wtorek, 16 września 2014

Nefretete

gdy tylko rozpoczęła swoje rządy w Egipcie( ok. 1300 r p.n.e) u boku faraona Echnatona( albo zamiast męża?! nie do końca wiadomo) zaczęła sprzątanie w religijności.Starzy kapłani stracili wzięcie, pojawili się czciciele bezosobowego boga-słońce ze znakiem krzyża zwanym anch/ankhi/crus ansata.
Krzyż wyglądem przypomina literkę T z pętlą, znakiem Izydy.Jest symbolem życia ten krzyż i starożytni koptyjscy chrześcijanie używali ten znak jako własny, ponieważ wyraża istotę  jedności kobiecości-męskości, czyli onego - gender.
W  sali posiedzeń Sejmu RP, któremu przewodniczyła Ewa Kopacz (po sześciu tysiącach lat patriarchalnego systemu łupów ) wisi już inny krzyż i  uchodzi za symbol chrześcijański, choć nim wcale NIE jest.
Tego właśnie krzyża przyszła premier broniła , broni i prawdopodobnie będzie bronić.Biskupi mogą być spokojni.Cieszą się jak nikt inny w Polsce, bo cieszą się zawsze gdy do władzy dochodzą osoby wspierające biskupów.
Ostatnie dwudziestopięciolecie należy niemal wyłącznie do wspierających i dlatego rewolucji tu NIE będzie, a wspieranie.
Gdy  to wspieranie biskupów pójdzie za daleko- być może w końcu ktoś się zdenerwuje i pozamiata po swoich poprzednikach tak bardzo hojnych z naszych kieszeni, ale NIE będzie to Ewa Kopacz .
Z całą pewnością Ewy Kopacz NIE będziemy sobie kojarzyć z "Piękną, która nadchodzi", czyli Nefretete, a szkoda, bo tak jak królowa egipska posprzątała
- uczymy się nieustannie od 1300 roku p.n.e.i podziw dla onego sprzątania
 wciąż wzrasta.Na następczynię Nefretete będziemy zmuszeni poczekać...

"Rozum w Polsce wysiada"-

tako rzecze prof.Joanna Tokarska-Bakir "PRZEGLĄD  nr 34(764) z 18-24.08.2014 .
Gdyby akurat mnie kto o wysiadanie rozumu nad Wisłą zapytał, to odpowiedż byłaby nieco inna:rozum dawno wysiadł i nikt w sferze religijno-politycznej od ćwierćwiecza z nim się raczej NIE spotyka.
Czy premier in spe spotkała się z rozumem, zanim wyraziła zgodę na to,że będzie firmowała i formowała rząd na rok.
Czy wiedziała na co się pisze...
Naturalne  i kapłanki zwykle to wiedzą, ponieważ dysponują wewnętrznymi mocami, które władne są zaprowadzać ład wszędzie tam, gdzie nigdy go NIE było.
Pani Kopacz, premier in spe jest królową jednej osoby, która przekazała jej władzę.Jak na standardy niby demokratycznego państwa jest to osobliwa sprawa, ale wokół niej trwa cisza. Do chwili otwartego kryzysu, bo wtedy rozpęta się piekło...
Piszę, by tego piekła nieco sobie przyoszczędził kto może.NIE wiem, czy Ewa Kopacz może sobie oszczędzić piekła czy nie, skoro rządzi się przede wszystkim żądzą władzy.Taka żądza niszczy od wewnątrz i NIE daje mocy, a nawet osłabia.Tako o tej żądzy mówią także gwiazdy, bo ho horoskopu urodzeniowego Pani Strzelec zaglądałam.
NIE przytoczę, bo byłabym posądzana o Bóg wie co, a każdy sam może sobie poczytać.Choćby po to, by nad tym, co mówią gwiazdy nieco podumać przy porannej kawie.
NIE przytoczę horoskopu, bo w horoskopy wierzę średnio.Wierzę w dobre horoskopy, więc w horoskop mówiący,że celem życia człowieka jest władza i tylko władza - NIE wierzę wcale.
Wcale też NIE wierzę,że brak poparcia Ewy Kopacz przez środowiska kobiece jest niezrozumiały, ale o tym potem. Pozdrawiam serdecznie idących na spotkania ze swoim rozumem.

poniedziałek, 15 września 2014

Parafianka II NIE POzamiata...

Zamiast radości,że KOBIETA wysmaża rząd ( nic to,że na rok) , zamartwiam się,że robi to TA KOBIETA, a nie żadna inna, bo KAŻDA INNA...
Zamartwiam się ,że widowisko, które siłą rzeczy zobaczymy i będziemy musieli akceptować albo nie, aprobować efekty poczynań albo nie, dawać wyrazy uznania albo nie-będzie miało DWIE wady, których osobiście NIE toleruję.
Otóż tak mam,że od zawsze NIE za bardzo lubię żądze.Żądzy władzy to ja chyba nawet NIE lubię wcale.
A jakby tego było mało to jeszcze nie za bardzo lubię włazidupstwo...
Jak żądza występuje u mężczyzny inteligentnego, to przeważnie jest skrywana i pod listkiem figowym czasem wygląda śmiesznie, ale uchodzi.
Gdy żądza władzy wystąpi u kobiety i ta kobieta z jakichś względów  (przeważnie z powodu zarozumiałości) NIE zamierza wcale swojej żądzy okrywać listkami- to mnie się robi słabiej i jakoś nieszczególnie.
Teraz na przykład czuję się nieszczególnie i coś mi mówi, by wpis przerwać do jutra...
Tak chyba będzie lepiej, bo temat jest wymagający, a ja raczej zmęczona.
NIE tylko żądzami i włazidupstwem, bo machałam grabiami.Zatem do zobaczenia czyli ciąg dalszy nastąpi jutro.

Parafianka II NIE POzamiata...

sobota, 11 stycznia 2014

Dziewiąty krąg piekieł czeka na zdrajców

Piekło Dantego jest bardzo atrakcyjne, ale chyba pustawe, skoro zdrajcy ideałów ludzkości funkcjonują wciąż w realu i prowadzą sklepy z duchem i prawdą, czyli handlują zbawianiem dusz.
Gdy Jezus spotyka się z Samarytanką NIE ma jeszcze mowy o takiej potędze jak Watykan.Nikt NIE może spodziewać się,że to państwo  za dwa tysiące lat może na przykład NIE wydać Polsce grożnego przestępcy, który na Dominikanie krzywdził dzieci, a Watykan zwie go wciąż duszpasterzem.
Nikomu jeszcze NIE przyjdzie do głowy,że DUCHA I PRAWDĘ można zdradzić.
Zdradzić siebie człowiek miałby?! W imię czego i po co?
Chodzi przecież o to, by w zgodzie ze sobą żyć, a NIE przeciwko...
Mężczyzna i kobieta w zgodzie idą w tym kierunku, choć na drodze do porozumienia pojawia się sporo przeszkód.Stopniowo pokonują je i otwierają sobie nowe perspektywy, bo szukają dla siebie otwarcia nowych perspektyw.Chcą znależć zrozumienie dla siebie , więc muszą najpierw pokonać uprzedzenia. Jest ich sporo, o czym uczniowie Jezusa NIE pozwalają zapomnieć.
Gdy Jezus sugeruje,że może dać Samarytance " żywą wodę"- kończy się etap zaprzeczeń, sprzeciwów, buntu i negacji.Zaczynają się negocjacje/targi. Skoro NIE ma czerpaka to jakim cudem może jej dać coś, czego sam NIE ma?
To kim ty jesteś , mężczyzno,że handlować chcesz czymś, czego NIE masz?
Może mówisz o jakiejś nowej studni, więc mów...- decyduje i dziwnej rozmowy NIE zamierza kończyć. Wprost przeciwnie, jest żywo zainteresowana tym, co mógłby jej dać.Musiałby być kimś takim jak "ojciec nasz Jakub", albo kimś większym od Jakuba.Ciekawość wzrasta i jest wzajemna.
-"Daj mi tej wody..."- decyduje kobieta i uzasadnia swoją decyzję: - abym już nie pragnęła i nie przychodziła tu czerpać.
Jezus NIE narzuca zrozumienia swojej propozycji.Stopniowo i spokojnie doprowadza ją do odkryć, których przesłanki NIE płyną z zewnątrz, ale z wnętrza Samarytanki właśnie.To ona sama nieustannie czegoś  domyśla się i żąda potwierdzeń swoich domysłów. Tak czyni człowiek otwarty i świadomy siebie i swoich potrzeb.Poszukujący...
Poszukiwanie zwykle wymaga wysiłku i strony ten wysiłek podejmują.Ani skwar, ani nieprzychylność uczniów NIE mogą im przeszkodzić, bo oczami wyobrażni widzą już spełnienie swoich religijnych oczekiwań.
Jezus NIE nakazuje budowania świątyni/ odprawiania ceremoniału/obrzędów czy podobnych aktów właściwych dotychczasowym religiom.
W realnych i trudnych okolicznościach upalnego południa o godzinie szóstej- samo dokonuje się to, co ONI i my  uznamy za najważniejsze.
Bo najważniejsze zawsze przychodzi samo.Trzeba tylko pozwolić sobie na luksus wyobrażni, posiadania marzeń i pragnąć  realizować je.
Pragnie wody to pragnienie codzienności. Rozmawiają więc o codzienności. O posiadaniu albo nieposiadaniu czerpaka jak Jezus.
Woda jest wielkim skarbem i gdy On prosi Ją o wodę, to prosi o wiele.Prosi o skarb i sam ma skarb, który mógłby jej zaoferować, gdyby była zainteresowana.Początkowo jest tylko zdziwiona/ zdystansowana, ale Jezus jest inicjatorem rozmowy i ON  prosi i proponuje.Wszystko na poziomie zwykłej codzienności, która obejmuje także ducha i prawdę.
Kto nie chciałby usiąść  w cieniu sykomory przy studni i napić się wody?
Każdy tego chce i dlatego Jezus ma ofertę dla Samarytanki ale także tym samym  każdego, bo dla każdego woda jest tym samym dla ciała, co duch i prawda dla duszy.Oboje o tym wiedzą, więc my też o tym dowiadujemy się i zastanawiamy się skąd to wiedzą?!
Kobieta NIE jest nazywana przez Jezusa po imieniu i dla mnie osobiście znaczy to tyle,że ewangelista chce nam dać obraz uniwersalności.Łamie podstawowe  zasady przynależności do grupy etnicznej/płci i mówi: możemy się dogadać, więc dogadujmy się, gdy chodzi o coś tak ważnego jak gender, oparte o równość.
Blada to równość, ale równość jednak.Blade to nasze gender XXI wieku, ale to jednak gender.Zatem jak gender to gender...cdn.

piątek, 10 stycznia 2014

'...jest rodzajem nadmężczyzny."-

pisze o.o. J.M.Bocheński  "Sto zabobonów."
Uważa ,że ..." natura ludzka osiąga swój szczyt właśnie w kobiecie, a mianowicie  w tak zwanej matronie".Kobieta staje godną czci, gdy zdaniem dominikanina  wypełni już swój obowiązek podstawowy wobec świata, to znaczy urodzi i wychowa dzieci.
A jeśli NIE rodzi i NIE wychowuje dzieci- kim jest kobieta w oczach patriarchów - katolicy wolą milczeć albo wręcz przemawiać słowami Ojców Kościoła, co w tym miejscu NIE godzi mi się przytaczać.
NIE godzi się, ponieważ Jezus nigdy NIE dał podstaw do wartościowania kobiet, a w szczególności nakazywania im prokreacji/wychowania.
Stanowisko póżniejszego kościoła NIE ma zatem żadnej podstawy w naukach/postawie Jezusa -do postrzegania kobiety jako  ożywionego przedmiotu użytkowego, przeznaczonego rzekomo przez naturę do rozrodu i wychowania potomstwa.
Prof.dr Hubertus Mynarek jest niezwykle krytyczny co do relacji panujących w gminie Jezusa, a w szczególności NIE podoba się autorowi książki "Jezus i kobiety""duma proroka".
"Zydowski mężczyzna Jezus okazuje swą ( wynikającą z religii) wyższość, nie tylko pogance z Syrofenicji, którą spotkał w pobliżu Tyru i Sydonu, ale również innym nieżydowskim kobietom. Pouczająca pod tym względem jest jego rozmowa z Samarytanką(J, 4, 1-42).
Jest pouczająca. Osobiście NIE dostrzegłam przesadnej dominacji.Bez większej krzywdy dla własnego poczucia realizmu historycznego pouczenie  Jezusa o wyższości religii żydowskiej nad innymi - mogę tu pominąć, bo o gender studies NIE przesądza, ale NIE mogę przejść do porządku nad  faktem zaprzeczania sobie w momencie, gdy Jezus  zaraz potem mówi o bogu ponadnarodowym/duchowym/uniwersalnym:
                  
                      " owszem już jest"(J, 4,23)
wprowadza mnie w błąd, a raczej w usta Jezusa wkłada sprzeczność.Nie pierwszy raz i nie ostatni natrafimy na efekty "poprawiania " pism i dlatego należy czytać ze szczególną ostrożnością ciąg dalszy, by zrozumieć ,że kościół katolicki od IV wieku działa wbrew naukom Jezusa, który NIE mógł sobie wyobrazić,że nad Wisłą  na przykład -powstanie 10.200 kościołów z ponad 30.000 księży, którzy będą zbierać łupy  cytując Jego słowa.
A przecież zbierają łupy i słowami Jezusa NIE przejmują się wcale.
DUCH I PRAWDA NIE wymaga rytuału ani kościołów,ale  katolicy tę  ewangelię   odrzucają.Nic to dla nich NIE znaczy.
Nic NIE znaczy czczenie BOGA jako DUCHA, bo dla katolika ważniejsze są inne wartości.Władza, kasa.
Zatem ośrodków kultu bałwochwalczego mamy dostatek, a WIARY ...
A o wiarę i o chrześcijaństwo czas może będzie i sposobność, by jakoś się upomnieć, gdy liturgia, obrzędowość , instytucje religijne wraz z rozrastającym się przemysłem religijnym znajdą swoje właściwe miejsce .A wszelka zwierzchność, która wymusza wojnę z diabłem gender, czyli z  rzekomą "ideologią"- podąży za nimi. Oby najszybciej jak to tylko jest możliwe.
Kobieta będzie w końcu sobą. I choć  wcale NIE musi być rodzajem nadmężczyzny- NIE będzie kimś wykluczonym  i sponiewieranym przez system wrogi zasadzie GENDER.Amen.
                   



WIARA JEST PROSTA I SAMORODNA

Dlatego  ludzie wiary od zawsze dzielą losy Jezusa, Buddy, czy Franciszka z Asyżu, ponieważ są Jezusami/Buddami/Franciszkami.
Hierarchowie kościoła katolickiego NIE dzielą tych losów w żaden sposób. Budują swoją pozycję społeczną/ majątkową na wierze innych, ponieważ służą instytucji, wyspecjalizowanej od czasów cesarza Konstantyna w gromadzeniu dóbr materialnych, ale przede wszystkim władzy, którą nazywają bezpodstawnie i w sprzeczności z ewangelią " władzą duchową".
Wiara jest naturalną  właściwością naszego ducha, podobnie jak inne uczucia, np. miłość. Ani wiara , ani miłość, ani żadne inne uczucie człowieka  NIE potrzebuje szefów. Z całą pewnością NIE potrzebuje pośredników i poborców haraczu od wiary.
O tym właśnie mówi Jezus i dowodzi prawdziwości tej tezy na spotkaniu z Samarytanką, choć NIE unika drobnej wpadki, dostrzeżonej przez Hubertusa Mynarka " Jezus i kobiety",o czym osobno.
Być może jest to wpadka zamierzona, bo NIE wyklucza rozmowy między wykluczonymi i w żaden sposób NIE utrudnia dialogu,a wręcz pomaga w dziele, które dziś nazwalibyśmy GENDER STUDIES. Efekt dzieła przekracza wszelkie oczekiwania, ale najpierw jest badanie sytuacji egzystencjalnego kobiety i mężczyzny.
To, co najważniejsze ewangelista w słowa NIE ujmie.Słowa są bezradne wobec tego rodzaju mądrości, która rodzi się ze zrozumienia, porozumienia i miłości.Z akceptacji/aprobaty i uznania. Tak kobieta jak i mężczyzna są w jakiś sekretny sposób do siebie podobni.NIE tylko w oczekiwaniach nakreślonych sobie samym, ale także w tym,że ich życie jest tożsame z ich własnymi myślami.
Samarytanka miał pięciu mężów , a ten szósty to też NIE tylko ancymonek może, ale sam fakt,że jest szósty to grzech wielki i nieobyczajność wykluczająca.
Kobieta czuje,że powinna przebłagać boga z góry Girizim za ten grzech.





Indoktrynacja kościelna jest coraz agresywniejsza

NIE ma nic wspólnego z Dobrą Nowiną, a w szczególności z ewangelią Jana, rozdział 4, opisujący spotkanie Jezusa z Samarytanką.
Biskupi najwyrażniej uznali że sami własnoręcznie NIE dadzą rady zindoktrynalizować choćby dzieci, więc zatrudniają gremialnie członków Opus Dei, parlamentarzystów i kuglarzy, którzy w średniowieczu "pracowali " na ulicy.Przede wszystkim powiększają przestrzeń łupów. K(onferencja)E(piskopatu)P(olski) trzy lata temu przy pomocy powyższych sił i przyzwoleniu?! rządu rzekomo wolnego od uzależnienia( mimo krzyża w sejmie i niemal w każdym urzędzie)- ustanowiła święto Trzech Króli.Fajne święto, bo naśladujące obyczaje pogańskie. Odbywa się to święto także na ulicy, ale NIE tylko to święto odbywa się na ulicy.Ulice są atakowane przez hierarchów i ich czcicieli i wyznawców coraz częściej. I NIE jest ważne, czy to jest Krakowskie Przedmieście w Warszawie, czy ulica Polna w pobliżu targu końskiego w P.Ulice są atakowane, bo ludzi atakować NIE wolno.Ludzie atakują się sami pod wpływem poszerzania zakresu dominacji kościelnej.
 Ci co tak na siebie ujadają jak Keempa na prof.Hartmana -to są chyba jacyś innowiercy/heretycy albo co, bo katolicy są przecież pokorni i pełni miłości,niczym Jezus czy Samarytanka, prawda?
Wśród ludzi są bestie.Po 25 latach rząd spostrzegł,że bestie wychodzą z więzień wskutek zmiany przepisów kodeksu karzącego.
Znów obywatel NIE może liczyć na ... Eeeeee,szkoda gadać.
O hierarchii kościelnej też już szkoda gadać i dlatego twórcy nowych diabłów żyją sobie w błogim a bogatym anturażu.
Jak to ich życie ma się do zasad ewangelicznych?
Oni nigdzie NIE uciekają od nieprzychylności.Wręcz przeciwnie- atakują.Atakują dzieci już w żłobku, a przechodnia czy uczestnika targu końskiego atakują już konfesjonałem. Takim objezdnym...Jak w cyrku.Tyle,że religia/indoktrynacja/wypowiadanie wojen/ stwarzanie wciąż nowych diabłów to NIE jest cyrk ani żadna zabawa.
Człowiek ma ochotę zapytać o DUCHA I PRAWDĘ w tym wszystkim i gdy NIE może uzyskać żadnej innej odpowiedzi od tej, którą na pamięć  zna z ust chwalców katolickich- coraz częściej zamyśla o fałszywej świadomości religijnej i niebezpiecznych narzędziach.
Obrona przez atak udawała się biskupom od 1700 lat, ale tak być NIE musi.
Na święto Trzech Króli jest reakcja zwykłego człowieka i NIE jest ona przychylna kościołowi.
Na listy z Polski o gender - reakcji w Rzymie wciąż NIE ma.
Przede wszystkim zaś NIE w działalności instytucji katolickich DUCHA i PRAWDY, o których słyszymy od Jezusa i czytamy u Jana w rozdziale 4.cdn

czwartek, 9 stycznia 2014

Kościół od IV wieku jest przeciwko Dobrej Nowinie

a w szczególności przeciwko DUCHOWI I PRAWDZIE, istocie Dobrej Nowiny, określonej w rozdziale 4 ewangelii Jana.
Co mają  na uwadze biskupi nad Wisłą   mówiąc o nowym diable, nazywanym też  "ideologia gender"- trudno zgadnąć, ale już słyszy się,że wspominają  o Engelsie...
NIE za bardzo wiem, co ma Engels do gender, ale co ma do gender Dobra Nowina - zamierzam zbadać i potwierdzić to, co już jest aż nadto oczywiste.
Dobra Nowina dlatego przecież jest dobra,że przywraca GODNOŚĆ mężczyżnie i kobiecie.
NIE zabrania rozmawiać  mężczyżnie z kobietą.Ani na ulicy, ani gdziekolwiek indziej.Wręcz przeciwnie -pokazuje jak piękne odkrywa perspektywy przed ludzkością porozumienie mężczyzny z kobietą.
Katolicy  NIE chcą żadnego porozumienia mężczyzny z kobietą, a zatem NIE chcą Dobrej Nowiny.NIE chcą przede wszystkim tego, by "rządziły kobiety", bo chcą rządzić sami.To NIE jest ładne ze strony mężczyzn,że godzą się na to.Wprost przeciwnie, to jest bardzo paskudne.Nawet więcej niż paskudne, bo obrzydliwe, haniebne i wstrętne.I ta paskuda wymierzona jest najpierw przeciwko samolubnym mężczyznom. Rozsadza ich od środka i sprawia,że brną w kłamstwa be opamiętania.
Może czas to najwyższy, by zaczęli słuchać, co mówi biskup Rzymu na przykład? Przynajmniej papieża mogliby  wysłuchać, skoro tak ciężko im słuchać kobiet i wciąż wrzeszczą jak Piotr :" my słuchać kobiet!"
Tak.Właśnie tak.Macie słuchać kobiet.I macie przykład tego słuchania.W osobie Jezusa właśnie, czyli w gender.W JEGO gender, w swoim gender, i w gender jako sztuce poznania/współistnienia...
Eeeeee, po co ja to pisze? Czy któryś z mężczyzn, żyjących z tego,że jest człowiekiem rodzaju męskiego ...chciałby bez przymusu żyć DUCHEM I PRAWDĄ?
Kiedy wybieramy życie w duchu i prawdzie- to temat osobny.
Jak tworzymy swoje własne gender- to temat, który ma swoje żródło w religiach, bo to temat odwieczny, duchowy także, a może przede wszystkim duchowy...
Religia powinna być duchowa , ale NIE jest . Z powodu kłamstw takich na przykład jak " ideologia gender".
NIE ma sposobu na budowanie swojego własnego gender bez porzucenia kłamstw, w które wierzyliśmy.
NIE można też NIE korzystać z dorobku ludzkości w tym względzie i twierdzić gender objawiło się w  czwartek nad ranem dnia tego i tego, bo to zwyczajnie NIE jest prawda.O swoje gender walczymy od zawsze całe swoje życie. Tyle,że z różnym skutkiem.Przeważnie żadnym...Tak jest w patriarchalnym systemie łupów, ale tak NIE było w Samarii, gdy spotkał się Żyd z Samarytanką.
Było tak, jak opisuje Jan w rozdziale 4, 1-42, zatem czytajmy jak było.Czytajmy w szerokim kontekście historycznym i w kontekście naszych aktualnie uświadamianej potrzeby bezpieczeństwa,szacunku...
- Jak sama zachowałabyś się na miejscu Samarytanki?!- zapytał mnie Dziadziuś  dawno temu. To pytanie  wciąż brzmi w moich uszach.Dlatego myślę sobie,że jest moim zobowiązaniem.Wypełniam je pisząc bloga, ale to NIE wszystko.
Przede wszystkim...- to też jest osobna sprawa.
Sprawa podobna do tej, którą opisuje Jan, ale bardziej osobista, bo oparta o historię wielu spotkań.
Przez te spotkania przychodzi wszystko, co najważniejsze. Przychodzi samo, bo taka jest natura najważniejszych spraw naszego życia,że przychodzą gdy same mogą przyjść, gdy im na to pozwolimy.Świadomie lub mniej, ale zwykle lubią pomoc.
Jezus też jej potrzebował. Bardziej może potrzebował pomocy niż mieszkanka miasta Sychar.Potrzebował, więc prosił: " Daj mi wody!".
Przejmująco brzmi ta prośba Jezusa.
Wyglada z pozoru jak rozkaz, ale przecież NIE jest wyrazem dominacji, bo jest wyrazem pilnej potrzeby zmęczonego wędrowca.
Zmęczonego wędrówką i odrzuceniem przez swoich.Przez sanhedryn i przez
saduceuszy, z którymi Jezus spiera się o istotę religijności.
Na obrazie Jacka Malczewskiego "Chrystus i Samarytanka" NIE widać dominacji Jezusa, ale widać gołym okiem radość kobiety. Oczy ma zamknięte i ...
To fakt,że Samarytanka widzi więcej niż zwykle widzą oczy. Najpierw widzi Żyda,czyli tradycyjnego, ale zaraz potem już kogoś "Większego od Jakuba". Potem przychodzi czas, gdy zobaczy w mężczyżnie i we wrogu - proroka.
Prorok zamieni się w Mesjasza, a Mesjasz w "Zbawiciela świata" i Zbawicielem Świata pozostanie.Dla kobiety i dla Samarytan.
Droga od wrogości do miłości to długa i obszerna droga, więc o tym będę próbować trochę póżniej, gdy tylko rozpoznam czym różnią się Samarytanie od
piątego apostoła, czyli Pawła, który koniecznie czekał na ukrzyżowanie i śmierć Jezusa, by  głosić kim jest Jezus, bo chyba NIE uwierzyć,że Jezus jest tym wszystkim.Jednocześnie wrogiem i..., ale o tym potem.




"Ideologią gender" Kościół strzelił sobie w czoło

W ST Dawid strzela  z procy w czółko Goliatowi, w NT jest dialog przy studni Jakuba, który wiele zmienia w zakresie gender, ponieważ lokuje gender w sferze ducha i prawdy, czyli tam, gdzie  gender być powinno.
Tymczasem hierarchia kościelna wystrzeliła ze ślepaka, ale i tak poraniła...Siebie przede wszystkim, bo kto teraz uwierzy hierarchii w nowe kłamstwa?!
Stare kłamstwa też zaczną być przedmiotem badań i refleksji. Być może przedmiotem badań pogłębionych, bo czyż NIE warto zatrzymać się nad ewangeliczną istotą gender opisaną w rozdziale 4, 1-42 ewangelii Jana.
Warto.
Bardzo warto, więc próbuję to robić na nowo i znów zaczynam od obrazów mistrzów, którzy "Chrystusa i Samarytankę" malowali. Obrazów są tysiące, ale dla mnie najważniejsze są obrazy Jacka Malczewskiego, ponieważ one 'mówią' mi najwięcej.
Wczoraj był dzień Jacka Malczewskiego i po tym dniu czuję się lepiej.Jak zwykle, gdy wzrok dotyka piękna.
Spotkanie kobiety i mężczyzny przy studni Jakuba w pobliżu samaryjskiego miasta Sychar jest NIE tylko piękne.Wynika z tego spotkania sporo dobra, a przede wszystkim następuje cud spełnienia tak samo marzeń Żyda jak i marzeń Samarytanki, bo tam  przecież spotykają się wrogowie, a rodzi się GENDER, który poza wszystkim, a może przede wszystkim jest sztuką...
Sztuką dialogu, zrozumienia, porozumienia,ale przede wszystkim sztuką  dochodzenia do współdziałania dla wspólnego dobra, jedności...
Żadna misja dyplomatyczna NIE osiągnęła chyba nigdy aż tyle co ONI osiągnęli. Jak ewangeliczny mężczyzna i ewangeliczna kobieta...
Żadne inne spotkanie NIE zostało opisane  w Biblii tak dokładnie/szczegółowo/ z tak wielką uwagą i z tak ogromnym zaangażowaniem  autora dobrej nowiny -Jana ewangelisty.
Jeśli będziemy chcieli wiedzieć jak może wyglądać spotkanie genderowe, to otworzymy sobie księgę i poczytamy, ale próżno pytać o sens tego opowiadania samych księży.Robiłam to od zawsze i bezskutecznie. Omijają istotę swojej wiary chrześcijańskiej najszerszym łukiem i dlatego NIE można mówić o chrześcijaństwie .NIE tylko zresztą z powyższego powodu.
Kościele, szanuj swoją ewangelię- chciałoby się powiedzieć, ale czy to ma jakiś sens, skoro hierarchia woli nas dzielić zamiast jednoczyć dla wspólnych celów?!
Wspólny cel to osobna sprawa, a spotkanie to lekcja miłości, bo NIE ma gender bez miłości.W Kościele próżno jej szukać.Jest tam zimno i smutno, bo wciąż ludziom wmawia się poczucie winy, a kto widzi jakiś przejaw  poczucia winy wśród  wrogów spotykających się przy studni Jakuba?
Takie poczucie winy byłoby przeszkodą, a NIE nośnikiem dla  ich ciekawości innego człowieka/ dla ich woli  i dla zwykłej radości ze szczęścia, które osiągają oboje.
Najpierw Samarytanka widzi wroga przy studni, z której zwykle, choć NIE o zwykłej porze- czerpie wodę.Samarytanka czerpie wodę o godzinie szóstej, czyli w porze spiekoty największej.Na takie ryzyko porażenia słonecznego NIE każda kobieta jest gotowa.Musi mieć poważne powody, by tak ryzykować.I tak się narażać na dotkliwe skutki, o których musi wiedzieć.Domyślamy się tych powodów, gdy  Być może, a nawet z całą pewnością już wiemy,że miała pięciu mężów.W Samarii czy gdzie indziej taka zachłanność na związki NIE jest dobrze postrzegana.Zatem Samarytanka NIE jest osoba, którą ludzie akceptują.ON też NIE jest akceptowany- właśnie ucieka z Judei do Galilei- i ten brak akceptacji zapewne ich łączy początkowo najmocniej.
Wyczuwają pokrewieństwo także w swojej odwadze, ale przede wszystkim okazuje się,że nawet w nieznośnej spiekocie można okazać szacunek innej osobie.Nawet gdy jest Żydem, nawet gdy jest Samarytanką i kobietą.
NIE rozpierzchną się każdy w swoją stronę, bo Jezus NIE pierwszy raz spotyka się z przyganą uczniów za to,że rozmawia z kobietami.
Nie powinien rozmawiać z kobietami w miejscach publicznych, bo zabrania tego   zakazy rabinów.Mówią wyrażnie:" Niech nikt nie rozmawia na ulicy z kobietą, nawet ze swoją żoną".Kropka.cdn

















wtorek, 7 stycznia 2014

- Będziemy wycinać dominację...

powiedziała Ela w sklepie osiedlowym, gdy przy kasie ludziom chciało się dyskutować o istocie dżender.
Przy kasie stał Jaś,  którego głupcy określają głupim przymiotnikiem.Jaś na darmo słów NIE używa i ten właśnie Jaś podobno użył aż dwóch słów z wykrzyknikiem naraz:O, laboga!
Nie tylko użył, ale chwycił się też za tę część ciała, co jest Jasia dumą i za mleko nie zapłacił, bo ze sklepu wyskoczył jak poparzony.
Do dziś go szukają w lasach i nad rzeką Czarną, ale ślad po Jasiu zaginął, a dżenderowy dialog pozostał i znów są pytania o istotę dender.Coraz więcej pytań i coraz więcej męskiego strachu przed ucinaniem dominacji.
Może zatem trzeba najpierw o istocie dominacji, co się bierze podobno z duszy.
Taka ja NIE wiem skąd bierze się dzikość i  głupia agresja dominacji, ale się dowiem.
Póki co wiem,że każdy ma duszę, a katolik ma ich dwie.Jedną na wyjście, czyli na niedzielę, a drugą na "po domu', czyli do sprzątania innych dusz.Wnoszę z tego,że katolikowi przydałaby się trzecia dusza, ale to osobny temat.
O dominacji sporo wiedział pozytywista Aleksander Świętochowski. Uważał,że dominacja ma charakter męski i walczył z nią jak umiał, a umiał:
                          "Ze wszystkich darów przyrody i łupów, jakimi mężczyzna zawładnął,żadnego nie zmarnował w tym stopniu, co kobietę".
Ano zmarnował, bo dominacja tylko marnuje, a niczego NIE buduje.
                             "Mężczyzna spożywał sam dobrodziejstwa postępu, kobiecie dawał zaledwie jałmużnę,mon szedł naprzód jak zakamieniały skąpiec, ona za nim jak pokorna żebraczka."
Gdyby taki mężczyzna sam z siebie , czyli rozumiejąc swój interes , od wyzysku odstąpił ?Co by się stało?
Jak sądzę po takim wysiłku stałby się człowiekiem bardziej jeszcze wolnym i przestałby żyć w cichej rozpaczy, a zacząłby czuć to, czego nigdy dotąd NIE czuł...
Przede wszystkim poczułby własną wartość i porzucił strach.NIE wypaczałby już psychiki własnej , bo NIE wypaczałby psychiki żadnej kobiety i żadnej mężczyzny.
I tak mężczyzna zacząłby życie w DUCHU I PRAWDZIE, czyli takie życie, o jakim mówi Jezus - ewangelia Jana rozdział 4, Rozmowa z Samarytanką.
O tej rozmowie mogę mówić i mówić bez końca, więc gdy zacznę - ciężko będzie skończyć, więc może zanim zacznę jeszcze dziś na patrona dżender powołam Antoine de Saint Exupery i zliczę patronów mojego dżender.
Miłego dnia.

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Dążenia religijne rozsadzają od środka wszelkie światy

Jezus o tym wiedział.Ten Jezus z Arabii VI wieku, którego mądrość cytuje w szczególności ewangelia Jana i ten królewski, czyli Dawidowy, który z Marią Magdaleną- małżonką swoją szedł po władzę do Jerozolimy.
Dążenia religijne rozsadzają jedność każdej społeczności, gdzie się zagnieżdżą i tak jest od zawsze, ale czy tak być musi?!!!
Dziś myślę sobie,że dążenia religijne Mojżesza bardziej były antygendrowe niż wydawać mi się mogło iks czasu temu.
Jakie dążenia religijne mógł mieć  człowiek rozdarty/pozbawiany tożsamości/głęboko nieszczęśliwy i popędliwy, a przede wszystkim autorytarny bez umiarkowania ( zabił człowieka, bo człowiek to dla niego było mienie ruchome, czyli łup).
I dlaczego przez 40 lat wodził swoje mienie ruchome po pustyni?
To temat osobny, a teraz o tym,że te  wyniszczające dążenia  patriarchów Jezus krytykował najmocniej i otwarcie, co było już NIE tylko wyrazem odwagi, ale wręcz szaleństwa.
Gdy człowiek jest łupem dążenia religijne patriarchów skupiają się na tym, by do łupu NIE dopuścić kobiet.
- Czemu mamy słuchać kobiet?- wrzeszczą męscy apostołowie.Wrzeszczą głośno. Być może tak samo jak obecnie bp Michalik/red.Terlikowski i Kempa- razem wzięci .
W końcu- po wiekach- ustępują: kobieta też ma duszę, bo każdy ma duszę.Pies też.Tyle,że katolik dusze ma dwie, o czym też osobno.
Gender to właśnie spór, jeśli gender jest w ogóle sporem( moim zdaniem jest to otwarty dialog o dążeniach religijnych wykluczających godność ludzką, czyli gender kobiety i mężczyzny).
Kobiety są wykluczone z podziału łupów , poniżone i wciągnięte w  nierówną wojnę płci, bo męskie stworzenie świata NIE POWIODŁO SIĘ. Musimy wrócić do tego pierwszego stworzenia, właściwego i dobrego, a wojnę zawiesić.
                      "Nie sposób zrozumieć ani psychologii kobiety, ani psychologii
                       mężczyzny, jeśli się nie pamięta,że od mniej więcej sześciu
                       tysiącleci obie płci pozostają w stanie wojny."
Nie sposób zrozumieć, więc trzeba przypominać dorobek każdego, dla kogo gender to sprawa nadrzędna i stanowiąca o poziomie życia ludzi na planecie Ziemia.Gender dla Ericha Fromma czym był- to temat także osobny, ale gdy myślę o patronach naszego wspólnego WIELKIEGO GENDER, NIE sposób pominąć hrabiny Matyldy i jej małżonka Grzegorza VII.
Gdy w ubiegłym roku czytałam "KSIĘGĘ MIŁOŚCI", którą i ONI czytali- NIE znałam jeszcze słowa, które określa  bardzo skomplikowaną materię między kobieta i mężczyzną.Gdy tylko pojawiło się słowo GENDER-pomyślałam,że na miejscu biskupów uznałabym HRABINĘ na Canossie i Wielkiego, a przegranego polityka na tronie papieskim - za świętych GENDER.
Jej miłość i jego dążenia religijne zderzyły się i odmieniły Europę, a być może świat cały.
Najbardziej wpływowa kobieta średniowiecza  , jako jedyna ma sarkofag w Bazylice Świętego Piotra w Rzymie, ale o tym wiecie Państwo.
Wciąż jednak NIE wiemy, czy Jezus coś dla nas napisał, ale dowiemy się przecież, czy faktem jest,iż napisał "KSIĘGĘ MIŁOŚCI".Amen.



Patriarchat zepchnął ludzi do otchłani

Odebrał godność mężczyżnie i kobiecie, a Boga uczynił tylko męskim, pozbawiając go Małżonki: SZECHINY-DUCHA ŚWIĘTEGO, a potem ASZERY.
ST opisuje ten proces spychania człowieka w otchłań i oddzielania go od przedmiotu jego czci dlatego jest historią zbrodni.Także na bóstwach: BAALU i MAŁŻONCE Aszerze.
Salomon jeszcze buduje posąg Aszery w świątyni jerozolimskiej, ale po powrocie z niewoli babilońskiej o bogini Aszerze już cisza w ST.
Otchłań patriarchalną  rozjaśnia  dopiero Jezus.
NIE DA SIĘ ODDZIELIĆ GENDER OD JEZUSA.
W żaden ludzki sposób NIE jest to możliwe, bo Jezus jest obrońcą godności ludzkiej.Godności mężczyzny i godności kobiety.
Gender Jezusa zostało odrzucone przez kościół katolicki zinstytualizowany przez cesarza Konstantyna, ale NIE zawsze tak było  mimo wrogiej gender  piątej ewangelii, czyli naukom Pawła.
Powyższe tłumaczy histerię hierarchii na samo słowo gender. Tłumaczy też milczenie Francesco.
Mówić o gender znaczy mówić o Jezusie, o JEGO gender, a to dla kleru jest NIE tylko niewygodne, ale wręcz odbiera im legitymację do działań, które od 1700 lat podjęli.
Muszą spodziewać się i spodziewają się,że kobiety wystąpią o WYKREŚLENIE z historii świata/religii/kartek papieru...wszelkich kalumnii/oszczerstw/słów poniżenia , czyli właśnie cytowanej  ewangelii, nauk Ojców KOścioła, edyktów przeciwko Marii Magdalenie, Joannie d"Arc, czarownicom z Salem i z każdego innego miejsca.
Tak, kobiety upomną się w końcu o pamięć swoich PRABABEK, pozbawionych obrony.To naturalne i oczywiste, że przywołają ich krzywdy tak jak przywołujemy bestialskie zabójstwo Hypatii.
Biskupi mają się czego bać, bo w końca ludzkość NIE będzie miała żadnej wątpliwości kto rozsadził od wewnątrz starożytną Grecję i Rzym.Poznamy Biblię i gdy to się stanie, kościoły opustoszeją, bo w końcu będzie tak jak nauczał Jezus w rozdziale 4 ewangelii Jana, w rozmowie z Samarytanką, o czym potem.

niedziela, 5 stycznia 2014

O odwadze kobiet i upadku ludzkości

mówi historia uczonej filozofki i astronomki z V wieku -HYPATII.
Od jej odwagi w ratowaniu ksiąg palącej się Biblioteki Aleksandryjskiej faktycznie zaczyna się moje gender.O tej odwadze  i  okrutnej śmierci z rąk hołoty katolickiej wspominała Babunia, gdy spotkała się z zarzutem: ty, Zosieńko jesteś kobieta i niczego NIE rozumiesz...
Agresorem był ksiądz wysokiej rangi i postury, więc aby ugryżć go w łydkę trzeba było pod stołem..., ale o tym już napisałam na tym blogu.
Nie napisałam,że Hypatia jest patronką mojego dżendera, bo o tym postanowiłam właśnie teraz, po sześćdziesięciu latach z okładem.
Nie napisałam też,że chcę pomścić Hypatię, bo NIE chcę.Zdecydowanie NIE chcę mścić się na upadłych i bezwzględnych okrutnikach, którzy drogą zbrodni stali się elitą i panują niemiłosiernie na planecie Ziemia.
Wszystko, czego chcę, to tego, by ta - za przeproszeniem elita- NIE narzucała mi swojej "wiary".Ani metalową linijką, jak czyniła to w szkółce , ani w żaden inny sposób.
Jaka to jest elita -każdy widzi.
Moje oczy nadto " widzą" Hypatię, gdy hołota  biskupa Cyryla rozszarpuje jej ciało na strzępy, gdy " bawi się" podrzucaniem jej wyłupanych oczu, gdy...
Wyobrażnia do tamtego okrucieństwa  wraca oczami duszy, gdy karmiona jest nowym , wymyślniejszym okrucieństwem.
Dlatego w telewizor NIE mogę patrzeć, bo tam są krzyżowania ( NIE tylko słowami)/Kempy,Pawłowicze/Macierewicze/Wróble...,episkopaty... czyli elita.
Elita wciąż mi przypomina o upadku ludzkości i dlatego do elity NIE należę.
NIE należę też do tych ludzi, którzy przesadnie się boją procesów dochodzenia do własnych, czyli samodzielnych poglądów na temat odwagi kobiet i upadku ludzkości. Chcę o tym pisać i piszę. W okrojonym zakresie, ale być może ten stan rzeczy nieco się odmieni, gdy wrócę do swojego tematu zasadniczego.
Do kłamstw, w które wierzymy.
Właśnie na naszych oczach powstało kłamstwo, któremu na imię "ideologia gender".To nic,ze NIE ma żadnej ideologii, ale wystarczy,że księża NIE wiedzą, co to ideologia jest i już mamy nowalijki w kłamstwach, których i tak bez tego jest dostatek.
Wiara powinna być prosta.Tak twierdziła Hypatia i tak też mnie się wydaje. Dlatego robię wszystko, by moja wiara była prosta jak...
No, bez przesady. Co ja takiego robię? Czytam sobie i tyle.Gdy tylko skończę  lekturę "KIM BYŁ JEZUS"- spróbuję coś napisać o innym patronie gender niż Hypatia.

sobota, 4 stycznia 2014

Gender wyjaśnia przyczyny

nierównego traktowania płci, ale o tym poznaniu żaden "sługa boży" słyszeć NIE chce.W szczególności jak jest biskupem, obraża się na taką naukę i obraża kobiety. Obraża, bo NIE chce stracić swoich przywilejów, które dają mu władzę nad kobietami i kasę od kobiet także.
Jak bardzo nienawidzą nas hierarchowie zaledwie mogłam się domyślać z lużnych kontaktów osobistych, ale przede wszystkim z wiadomości z drugiej ręki, bo bezpośrednich kontaktów z ludżmi unikają jak diabeł święconej wody.
W końcu mleko się wylało , czyli nienawiść biskupia/księżowska wykipiała i zrobiło się tak jakby się mleko ciut przypaliło. Zapach z tego NIE jest najlepszy.
Po takich wypadkach przy pracy, czyli wykonywaniu władzy i korzystaniu z rozbuchanych przywilejów- sprzątały przeważnie kobiety, ale chyba NIE tym razem.
Przywilej wykorzystywania kobiet do sprzątania w ogóle jest dowodem jak hierarchowie nas szanują, bo właśnie o to nam w gender chodzi- o szacunek.
Szacunek jest trzecią potrzebą w hierarchii ważności potrzeb-po potrzebie bezpieczeństwa i sprawiedliwości.Dla każdej kobiety równie ważną jak dwie pozostałe, ale kobieta NIE doczekała się szacunku w kościele katolickim.
Nic NIE wskazuje na to, by cokolwiek miał i chciał zmienić papież FRancesco, choć uchodzi za rewolucjonistę.Niemniej wciąż budzi nadzieję, które studzi rzeczywistość ponad 1700 lat.
Czy mężczyżni wychowani  w kulcie męskości są w stanie do realizowania potrzeby szacunku wobec kobie?
Sądzę,że tak, ale najpierw tenże szacunek muszą mieć do siebie.
Czy księżą mogą mieć szacunek do siebie? W wyjątkowych wypadkach tak, bo taki szacunek ma na przykład aktualny biskup Rzymu - Francesco.
Czy są świadomi jak bardzo nas krzywdzą idąc drogą Ojców Kościoła? NIE wiem, ale chyba jednak jest to świadomość elementarna i powinna być obecna .
Od pewnego czasu wszem i wobec głoszą,że walczą z ideologią gender.
Najpierw wydawało mi się,że NIE dosłyszałam, a potem zastanawiałam się, czy aby na pewno wiem dobrze, co to ideologia jest .W końcu zrozumiałam,że z nawyknienia muszą walczyć i walczą tylko z tym,albo o to czego NIE ma wcale, bo walka z realnymi przeciwnościami życia ...- jakoś im NIE wychodzi.
Gender studies wyjaśni przyczyny najważniejszego problemu polityczno-religijnego, chcą tego biskupi czy nie .
Sięga dostatecznie głęboko, bo do nauki Jezusa.
Będzie z pożytkiem dla każdego dziecka/kobiety/mężczyzny, ale po drodze chyba jednak coś się stanie.Ktoś w tym procesie wyjaśniania/kształcenia się/odważnego wysiłku poznawczego pozostanie analfabetą wtórnym.Oby było najmniej tak nieszczęsnych ludzi.Amen.

W stare piekło nikt już NIE wierzy, potrzebujemy nowego...

A wystrój piekła zależy od stanu umysłów, więc  rusza wymiana zdań na temat nowego piekła. Czy naprawdę nazywać się będzie GENDER?!I czy hierarchia kościoła rzymskiego w porę potrafi zamienić dotychczasową zdobycz na nową.
Zmiana zwykle jest zabiegiem bolesnym, bo najpierw coś się traci, by coś  nowego zyskać.Hierarchia NIE lubi  ryzykować stanu posiadania .
Bajeczka o piekle i o Jezusie przyniosła hierarchom majątki ogromne/niepoliczalne i jeśli jest dlań piekło to  właśnie polega na liczeniu.Poseł Senyszyn już zaczyna liczyć pobrane  kwoty , które będą do zwrotu.
Prawdziwe piekło.
A prawdziwy Jezus?! To niebezpieczeństwo jest raczej znikome, bo kogo ON interesuje? Tyle, co każą słowa modlitw. Tych samych i od ponad  1700 lat po cesarsku takich samych, czyli bezrefleksyjnych.
Tymczasem NIE da się prawdy posiekać/poplątać i manipulować nią bez końca.Prawa prawd wszelkich stanowią,że wypływa. Niczym oliwa...
Co więc wypływa?
Tezą prof. Magdaleny Środa NIE zdziwiłam się wcale.
Jezus i gender to jedność.Nierozdzielna i żywa. Żyje od dwóch tysięcy lat i NIE starzeje się.Z tej spójności żyje też instytucja, która odwróciła się o 180 stopni od Jezusa i gender, by istnieć.
Jeśli ktoś uważa,że gender to całkiem nowy  i młody diabeł wymyślony przez feministki( jak głoszą hierarchowie kościelni)- to mu wolno tak myśleć.
Taka ja na przykład myślę zupełnie inaczej.
Biblijne gender to chyba jednak już wtórne próby walki z dominacją autokratów o silniejszych mięśniach i ubytkach w rozumku.
Patriarchalny system łupów   dominuje przez przemoc polityki i religie od sześciu tysięcy lat co najmniej i NIE jest możliwe, by ta przemoc  NIE spotkała się z odważnym wysiłkiem obronnym.
NIE dysponuję tą  wiedzą . Wiem,że ZŁOTY WIEK ludzkości to  życie bez piekła, czyli bez strachów.
Piekła mamy najróżniejsze i wciąż wymyślamy nowe, ponieważ lubimy się bać.
NIE wiem dlaczego lubimy się bać, ale coś mi mówi,że NIE balibyśmy się wcale, gdyby systemowa przemoc patriarchalna pozwoliła działać szóstemu zmysłowi, czyli INTELIGENCJI SERCA.
Ta INteligencja i tak działa, wbrew przemocy, ale to już jest piekło patriarchów, nie nasze.
Piekło patriarchów przede wszystkim polega na tym,że lękają się NOWEGO.
Nowych wartości, na nowych tablicach...
Stare dobre tablice mówiły,że kobieta jest  ich pomocnicą/ niemal przedmiotem ożywionym, a tu nagle takie diablice chcą być papieżami.NIE do pomyślenia!!!
W takich razach



Kotka zakochała się w Czarnym

a pod świerkami pokazały się grzyby.
Największa oszustka Natura, zarządziła w styczniu wiosnę i zrobił się chaos.Jak tylko rozniesie się plotka,że wybuchła wiosna na dłużej, możliwe,że zakwitną przebiśniegi bez śniegu i krokusy.Póki co ,spacery są radością, a treścią rozmów jest dżender i mnóstwo uśmiechów nowej jakości.
Sąsiad zdjął czapkę  i  intensywnie drapie się po głowie:
- Gdy w rzeczywistym świecie próbuje się  działać na podstawie nierzeczywistych/ nieprawdziwych i niemądrych informacji- to czy może co dobrego z tego wyniknąć?!- pyta i pociesza się,że w styczniu i tak NIE rezygnuje z marzeń o lepszym świecie.A lepszy świat to świat bez przemocy.
-Wyobraża sobie pani?!!!Przecież to byłby raj...- głosi na pożegnanie i zapowiada,że wyjdzie znów chyba o czternastej.
Prałatów i infułatów już NIE ma, więc mój stary dobry znajomy zostanie bez tytułu? Zadzwonił i przypomniał mi,że mam obowiązki wobec Ojców naszych i że trzeba przekłuć balon oczekiwań.NIE powiedział tylko po co i dlaczego...
bo pamięć już nie ta w wieku 98 lat.
Jeśli czegoś szukam w internecie to przejawów nowej wyższej duchowości.Szukam i znajduję. Wielkich pytań jest sporo, ale jeszcze więcej gorzkiego zgiełku.
Ciuciubabka  polityczna bez religijnej refleksji znów przenosi się z pałaców biskupich do Sejmu RP, ale śmiesznie NIE jest.Strzelać będzie Kempa, ale jeszcze NIE wiadomo, czy z zamkniętymi oczami i czy zatrudni szwadrony
śmierci przeciwko gender.
Nieuchwytni drapieżcy znów polują na ..., ale o tym cdn za kilka godzin.


piątek, 3 stycznia 2014

Określili się

na podstawie żądzy władzy i kasy.
Określili się mniej więcej tak:
" Świat jest tak zbudowany ,że jak ja coś każę , to ma być, kurwa, zrobione, rozumiesz?"
Taka ja na przykład NIE rozumiem.I NIE akceptuję takiego stylu dominacji patriarchalnej. I NIE sądzę, by świat był tak zbudowany jak wydaje się wciąż jeszcze przecież prominentnemu politykowi.
"Jak ja wchodzę, to ty wstajesz, zrozumiano?"
Okazuje się,że za mało jestem pojętna, bo znów NIE rozumiem.Ani słów , które cytuje "Przegląd" Nr 1 z 2014 roku, ani faktów opisywanych tymi słowami.
Wyobrażać sobie podobnej agresji wobec mnie wcale  NIE muszę, bo ją znam.
Znam i dlatego prowadzę blog "NIE i AMEN".
Moje NIE skierowane jest właśnie na patriarchalne zachowania i na traktowanie polityki i nas przede wszystkich jako łupu.
Doznawałam agresji ze strony dobrodziejów, którzy nauczali mnie prawd wiary linijką metalową i zostawili ślady nad okiem i palcach prawej ręki. Już o tym wspomniałam, ale NIE umiem wciąż nazwać śladów, jakie pozostawili w mojej duszy.I bólu, jaki czułam w bezgranicznej rozpaczy, gdy umierała moja najlepsza koleżanka Dzidka M. Umierała mając 16 lat, a lekarze , rodzina i ja byliśmy zupełnie bezradni, bo Dzidka umierała z miłości.Z miłości do księdza, który..., ale to już inna sprawa.Na jej podstawie wiem,że najsilniejsze związki to związek kata z ofiarą. Wolałabym tego NIE wiedzieć, ale niestety jest to prawda oczywista , która sprawdza się na każdym kroku, a w szczególności w polityce i religijnym życiu rodzin przeważnie katolickich.
Czciciele i wyznawcy systemu przemocy i łupów już określili się aż nadto wyrażnie i wcale się tego NIE wstydzą.
A taka ja , aby NIE czuć własnych  zawstydzeń z powyższego powodu  - NIE oglądam telewizji i NIE udzielam się przesadnie w dialogu społecznym ,którego zresztą NIE ma w szerszej skali , czyli w Smutnym Kraju nad Wisłą.
W moim otoczeniu wciąż jeszcze jest.Jest rozmowa , są spotkania i jest czasem spora awanturka o pryncypia, bo brydżyści/racjonaliści i "maszyniści" bywają pryncypialni wciąż.
Wciąż im o coś chodzi i dlatego na słowo GENDER STUDIES odpowiedzieli zdecydowanie  gromkim głosem: TO JEST MOJA SPRAWA!!!
Jest moją sprawą, by mną  nikt NIE poniewierał i nikt mi NIE kazał wierzyć w bajki jego własne /osobiste na temat: jak zbudowany jest świat.Jest moją sprawą, by mi nikt nic NIE kazał, jeśli NIE działa na podstawie prawa i mojej woli i jest moją sprawą, by mnie nikt NIE obrażał.
Dlatego zamiast kończyć pisanie bloga, chyba go na dobre zaczynam, ponieważ wracam do tematu, czyli do kłamstw, które zawsze wydają się bardziej prawdopodobne od prawdy.
Wracam do tematu, ponieważ wraca inkwizycja i diabły.Wraca też DZENDER

czwartek, 2 stycznia 2014

Za biegiem świadomości nadążyć

gdy wyzwala się ona ze szponów patriarchalnego systemu łupów jest doświadczeniem najwspanialszym ze wszystkich innych.Tako rzecze Ela i  taka ja na przykład wierzę swojej przyjaciółce. Wierzę  i jestem gotowa podążać.Za Elą nie nadążam, bo ona jest już tuż przy nieuchwytnych drapieżcach i tylko patrzeć jak ich uchwyci za  zachłanne pyski. Próbuję nadążyć za postępami gender studies w pobliżu, czyli w środowisku kobiet myślących samodzielnie , w tenże sposób czujących i jednocześnie grających w brydża dla kondycji umysłowej.
 Iza mówi,że jesteśmy spadkobiercami Ojców Kościoła/biczowników/zakonników/inkwizytorów i inaczej być NIE może. NIE ma prawa być inaczej.
- Gdy strach wypełnia miejsca rzeczywistości...- zaczyna Hela, ale nikt NIE chce słuchać o strachu.Jest NOWY ROK i wszystko będzie lepsze. Żadna z nas już od dawna NIE pali, bo z każdym NOWYM ROKIEM szły postanowienia.Coraz śmielsze, ale żeby dożyć tego diabła dżendera!!!
- I kto go w ogóle wymyślił?- chce wiedzieć Jagoda, a Iza odpowiada,że Jezus.
Jest chwila ciszy i jest też trzy bez atu do rozegrania.I jest wist.Kąśliwy bardzo i NIE będzie łatwo wziąć dziewięć lew, podczas gdy w kierach mam tylko pięć kart i dziury w pikach...
- No dobrze, moje drogie królowe, ale co będzie jeśli ten dżender  znów przegra
z sutannowymi?- chce wiedzieć Hania.
-Przegra?- grzmi zgodny głos trójcy i słychać pukanie do drzwi.
-To pewnie wnuk.- ma nadzieję Hela, ale w drzwiach stoi ksiądz i dzwoni dzwonkami swoimi.Dzwoni wytrwale , ponieważ kolędę postanowił rozpocząć od leśniczówki właśnie.
-Prosimy do stołu. - rzecze Hela i zapowiada,że będę miała tęgie kłopoty z wygraniem trzech bez atu, bo mi się zachciało końcówki.No i może mi pomoże skoro już jest.Ksiądz jest młody i jak na ucznia Heli przystało - puka w mojego króla trefl jako kartę , na którą mogę postawić, by wyrobić pięć trefli.
Stawiam i wyrabiam.Po naradzie ryzykujemy puścić w kółko damę karo , ale
Iza czuwa.Mam nas w saku, ale pomyłkowo wychodzi w pika.Swoje, czyli dziewięć lew i Hela zaprasza księdza, by siadł na roberka.
- Jedno rozdanie, dobrze?- ksiądz jest miły/kulturalny i rozgarnięty, a nasze brydżowe obyczaje są mu znane, bo chodził na turnieje  do ratusza w niemal każdy poniedziałek, ale  od  roku NIE chodzi . Tak jak ja- zszedł na psy i dlatego Iza chce wiedzieć dlaczego ludzie tak łatwo schodzą na psy.
- Religia dostarcza tylko wrażań, a mogłaby być systemem krwionośnym, gdyby...- mówi Krzyś, a Helenka  chce wiedzieć, czy jej uczeń pomoże papieżowi Francesco, by ten mógł choćby znieść celibat, co uzdrowi kościół niezdrowy i zachłanny na władzę i kasę.
- W pobliżu zawsze są wilki.= szepcze i kręci się , wierci.Spostrzegamy,że to NIE jest kolęda, ale nagła i niespodziewana dla Heli  wizyta.Iza proponuje przejście do sąsiedniego pokoju " na papieroska".
Szepty za drzwiami przedłużają się, więc decyduję: macie czwórkę, więc ja...
- Nie, nie, nigdzie nie pojedziesz...- wytłumaczysz się z tego swojego dżendera.
Zgoda.Wytłumaczę się, gdy już będę wiedziała, kto jest patronem/patronką GENDER STUDIES I kto jest autorem słów:
"Nie powinno być lepszych wśród ludzi..."
"Szanujcie  kobietę,bo ona jest matką wszechświata , a w niej zawiera się cała prawda boskiego stworzenia".
"Ona jest żródłem wszystkiego, co dobre i piękne, ona jest początkiem życia życia i śmierci.Od niej zależy całe istnienie człowieka, albowiem to ona jest jego naturalna i moralną podporą".
"POdobnie jak Bóg zastępów oddzielił światło od ciemności i lądy od wód, tak kobieta posiada boska zdolność odróżniania dobrych intencji od złych".
"Po Bogu wasze myśli powinny kierować się w stronę kobiet..."
"Chroń swoją żonę..."
- Za biegiem świadomości nadążyć to znaczy wsłuchiwać się  wciąż wytrwale w siebie, w swoją wewnętrzną mądrość, w swoje uczucia i ...- usłyszałam, gdy chciałam pożegnać się z  Helusią.
I chyba otrzymałam odpowiedż na swoje pytania.Spróbuję ją skonfrontować z Państwem w jutrzejszym wpisie.Serdeczności.

środa, 1 stycznia 2014

Co mi powiedział Stary Dobry ROK?!

Powiedział sporo, bo był rozgadany, czyli monologizujący, czyli kochający własny głos swojego monologu.Gdyby był rozmowny inaczej, na przykład w dialogu/rozmowie/dyspucie... miałby ze sprawowania...Kropka.
Powiedział  mi przede wszystkim na miliony głosów,że mam rząd zły/fatalny/niewydarzony..., ale na lepszy NIE zasługuję.
Najwyrażniej przyznał bez wstydu i bez żenady,że należę wbrew swojej woli do religii autorytarnej, która NIE znosi mojego sprzeciwu i dlatego NIE może być przeze mnie akceptowana w swoim obecnym kształcie , czyli przed reformacją II Francesco.
Szepnął mi na ucho,że mimo tego wszystkiego NIE jest  aż tak bardzo żle , by rozglądać się za skutecznym narzędziem zbrodni, bo wciąż jest równowaga między przemocą patriarchalnego systemu łupów a nadzieją na znaczące zmiany.Równowagę tę trzyma na włosku GENDER STUDIES.Zabijamy się coraz łatwiej i coraz liczniej, coraz mniej jest człowieka w człowieku, ale...
Ale rośnie MOC Człowieka  Świadomego i Odważnego, więc zatrzymamy się w porę na drodze przemocy, czego po chrześcijańsku życzy nam FRANCESCO.
Dziękuję BISKUPOWI Rzymu i czekam na JEGO głos w najważniejszej sprawie politycznej, czyli w sprawie GENDER.
Czekam z rosnąca obawą, ale też z ogromnym zapasem łagodności/zrozumienia i jeszcze czegoś takiego, co pojawia się po raz pierwszy w życiu i NIE da się t porównać z czymś już znanym. To coś jest ogromną nagrodą za dyscyplinę, bo dyscyplina była cechą 2013 roku.
Dyscyplina jest jak most między człowiekiem i jego celem. Taki most zbudować sobie NIE jest wcale łatwo, bo mało,że trzeba znać siebie, swój cel to jeszcze odległość...Eeee, dajmy temu spokój, bo najwyrażniej skręcam w stronę marzeń o lepszym świecie.Lepszym, czyli rajskim, bo pozbawionym przemocy.
To był DOBRY ROK, bo pozwalał mi na szczęście małe i duże i NIE okazałam się minimalistką.Dobre i to.
Rozróżnienie na szczęście małe i duże mam po Babuni . Małe szczęście to brać, a duże to dawać.Dawać, ale NIE tracić...
Polityk, któremu kibicowałam zamiast dawać -TRACIŁ.Tracił w 2013 roku z powodu charakteru i to jest to, czego NIE chciałabym dla siebie , ani dla Polaków  w 2014 roku, ani nigdy.Amen.

Co mi powiedział Stary Dobry Rok?!