I biorą diabli wszystko, co stworzymy.Jak swoje własne biorą i biorą z zachłannością, która nie zna granic.
Nawet autor cytowanego stwierdzenia- Artur Schopenhauer-jeszcze upatrywał granic przyzwoitości pozorowanej dla zachłanności, która wszelkie wysiłki Pana Boga zeruje nieustannie i wytrwale, ale gdyby żył w Polsce TERAZ właśnie- granic żadnych dla diabelskiej zachłanności nie mógłby zobaczyć, bo ich po prostu nie ma.
Przepadły bez wieści i ślad po granicach przyzwoitości w zachłanności zaginął.
Przepadną więc i zaginą wszelkie instytucje, które swoją potęgę budowały na zachłanności, ale o tym fakcie widocznym już gołym okiem- osobno.
Wiadomo,że "Pan Bóg stworzył świat po to, by go diabli wzięli", ale nie wiadomo kto zacz ów Pan Bóg i po co stwarza świat dla diabelstwa wszelkiego.
Wiadomo też,że nie zawsze tak było, by akt stwórczy/boski wykarmiał diabłów czarnych/ chciwych i głupich.
Coś poszło nie tak i tyle.
Coś poszło nie tak jakieś sześć tysięcy lat .Przez 99% historii człowieka nie było aż tak żle, byśmy musieli wierzyć największemu pesymiście wśród filozofów.
Już za bardzo mnie to nie zawstydza,że wierzę w zacytowane stwierdzenie.
Wprost przeciwnie.Wiara ta kieruje mnie w kierunku przyczyn naszego globalnego nieszczęścia.
Wiadomo już,że to nieszczęście nosi miano patriarchalnego systemu łupów, ale wciąż nie wiadomo dlaczego było możliwe.
Być może znajomość przyczyn uwolni nas od największego pesymizmu ....Amen.
Smutne przemyślenia. Niestety, prawdziwe. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńToJav, masz rację, to są sprawy smutne, ale jednocześnie kierują umysł na ścieżkę poszukiwań przyczyn tego złego stanu rzeczy.W moich oczach przyczyną ludzkich nieszczęść jest patriarchalny system łupów, który powstał z chwilą przyjęcia osiadłego stylu życia, a gdzieś 6 tysięcy lat temu już przemienił się w monstrum- w dominujące i zachłanne religie autorytarne.Serdeczności.
UsuńWitaj Dobrochno!
OdpowiedzUsuńJa nie jestem aż takim surowym Katonem więc myślę, że świat z nami, czy bez nas, nie będzie ani lepszy, ani gorszy. On po prostu będzie istniał dalej.
Bozia stwarzając człowieka nie miał idealnego wzorca i deczko spieprzył swoje dzieło. Ale gdyby Bóg był w Polsce, to już bo go dawno pogoniono.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Michał, wciąż nie mogę pojąc dlaczego nad Wisłą za boga robią chłopaki w sutannach.Serdecznie pozdrawiam.
UsuńWitaj Dobrochno!
UsuńDla mnie chłop[aki w sutannach nie są bogami, co najwyżej tandetnymi bożkami. Mnie oni, mówiąc delikatnie powiewają wokół f....
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
hahahhahahaha no bo nie ma innych diablow jak na ziemi, wiec przestanmy sie bac ze pojdziemy do piekla
OdpowiedzUsuńDiabeł, czy bóg- kogo byśmy sobie nie wymyślili zawsze jest i będzie tworem naszego umysłu i wyobrażni.Chodzi o to właśnie, by one- umysł i wyobrażnia - chodziły prawidłowo, czyli w zgodzie z prawami wszechświata.Serdeczności.
UsuńA co z namacalnymi 21 gramami realnej wagi duszy? ;))) Błąka się potem taka między bytem, niebytem i takimi tam i spać nie daje spokojnym, pobożnym i z czystym sumieniem;)))) Bóg jej nie stworzył, diabeł nie zabrał i pęta się taka wiązka "niematerialnej materii", znaczy na przykład kwantów energii dajmy na to, pomiędzy tym co postrzegamy, a czego nie;)))
UsuńPozdrawiam ciepło i zadziornie:)))
No i dlaczego tak... bozia stworzyła człowieka, świat? A może człowiek stworzył Boga, a z nim diabła? Wtedy łatwiej znieść myśl o wszelkich niedoskonałościach rodu ludzkiego. Wszak człowiek stworzył Boga na podobieństwo swoje.
OdpowiedzUsuńJaskółko, podzielam Twoje zdanie, ale Schopenhauer też ma trochę racji, ponieważ na wierzchu zwykle jest zło/przemoc/agresja/ - no i dominujący system patriarchalny, który wymierzony jest wprost w boską zasadę miłości, a nawet jest samą istotą diabelskości, czyli zachłannością.Tak przecież mają zachłanne religie autorytarne.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńW ten sposób stawia się Szatana na równi z Bogiem. Czyżby ci, którzy dzierżą władzę w systemie patriachalnym chcieli walczyć jako równi z samym Bogiem, w którego wielkość przecież wierzą? To już nie tylko zachłanność, ale niesamowita pycha
UsuńJaskółko, na Twoje pytanie nie tylko nie mogę ale nie śmiałabym próbować odpowiadać nawet wówczas gdy odpowiedż miałabym gotową i niepodważalnie prawdziwą.Dlatego nie śmiałabym,że znam tylko JEDNĄ MOC.Ta MOC pochodzi z miłości , czyli z boskiej właściwości człowieka.Jest to MOC unikatowa/wyjątkowa/wszechmocna/wieczna/, a reszta to tylko ... tu chciałam się wyrazić b. mało elegancko, ale jednak zacytuję Goethego na okoliczność reszty/ czyli diabła.
OdpowiedzUsuńJest to:"Cząstka siły mała/Co złego pragnąc/Zawsze dobro zdziała"- Faust.
Mam takie wrażenie, że słowo MIŁOŚĆ jest mocno przeceniane i mocno nadużywane. Z jednym się zgadzam. moc miłości jest wielka. Również ta niszcząca. Zastanawiam się zatem, dlaczego zawsze kojarzy się miłość z czymś pozytywnym, kiedy ona ma i swoją drugą stronę- tę ciemną.
UsuńJaskółko, powolutku dojrzewam do prób może nie tyle "zdefiniowania" uczucia miłości, bo to akurat uważam za niepotrzebne wcale, ale nad istotą tego uczucia, które daje człowiekowi moc.Przerabiam wspaniały materiał na ten temat, który znalazłam u Mag...na jej blogu"Dotyk duszy".Jestem na prostej ścieżce do tego, by uczucie miłości nazywać boskim uczuciem , ale jeszcze nie jestem gotowa należycie uzasadnić przed sobą tego stanowiska.Dlatego szukam materiału ku temu, czyli dowodów boskości.Po drodze spotkałam tyle teorii,że muszę jej jakoś "przerobić", czyli odrzucić proste, by nie powiedzieć prostackie jej pojmowanie.Cieszę się,że mnie mobilizujesz, Jaskółko.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńA ja uparcie będę pytała: Dlaczego boskimi uczuciami? Dlaczego nie nazwać je po prostu ludzkimi, przydanymi przez człowieka wyimaginowanej istocie boskiej? Czyż miłość ludzi niewierzących nie może już być najwspanialsza, bo nie przypisują jej pochodzenia Bogu? Czy nie można uznać, że uniwersum jest właśnie człowiek a nie Bóg. Czy wszystko trzeba podporządkowywać i przypisywać, czasem na siłę, Bogu? Nie szukaj istoty boskiej, poszukaj człowieczeństwa w człowieku, bo to od niego i tylko od niego zależy ile go w sobie ma. Żaden Bóg nie podzieli się z człowiekiem tym, co dobre, bo straciłby na człowiekiem władzę. Hipotetyczny Bóg jest wielkim manipulatorem. daje człowiekowi tylko tyle, na ile chce, albo tylko tyle, na ile to jest dla Niego bezpieczne. Spójrz na Szatana- on wymknął się Bogu spod kontroli. Jest niebezpieczny, bo wie... wie tyle samo, co Bóg.
UsuńJaskółko, ale mnie zapędziłaś.I fajnie, bo jutro z samego rana będziesz miała moją odpowiedż, a potem niech już się dzieje, co chce, bo to będzie dość radykalna odpowiedż, czyli moje prawda, w której BOŋ jest, ale nie ma go wcale, bo jest WSZYSTKIM co JEST.Proste, prawda?! Ale tak właśnie sobie wymyśliłam i tego się trzymam.Jutro wyłuszczę powody i przywołam dowody na to,że ta moja prawda wcale nie jest aż tak b.b. głupia.Dzięki Ci,Jaskółko.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńNie rezygnuję z pojęć bóg/diabeł, bo nie ma innych dla określeń tego wszystkiego, co stwórcze/duchowe/wieczne/ w buddowie/w ciągłych zmianach.I nie ma też określenia na to wszystko co zewnętrzne, co niszczy/dewastuje/nie pozwala wykiełkować...
OdpowiedzUsuńZakres pojęcia boskiego i diabelskiego ludzie sobie wymyślili i wciąż wymyślają.Mnie osobiście najbardziej podoba się to, co sobie wymyślił Baruch Spinoza.
Fakt,że sobie ludziska wymyślają symbole, gdy nie są w stanie pojąć rzeczywistości nie jest niczym złym.To nic,że moc życiowa nie zna ani dobra ani zła.I choć ich tez tak samo jak pojęć bóg/diabeł- nie zna używamy tych pojęć jako skrótów.Gdybym nie mogła powiedzieć,że przymuszanie ludzi do wiary w bajki jest złe/bardzo złe- musiałabym teraz opisywać CI Gowinowo-pawłowiczowe... przedstawienie w Sejmie w sprawie związków partnerskich.Zamiast tego opisu powiem CI, że to w moich oczach jest tak bardzo śmieszne,że aż tragiczne.To samo jest z religiami.Szczególnie autorytarnymi.
OdpowiedzUsuńNasz język jest tak samo zaśmiecony, Jaskółko - jak nasze wewnętrzne przestrzenie duchowe/myśli/czucia. Zaśmiecają je nierozpoznane i nieuświadomione kłamstwa, w które wierzymy.To dla duszy balast ponad siły, ale ten balast wciąż narasta- zamiast się zmniejszać.Tak jest, gdy nie dysponujemy mocą herosa Heraklesa, by stajnie Augiasza w sobie wyczyścić. Ta siła jest miłość, bo z niej tylko płynie MOC.
OdpowiedzUsuńIm dłużej, Jaskółko, patrzę na świat, a szczególnie na tak zwanych "ludzi wierzących" - tym bardziej widzę czym wiara jest naprawdę i czym jest miłość.Przede wszystkim widzę tych ludzi, którzy za wszelką cenę nie pozwalają działać zasadzie miłości.To oni każą sobie oddawać hołdy/kłaniać się sobie, bo uważają,że służą bogu.Nazywają go z dużej litery, bo to jest ich bóg.Nic bardziej mnie nie deprawuje jak ich obraz, ale staram się ich postrzegać właśnie z miłością.Co to znaczy- w tej chwili opisać nie umiem, bo to znaczy wciąż niemożliwe.Ale niemożliwego w miłości nie ma i dlatego ją nazywam boską.Jest tysiąc powodów, by miłość nazywać boską a jest też jeden powód, by miłości nie nazywać ludzką na przykład.
OdpowiedzUsuńTen powód, by miłości nie nazywać uczuciem ludzkim jest filozofia Artura Schopenhauera, F.Nietzschego i wszystkich wielkich właścicieli fallusa.Pierwszy z nich mówi prosto i jasno:"NIE KOCHAĆ..." i mówi w moich oczach na wyrost, bo to swoje przykazanie ustalił z czegoś znacznie potężniejszego.Po prostu i zwyczajnie nie umie kochać, nie wie, co to miłość jest, więc co ma pisać?!
OdpowiedzUsuńPodobnie jest z innymi filozofami, bo podobnie jest w ogóle z mężczyznami.Nie wypowiadam się, czy potrafią kochać czy nie, bo to osobny temat i teatr.
Miłości moglibyśmy się uczyć od Jezusa , od Erica Fromma...gdybyśmy sobie na to pozwolili, ale my wcale nie chcemy uczyć się miłości, bo wolimy wierzyć w kłamstwa i nie zastanawiać się nad niczym innym jak tylko nad tym, co nazywamy troskami o dupę Maryni.Stawia nas to na poziomie neandertalczyka i dlatego takie przedstawienia jak w sejmie były są i będą nagminne.Fakt ten jednoczęśnie na wyżynach stawia ludzi kłamliwych i głupich, ale...
OdpowiedzUsuńAle kobieta da sobie radę ze wszystkim, bo zawsze sobie radziła.Fajnie o tym powiedziała prof.Sroda, ale ja chce o tym nieco inaczej.Dlatego kolejny wpis właśnie o tym będzie.Chyba uzupełnię to, co powyżej, a może skomplikuję nieco twierdzeniem,że każdy z nas jest tą samą osobą.Z taką teorią właśnie spotkałam się w programie "Sto dni" i tej teorii dziś widzę odpryski w "Nieznanym Świecie".Bardzo mnie zmoblilizowłaś, Jaskółko i dziękując Ci za to, serdecznie pozdrawiam licząc na to,że to jest dobry początek czegoś więcej.
OdpowiedzUsuńTaaaa... dobre:))) Nie gniewaj się, że nie odpowiem, bo generalnie cały wywód jest dobry i przyjmuję go:)))No może z zastrzeżeniem tej boskiej miłości. Na razie jeszcze raz przeczytam i sobie trochę przemyślę. Tobie też dziękuję za to, że mogę na dobry temat podyskutować. :)Idę sobie teraz pomyśleć o miłości Jezusa:)))Coś mnie w niej uwiera i od dana nie potrafię określić co.
OdpowiedzUsuńJaskółko, jeśli są dwa bieguny":miłość i strach,a my między nimi zawieszeni jak na huśtawce- to co my możemy? Bujać się albo wybierać.Na bujanie się szkoda czasu, a o miłości wiemy tyle, co wyczujemy czułkami swoimi marnymi albo większymi.Odwróciliśmy się od tego żródła MOCY i gdzieś od 6 tysięcy lat patriarchy nas straszą, a my posłusznie się boimy.Niemal wszystkiego, a w szczególności życia w zgodzie ze sobą.Ze strachu maja z nas tylko narzędzia do wyzysku, czyli łupy, a nam czasem przypomina się godność ludzka.Wtedy na przykład domagamy się jak Kathleen McGowan "Księgi Miłości", którą Jezus napisał.Książkę tej autorki przeczytałam z uczuciami mieszanymi, ale warto było, bo hrabina Matylda i Grzegorz VII mi z książki zagadali .O miłości także.To oczywiste,że żródło mocy Jezusa jest przekłamana na wszystkie możliwe sposoby, ale ono jest wskazywane! Samo to ,że wskazane jest żródło mocy człowieka byłoby już czymś, gdyby było realnie obecne w życiu, a nie tylko w słowie.cdn wieczorem.Serdeczności.
OdpowiedzUsuńBóg stworzył świat i życie na nim, czy On też będzie miał udział w końcu świata. Pewnie tego nie dożyje, ale świat zmierza ku zagładzie to jest pewne. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńAlinko, teraz świat już będzie lepszy- tak właśnie mam ochotę napisać, gdy widzę jak LUDZIE walczą o swoją godność. Myślę teraz o Ani Grodzkiej i o tym JAK broni zasady równych szans .Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam, po co komu miłość Jezusowa, Boska, czy jeszcze innej postaci mitycznej, bliżej nam nieznanej?
OdpowiedzUsuńCzemu ludzie nie szukają miłości w sobie, tylko w kimś innym i ciągle nie mogą się nadziwić, że jej tam nie znajdują, albo ta miłość nie spełnia ich oczekiwań?
Miłość Jezusowa, to nie jest miłość, to substytut miłości, wzorzec na cierpienie i bezgraniczne poświęcenie się dla innych pod pretekstem miłości, ale ja nie oczekuję od nikogo czegoś takiego, bo to wbija mnie w niesamowite poczucie winy.
A poczucie winy, to jest piekło dla ciała i dla duszy.
To jest wielki przekręt wpędzić całe społeczeństwo w bezgraniczną wdzięczność za jakieś bliżej nie określone odkupienie i poczucie winy, za coś, do czego się nie poczuwam. Nie zrobiłam niczego tak złego, żeby ktoś musiał za to cierpieć i umierać na krzyżu.
Jakby ludzie zechcieli odrobinę o tym pomyśleć bez zaślepienia wiarą i jakimś dziwnym strachem, czy sama nie wiem czym, to by dostrzegli tę manipulację gołym okiem.
Po co Ci Dobrochno ta miłość Jezusowa?
Chcesz zbawiać świat?
Czy świat potrzebuje Twojego zbawienia?
Chcesz za kogoś cierpieć?
Chcesz umrzeć za to co robią inni? Po co?
No pomyśl tylko, czy masz na to ochotę i czy widzisz w tym jakiś sens???
Mag, same Twoje pytania przyprawiają mnie o dreszcze grozy i czegoś jeszcze paskudniejszego.Do głowy by mi nie przyszło zbawiać kogokolwiek, a tym bardziej świat , cierpieć czy umierać za kogoś/za coś.
OdpowiedzUsuńDlatego tak b.b.b.b. dziwi mnie to, co jest przedmiotem religii katolickiej, bo nie chrześcijańskiej.Nie chrześcijańskiej, bo moim skromnym zdaniem od IV wieku religia jako państwowa -straciła prawo do używania nazwy .
Dziękuję,że napisałaś o miłości Jezusowej.Była i jest przedmiotem mojego zainteresowania, a pojęcia iż miłość jest boska nie wywodzę ani od Jezusa ani od kogokolwiek/czegokolwiek, ale od istoty tego uczucia, które jest różne dla każdego.Miłość Jezusa nie może byc dla mnie wzorcową, ponieważ w ogóle miłość nie może być wzorcowa.Nie ma matrycy i nie zna przykazań.Jest czymś absolutnie duchowym, więc dlatego boskim.Moim zdaniem sama na swoim blogu tego właśnie mi dowiodłaś, choć tego słowa :"boski' nie użyłaś.cdn
Nie użyłam słowa "boski", bo ono tak samo jak słowo Jezus, ma swoją energię i ma swoje dokładnie określone cechy. Bóg i jego miłość, tak jak Jezus i jego miłość, są konkretną energią, z którą ja akurat nie mam ochoty mieć nic wspólnego.
UsuńMiłość Bezwarunkowa, o której pisałam, nie jest ani w przybliżeniu miłością boską. Ona nie karze i nie wynagradza, nie wtrąca do piekła, nie obiecuje nieba, nie doświadcza chorobami, nie wymaga wierności i nie oczekuje modlitw, ani nie stawia żadnych warunków.....miłość boska nie sięga temu do pięt.
Każde słowo jest określoną energią, ma swoją wibrację i to co wymyśliły sobie religie, jest ich. Skoro nie biorę religii, to nie biorę też ich słownika. Trzeba sobie zadać trochę trudu i wymyślić sobie coś swojego:))
Mi odpowiada w zupełności Energia Bezwarunkowej i czystej Miłości. Nikomu jej nie przypisuję, bo ona jest jak powietrze, każdy człowiek bez wyjątku może z niej skorzystać. To przypisywanie miłości komuś tam, jest moim zdaniem niewłaściwe, bo jej się nie da posiadać, nią nie można dysponować, kogoś nią obdarzać...
To tak jakby ktoś chciał posiadać powietrze...
Mag, to co napisałaś jest boskie właśnie.W moim pojęciu jest takie, bo doskonale wyartykułowałaś TO, z czym jeszcze sobie nie radzę.Już powolutku/pomalutku myślę podobnie jak TY, ale wciąż jeszcze mam w sobie te złogi cholerne, które nie przepuszczają "krwi', czyli myśl krąży, ale ...
OdpowiedzUsuńBoskość to dla mnie przede wszystkim duchowość/doskonałość/wieczność, czyli wszystko pod sufit, a TY,Mag ten sufit przebijasz ENERGIĄ BEZWARUNKOWĄ...Można zawrotu głowy od tego dostać, wiesz o tym, Mag?! Podoba mi się to, co napisałaś.Niech pomyślę nad tym, bo chyba na to właśnie podświadomie czekałam.Serdeczności.
przeczytałem posta, przeczytałem komentarze. Idę się pochlastać :)
OdpowiedzUsuńBrunet, sam decydujesz. Strach albo miłość. Innej możliwości nie ma, ale bać się nie ma żadnego sensu/powodu ani nawet nie jest trendy.Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń