Uzależniają się od czegokolwiek bądż łatwiej niż inni , a świat traktują jak zastawiony stół/łup albo darmowy obiad.Nie stosują się do zasady Alberta Einsteina, by wszystko robić najprościej jak to tylko możliwe.Wszystko raczej robią prościej.
Przeważnie należą do pierwszego i drugiego pokolenia ludzi z awansu cywilizacyjnego i dlatego...
Szerzej o obyczajach nowobogackich będzie niewątpliwie, ale teraz o uśmiechniętym geodecie,czyli o Janie O.
-Ty , synku-nasze pole, cośmy je sprzedali za bezcen, by kupić pół bliżniaka w Mieście- odbierzesz sobie od miastowych.I dla każdego jakiś dom, najlepiej dwa...-rzekła mamusia, gdy w 1979r.wybierali się w pięć osób do nowego świata.
Do młodszego syna rzekł ojciec, by handlował tym,czego nie ma wcale i handlował, bo miał dobry przykład mamusi.
Trzeci syn był nieposłuszny zupełnie i trzeba było go uznać za wyrodnego.Nic tylko czytał książki i nawet nikomu porządnie przyłożyć nie potrafił, gdy trzeba było.A było trzeba bronić mamusi i tatusia, bo nieustannie wchodzili w kolizję.A to z miastowymi, a to z prawem, a to znów z urzędami, których przesadnie nie szanowali.No bo co taki urząd może mieć do ich własności, która jest święta i nie zna żadnych granic?
Idealnie na granicy z trzema sąsiadami wybudowali budynek od ściany do ściany, czyny na szerokości 18 metrów, bo więcej się nijak nie dało.Sąsiedzi protestowali i na to,co postawili.Że bez zezwolenia i pod ich oknami, ale głupio im się zrobiło, gdy geodeta został nagle szychą w Mieście.Już po 2-3 latach "mógł wszystko" i rozpoczęty budynek wykończył nocą w stanie wojennym.Sąsiedzi rankiem trochę się zdziwili,że zmienił im się krajobraz pod oknami, ale to dopiero był początek sukcesów "pomnika rodziny O." i pasma sukcesów "wojennych".
Rodzina poszła za ciosem i z jednej nieruchomości stanowiącej działkę o powierzchni 530 m2 zrobiła dwie .Nikt sprzeciwić się nie mógł, bo nikt nie wiedział ,że to jest możliwe i że stało się faktem.Gdy geodeta sprzedał dwie nieruchomości zamiast jednej- na działce zrobił się tłok.Sąsiedzi starali się zliczyć szczęściarzy, którzy zakupili nieruchomość i nijak nie mogli.Za to coraz częściej dały się słyszeć awantury.O wady prawne i o wady podstępnie ukryte szło, ale przede wszystkim o to jak na placu ok.200 m2 ma się pomieścić 14 osób.Ktoś musiał kierować ruchem i tej ciężkiej roboty podjęły się dwie współwłaścicielki samowoli budowlanej.Było głośno i policja interweniowała często...
Tymczasem geodeta dzielił inne już działki i rodzinie przydzielił te najlepsze w pobliżu kościoła w budowie, bo Miasto całe było w budowie.
Potem powstawały domy piętrowe i osobne,nie- wspólne nie- rodzinne.Sąsiedzi liczyli , ale nie nadążali. Gdy w 1997 roku zapytałam mamusię Jana O., gdzie mieszka, wskazała na pięć domów, ale zgody nie było w tym temacie.Była duma mamusi,że synkom dzieje się dobrze.Gorzej działo się zwykle sąsiadom synków, ale o tym jutro.
No to się porobiło....:(
OdpowiedzUsuńHej!
OdpowiedzUsuńDziękuj za wizytę u mnie. No i że pamiętałaś.
Bardzo lubię ten moment gdy noc zamienia się w dzień. To trwa około 20 minut nie dłużej:)
Tekst Twój zrozumiałem. Jest bardzo dobry. Ciężko go krótko skomentować.
To napiszę na przykładzie dowcipu rysunkowego Andrzeja Mleczki.
Jest roczne podsumowanie działalności pewnej firmy.
Dyrektor firmy jest zadowolony i mówi do zebranych z dumą: 25 firm nas oszukało ale my OSZUKALIŚMY 30 FIRM więc do przodu jesteśmy!!!!!!!!!!
I u nas na topie jest LUMPENFINASJERA... wzbogacona w pierwszym pokoleniu....
Ta lumpenfinasjera nie powoduje, że nasz kraj jest bogatszy. Raczej odwrotnie.
Pozdrawiam Vojtek i dziękuję za dobry tekst
Cwaniacy byli, są i będą, niestety .....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Zabiłaś mi klina Dobrochno. Zaczęłam zastanawiać się czy dążenie do posiadania, do pomnażania dóbr, rzeczywiście w każdym przypadku wynika z chciwości. Czy potrzeba posiadania to coś co powinno się napiętnować. I czy faktycznie świat nie jest zastawionym stołem. Myśliwi chodzą na polowanie (jak pan prezydent), a zwierzyna nie należy do myśliwych. Władza każe ludziom płacić za używanie wody, która płynie rzekami nie mającymi konkretnego właściciela. Grzybiarze i "jagodziarze" plądrują lasy, które najczęściej do nich nie należą. Wycina się lasy etc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Ten "nieposłuszny" syn mnie zaintrygował... Jak się jemu dalej wiodło? Pozdrawiam i czekam na CDN
Usuńniestety są ludzie zadufani w sobie , nie liczący się z innymi
UsuńWitaj Dobrochno!
OdpowiedzUsuńJednym słowem samo życie,
Ja jednak wyznaję,
Żeby je przeżyć należycie.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Chciwość czasem doprowadza nawet do tragedii. A ile jest spraw w sądach tylko dlatego, że jakaś część rodziny koniecznie "musi" mieć tyle a tyle arów. Chciwym ludziom tak naprawdę nigdy nie jest dość. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńWiesz,wszystko ma swoje granice.Nic nie pozostaje, tylko napisać-SPADAJ.I nic już tego nie zmieni.Nigdy!!!Bo kochać ludzi,to według Ciebie wybierać tych,którzy Ci odpowiadają.Mądrala,która kilka książek przeczytała.
OdpowiedzUsuńBardzo mało w życiu zrozumiałaś.Przykro mi bardzo.KUBA
W końcu doczekałam się sanatorium.Chyba mi się przydadzą kąpiółki Ciechocinka.Do miłego zobaczenia za miesiąc.Serdeczności.
UsuńNorma- jakie to prawdziwe.....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam....
Wzięte prosto z życia. Takie przypadki nie są wcale takie odosobnione. A mówią " żyj tak, aby ludzie przez ciebie nie płakali". Serdecznosci zostawiam
OdpowiedzUsuń