szejk ani król...

nie ma swoich ludzi na Wiejskiej, a taka ja na przykład- mam.
Mam 41 " rozbójników" w Sejmie RP i bardzo się cieszę,że mam.Ktoś w końcu będzie próbował walczyć o moje interesy w formule najogólniejszej, bo o ideę.Ideę nowoczesnego państwa w starych strukturach.Łatwe to nie będzie, ale może być twórcze i pożyteczne dla wszystkich.W szczególności dla ludzi, którzy chcą żyć bez strachu, przemocy i dyskryminacji.
Wchodzą właśnie do gmachu, który mocno mnie wystraszył 20 lat temu.Gdy zobaczyłam na własne oczy 460 -ciu w jednym miejscu i czasie - wystraszyłam się nie na żarty.Bo jest się czego bać...Moloch to wielki hamulcowy.-Mogłoby być o połowę mniej...- zagadałam posła w windzie.Poseł pokiwał głową i wyłożył mi racje,dla których nigdy tak nie będzie jak mi się marzy.I nie ma tak jak chcę, bo to poseł miał rację, a nie ja.W windzie uczył mnie polityki, bo lubił politykę i uczenie się.Polubiłam windę, ale polubić molocha nie udało się.Wciąż jestem za Sejmem w obsadzie na 230 ról , tylko że bardziej jeszcze.

Bardziej jeszcze czuję to, co oni dziś tam przeżywają,bo ja mam dziś komfort oglądania spektaklu w TV.Widzę więcej, choć mniej, bo widzę przede wszystkim moloch.Lubię teatr ale w znacznie mniej obsadzie. Zdecydowanie.
Tymczasem czekam na pierwszy akt.I to oczekiwanie jest ciekawe.Mąż mówi,że wyjdzie z łóżka i napije się kawy, choć kawy nie pija.Mówi,że będzie miał z głowy porozumienie ze mną, bo będę myślami gdzie indziej.Możliwe,że tak właśnie będzie podczas obrad Sejmu.Amen.

sobota, 5 listopada 2011

W M S

Magia trzech fioletowych liter nad stolikiem komputerowym Pani Eli zadziałała.Cieszę się,że ich nie tłumaczy,że mną nie dyryguje, gdzie mam siąść ...
Miejsca przy stoliku nie wybieram, bo ono wybiera mnie.Ustąpiła mi cieplutkiego miejsca na fotelu sama Kleopatra.Pani Ela zajęła się parzeniem kawy, a ja nawiązywaniem stosunków dyplomatycznych z  rudą perską.Zapewniłam damę,że nie mam niecnych zamiarów, ale dama chyba mi nie dowierza.Nie wykazuje żadnego zainteresowania propozycją sąsiedztwa i wykonuje ogonkiem ruchy na "nie".Nie chce zagadać ani nawet nie chce pozostać w pokoju.Trochę mnie to peszy, ponieważ wiara w porozumienie z kotką ulatnia się.Zapach kawy jest silniejszy i próbuję odgadnąć jej właściwości.Telefon burzy wszystko, bo najważniejsze jest teraz zupełnie co innego.
-Tak, synku, przedstawię tę propozycję Dobrochnie...-słyszę radosny głos Pani domu i gdy staje obok mnie jest już inną osobą.Mówi jeszcze mniej, a przecież wszystko mówi o sobie.Jest w siódmym niebie i do tego nieba mam także dostęp.
Radość, czystą radość oglądam z rzadka.Nie mogę się napatrzeć jak zażywa tego stanu uczuć.Sara jest już na moich kolanach i mości się wygodnie.
Ten stan rzeczy bardzo mi odpowiada, ale nie jej pazurki.Wiem,że w ten sposób traktuje zapach Czarnego, ale mimo wszystko czuję pazurki.I stan oczekiwania też czuję.Obie czekamy aż któraś z nas poczuje się bardziej sobą i zagada.

Pani Ela ma lepiej, bo ruchy ma nieograniczone.Wykonuje rolę pani domu i nie chciałabym, by cokolwiek się zmieniło.Czuję się znakomicie, gdy słyszę:
- Adaś dobrze pamięta spotkanie z panią...Luksus znika, ponieważ nie pamiętam go wcale.Ani syna Eli, ani tym bardziej spotkania z nim.Przybliża fakty sprzed lat i pamięć mi wraca.Jest teraz kapitałem,bo jest pamięć.Pani Ela ma nadzwyczajną pamięć i ratuje moją. Ratowanie to jej specjalność.Ratuje kogo się da i ratuje co się da.Ratuje, bo zdołała uratować się sama.Nigdy na jotę nie zwątpiła  przez 26 lat w to,że jej syn żyje i teraz wskazuje na kosze zeszytów.Tak dokumentowała swoje poszukiwania.Teraz pokazuje mi " ten zeszyt".Już go skserowała i dlatego da mi w prezencie, skoro jej historia mnie zainteresowała.
Przeprasza za presje, której nie dostrzegłam i za to,że Adaś...

-Telefon Adama uszczęśliwił mnie...- wyznaję, ale Ela jest innego zdania.Musiałam zmienić swoje plany i ona chce te zmiany nieco złagodzić.
- Kiedy zrozumiałaś,że wszystko ci sprzyja?- pytam wprost.
- To przychodzi samo.Jak wszystko, co najważniejsze...-wyszeptała i zauważyłam jak po jej twarzy toczy się ona.Czysta kropla czystego szczęścia.Miałam ochotę podejść  i pochwycić ją, jakby była  wyzwaniem dla mnie, ale Sara nie była zadowolona z mojego  usiłowania.Zatem tylko wyszeptałam zaklęcie Eli:
 wszystko mi sprzyja...Tak właśnie jest.I w końcu uwierzyłam,że tak jest...

piątek, 4 listopada 2011

Musi milczeć

Musi milczeć ks.Boniecki, bo jest ludzki i ma skłonności do prowadzenia dialogu z innymi.Musi, bo tak chce jego zakon.Musi, ponieważ jest zakonnikiem.Czyli kim jest ksiądz Boniecki w oczach swoich przełożonych, skoro jest pozbawiony prawa wyrażania swoich czuć i myśli?!
Dla mnie osobiście ks.Boniecki jest światłym człowiekiem, dla którego chrześcijaństwo nie jest pustym frazesem.Chrześcijaństwo jako " duch i prawda".Tego ducha i tę prawdę, które życie postawiło przed Księdzem właśnie głosił.Głosił, bo dojrzał do prawy, którą postawiło przed nim życie.I dlatego musi milczeć.
Kobietom też -Paweł, zwany świętym -nakazywał milczenie.Na tym milczeniu
 zbudował system, bo system przemocy zawsze buduje się na milczeniu innych.
Co oznacza nakaz takiego milczenia, jeśli nie poddaństwo i pogardliwe odrzucenie?
Pogarda  wobec człowieka i odrzucenie zdolności myślenia i czucia- to jest właśnie wykładnik religijności.Religijności, która jest niczym innym jak przemocą.Przemocą nie tylko budzącą grozę, oburzenie i demoralizację, ale też głęboką refleksję.Bo w końcu poznajemy ich po czynach.
Ich- czcicielom i wyznawcom przemocy i siebie- jako ludzi odnoszących się do tej przemocy.
Dla mnie osobiście nie ma nic śmieszniejszego i jednocześnie tragiczniejszego jak byt takich ludzi , którzy mogą nakazywać milczenie innym.

czwartek, 3 listopada 2011

Analfabetyzm wtórny

- tak muszę, EREMI- nazwać stan mojej dzisiejszej "wiedzy" na temat wpływu religii, kobiecości, seksualizmu i przemocy na dramat ludzkości.
Muszę też nieustannie tę "wiedzę" porządkować i uzupełniać, bo żyję nią od zawsze i jest moją niezbywalną pasją.Przejęłam ją w spadku po światłych przodkach, którzy potrafili odróżniać istotę chrześcijaństwa od instytucji kościelnych i ich działań po soborze w Nicei 325 roku, które odrzucali w całości.
Ich i mój problem polega na tym,że jednocześnie nie potrafili i nie uwolnili się w zupełności od wpływów kościelnych.
Eremi, tak samo jak Ty uważam,że istota nauki Jezusa jest zawarta w słowach
" w duchu i prawdzie".Te dwa wymiary składają się na istotę chrześcijaństwa.Ale te dwa wymiary właśnie odrzucił cesarz Konstantyn i jego następcy, by zbudować instytucję hierarchiczną, władczą i opartą na bizantyjskim ceremonialiżmie i przepychu majątkowym.Tym bardziej,że tej zasadzie było podporządkowane życie Jezusa opisane w ew.Tomasza i w  pismach zwanych apokryficznymi a odrzuconych przez cesarza.
Nawet największy krytyk instytucji kościelnej ,za jakiego uważam Karlheiza Deschnera i jego "Historię krytyczną..." w 10 tomach -mówi TAK Jezusowi, a zdecydowane NIE instytucji.Jej wpływ na moich przodków i na mnie był zdecydowanie destrukcyjnym elementem i fakt ten jest dla mnie obecnie ważnym problemem i przedmiotem analiz.
Religia w obecnym kształcie nie jest do przyjęcia, ale to ona ma wpływ może nawet największy na dramat ludzkości.Jak to było możliwe, to drugi aspekt moich obecnych zainteresowań.Nikt nie może mieć wątpliwości,że Jezus zwalczał "życie z religii", czyli rzekome kapłaństwo w każdej postaci i gdziekolwiek był.I nie tylko zwalczał, ale mówił wyrażnie na czym polega wiara.
Do mnie najwyrażniej przemawia rozdział 4 ew.Jana w związku z ew.Didymusa Judy Tomasza"Ale królestwo jest tym, co jest w was...".Mówił też,że jeśli już nie potrafią uwierzyć w to królestwo, to niech choć wierzą w Niego.Mówił by choć Jego słuchali i patrzyli, jeśli nie potrafią "poznać siebie".Mówił tak i zda się,że tylko kobieta -Samarytanka przy studni Jakuba potrafiła Go zrozumieć i tę wiedzę przekazać innym.To Samarytanka jest dla mnie apostołką, bo zrozumiała,że ..."nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca..., owszem już jest, kiedy to prawdziwi czciciele będą oddawać cześć Ojcu w Duchu i prawdzie..."Istota wiary.Co o niej wiemy od hierarchii kościelnej, która ustanowiła dla siebie monopol na  oddawanie czci i na religijność?Osobiście o  istocie  wiary dowiaduję się od Josepha Murphego"Potęga podświadomości", filozofów i ludzi uprawiających afirmację., a spodziewać mogłam się tego po religii i spodziewałam się.Zawiodłam się, jak wszyscy, ale nie wszyscy chcą przyznać,że się zawiedli.To mogłaby być indywidualna sprawa każdego z nas, gdyby nie fakt,że religia wymusza naszą bierność w tym względzie presją od tysiąca lat, a my się jej podajemy.
Ja też się jej poddaję, Eremi i najbardziej właśnie nad tym boleję.

Nie chcę być zakładniczką tradycji i obyczaju pogańskiego, ale choć wiem,że nie obchodzę narodzin Jezusa a zupełnie innego boga pogańskiego, to jednak ...
To właśnie jest szyderstwo z nauki Jezusa. O tym szyderstwie wypowiedział się sam Leon X i inni "następcy Chrystusa".
Jest moim marzeniem o tych i innych sprawach z Tobą, Eremi porozmawiać. Z każdym pragnę rozmawiać , by swój analfabetyzm wtórny jakoś złagodzić.Amen.

wtorek, 1 listopada 2011

Szczęście...

polega także na tym,że możemy spotkać  ludzi, którzy czują i myślą podobnie jak my o wspólnych sprawach ważnych i najważniejszych.
Przed rokiem o takim szczęściu jeszcze nie marzyłam.
Poza wąskim gronem Przyjaciół nie było możliwe, by użyć nieznanego ogółowi  terminu patriarchalny system łupów na przykład, a gdy kiedyś przypadkowo wspomniałam przy brydżu o kosztach kultu wyszacowanego z grubsza na 5 miliardów rocznie- dowiadywałam się kim jestem.I nie były to komplementy.
Gdy zaczynałam blogowanie Córka mi powiedziała: mamo, ludzie wcale nie chcą słuchać o kłamstwach, w które wierzą, więc daj sobie spokój...
Okazało się,że z nimi walczą nieustannie i samotnie -po cichu, na swoich szczęśliwych wyspach, a  swoimi przemyśleniami chętnie się dzielą.I są to wspaniali ludzie, którzy także trafiają na mój ciężki i niedostępny blog.
A moje serce rośnie i radość jest ogromna , bo ta radość to właśnie szczęście moje jest.
Zamierzyłam dziś o krzyżu w Sejmie RP napisać, ale już ktoś to zrobił znacznie lepiej i pełniej, bo profesjonalnie.
Zamierzoną przeze mnie robótkę wykonał  profesjonalnie filozof .Profesor Akademii Humanistycznej w Pułtusku Tadeusz Bartoś udzielił wywiadu red.Robertowi Walenciakowi z "Przeglądu" nr 44, a ja tylko mogę podpisać się pod tym artykułem rękami obiema."Dusza biskupa" będzie jeszcze przedmiotem analizy i być może postaram się odnieść do któregoś z licznych wątków, ale jeszcze nie dziś, bo teraz właśnie przeżywam to rzadkie uczucie, które na dystans i na głębsze refleksje jeszcze nie pozwala.
Pozwala mi tylko na to, by bardziej wierzyć w ludzi i w moc spotkań wokół spraw,które obchodzą nas wszystkich, bo nas wszystkich dotykają i bolą.
Wokół przedmiotu moich osobistych zainteresowań- religii, kobiecości, seksualizmu i przemocy- działa dobra energia myśli i czuć i nie chciałabym jej zmarnować.Amen.

Szanowny Panie

Z jakiegoś ważnego powodu należę do Pana sprawy.
Ten ważny powód odkrywam, badam i wiem tyle,że jest złożony z czegoś twórczego, co właśnie się wciąż rodzi, staje i zadziewa.Ten proces zadziewania jest dla mnie radosnym zaskoczeniem.Aktywizuje mnie i wymusza nadążanie za tym, co się zadziewa.
Piszesz Pan dziś o Europie i o naszej starodawności.O wizji i o wdeptującej w glebę przaśności.To nasz realizm powszedni.Nie wiedzieć dlaczego przypomina mi się piosenka Osieckiej:"Oczy tej małej..."Może dlatego,że Ludmiła piosneczkę przypomniała i podnucam ją sobie od wczoraj.Wcale nie jest banalna."Oczy tej małej jak dwa błękity..." - to jest poezja, która do mnie mówi więcej, niż mówi.
A mówi do mnie teraz właśnie nie tylko o damsko-męskich zdradach i cierpieniach, ale o czymś więcej...O ich granicy także.Bo jest taka granica, za którą uśmiech pogodny się zaczyna.
To nic,że uczucia Polaków wciąż ktoś wystawiał na najwyższą próbę.Nic to,że
miłość do swojego kraju oznacza dla każdego zupełnie coś innego.
Wolałabym, by już nie płakała.Ani kochająca dziewczyna z piosenki , którą magicznie wyśpiewała Anna Szałapak, ani moja ojczyżniana mateczka.

Żeby przestały...Żeby przeszły tę starodawną granicę cierpienia, po której uśmiech pogodny się zaczyna.
Szanowny Panie! Należę do Pana sprawy, więc Pan jakoś także należy do mojej sprawy.Opisuje Pan własną i ja także czynię podobnie.Na blogu i w codzienności.Wczoraj dostrzegłam,że jestem ciut lepsza , bo nie wdałam się w bójkę i nikogo nie pobiłam, a było kogo pobić.Dostrzegłam,że jestem pacyfistką, bo zawsze nią byłam, a przyłożyć też czasem zdarzało się, ale raczej sporadycznie.Wczoraj nawet nie przyłożyłam, gdy przed moją sąsiadką stojącą na cmentarzu w kolejce po wodę- z boku wszedł smutny gość i gdy wyciągała już swój kubek, nalał do własnego, a potem zakręcił kran i odszedł mocno zadęty.

Pomyślałam tylko,że ma poważne problemy ze sobą.Gdy dowiedziałam się, że to ksiądz- już ja miałam problemy ze sobą.Najpierw chciałam biec za nim i przyłożyć, bo przypomniały mi się inne podobne scenki, ale powstrzymałam biegi.Wystarczyło,że ludzie obok zareagowali.Inaczej,niż zwykle, gdy mówili:pani, przecież to ksiądz...
Być może zaczniemy czegoś wymagać  także od księży.Amen.