Jest jak most, który łączy wszystko ze wszystkim.Jak życie.Taki most trzeba sobie budować, by iść dokądkolwiek.Więc budujemy i idziemy.Dokąd chcemy j jak chcemy.
Przeważnie chadzamy po cudzych mosteczkach, ale to zupełnie inna sprawa jest.
Nietzsche budował i chadzał po własnym moście .Rozległy to mosteczek jest i taka ja na przykład też chętnie po nim sobie chadzam.Chadzam, bo swojej prawdy wewnętrznej nikomu nie narzuca.Sama ją wybieram jako obiekt poznania, a nie żródło nakazów i zakazów.Podoba mi się,że dla nadczłowieka wymyślił budowanie mostów właśnie.
Cytat o budowaniu mostów gdzieś mi umknął, ale nie Fryderyka chce dziś cytować.
Muszę powolutku, pomalutku, bo słowa prawdy nie są piękne.Mogą łatwo odstraszyć estetów, a także utrudniać budowania mostów, choć to jest zadanie dla każdego.
Nie ma instrukcji zewnętrznej do budowania wewnętrznych mostów i to nie jest żaden problem. Masz pragnienie, to szukasz drogi do studni.Po swojemu, bo szukasz drogi do własnej studni przecież.
Wiem,że zrozumieć tę wielką tajemnicę - jest najtrudniej, ale wciąż próbuję.Po swojemu, czyli przez mosty, które zbudowali już inni.
Jezus i Nietzsche zbudowali mosty rozległe , ale jakoś do siebie podobne.I to podobieństwo mnie teraz zachwyca/zajmuje/mobilizuje/porusza.
Podobne jest bardzo ostro krytykowane i tak jest w istocie.Jezusa i Nietzschego przeciwstawia się i mówi : filozof jest wrogiem Jezusa.
Gdy ktoś czytuje "Tako rzecze Zaratustra" sam wie,że Zaratustra jest bardzo podobny do Jezusa.Od pierwszego zdania rzuca się w oczy to podobieństwo, a oczy mówią prawdę.
Wszelkie wielkie prawdy na początku są blużnierstwem.
Wiedział o tym G.B.Shaw i wiemy to wszyscy, gdy blużnierstwo jest już ogłoszone prawdą.Póki co- między nimi budujemy sobie mosty.
To nigdy nie jest łatwe, bo budujemy na błędach wczorajszych i na sprzecznościach, które pozornie wydają się nie do przezwyciężenia.
Ale budować trzeba, bo trzeba iść przed siebie.
Trzeba, choć prawdy twórcze są niewidoczne.
Jezus i Nietzsche są największymi samotnikami z powodu niezrozumienia i odrzucenia.Brak akceptacji, aprobaty i uznania boli zawsze i każdego, ale ICH bolał szczególnie i ten ból jest świadomy. Wiedzieli,że będzie bolało...Zawsze boli, gdy następuje odrzucenie .Póżniej , gdy proces budowania mostów nabiera na sile- z blużnierstwa tworzy się zasadę.Ta zasada jest niewidzialna/niewidoczna, jakby jej wciąż nie było. W końcu staje się oczywistością....Dzięki budowaniu mostów.
Czy i kiedy odrzucone przez hierarchów blużnierstwo Jezusa zawarte w "Ewangelii Tomasza" - stanie się oczywistością- nie wiadomo.Może trzeba będzie najpierw uczyć budowania mostów. Póki co dzieci bawią się tylko w " budujemy mosty dla pana starosty, wszystkie konie przepuszczamy, a jednego zatrzymamy'".
Może kogoś zatrzymają nad tekstem:"To są tajemne słowa, które wypowiedział Jezus żywy, a zapisał je Didymus Juda Tomasz".
Warto zatrzymać się w szczególności nad słowami:"Niech ten, który szuka, nie ustaje w poszukiwaniu, aż znajdzie.I gdy znajdzie zadrży, a jeśli zadrży, będzie się dziwił i będzie panował nad Pełnią".
Może to nie nie jest jeszcze dla nas wystarczająca mobilizacja do budowaniu mostów.Potrzebujemy wyrazistych instrukcji obsługi, a w szczególności budowania.Tylko,że takiej instrukcji nie ma gdzie indziej niż tylko w nas.
Są tylko LUdzie, którzy te instrukcje w sobie już znależli.
Jezus mówi tak:" Gdy wasi przywódcy powiedzą wam"to królestwo jest w niebie", wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami...Ale królestwo jest tym, co jest w was, i tym, co jest poza wami.Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć,że jesteście synami Ojca żywego.Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą".
Osobiście nie za bardzo podoba mi się być nędzą i biedą, dlatego zawalczam sobie o swoją prawdę wewnętrzną i o akceptację proszę.Amen.
Oczywiście, ze w sobie nosimy całe bogactwo wyborów, a to co robimy zaświadcza o tym, jacy jesteśmy. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńLotko, wybór to bardzo trudna rzecz jest.Do wyboru trzeba być wolnym człowiekiem.A początkiem wolności jest wiedza.Można jej liznąć a można zagłębić się.Wybieram trochę wiedzy, ale jest ona najniebezpieczniejsza ze wszystkiego, bo kopie i gryzie.Jak osiołek, gdy go się traktuje poważnie ( za Franciszkiem z Asyżu), którego kocham, lubię, szanuję.Serdeczności.
UsuńA kto szuka, ten znajdzie - wierzę Dobrochna że znajdziesz prawdę. Jedyna uwaga to to, że Ewangelia Tomasza w dużej części jest legendą - apokryfem, podobnie jak Księgi Machabejskie czy Judyty. Można w apokryfach znaleźć cenne rzeczy, tak samo jak w powieściach Dostojewskiego czy nawet Tolkiena. Jednak nie polecam budowania na nich wiary. Po swoich (i nie tylko) doświadczeniach wiem, ile złego może wyrządzić w sferze duchowej i psychicznej nadmierne zagłębianie się w świat duchowy. A Ewangelia Tomasza jest dziełem gnostyckim - przodków dzisiejszego New Age.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Zim,cieszy mnie Twoja wiara i uwagi.Masz rację.To, czego potrzebujemy znajdujemy wszędzie/we wszystkim i dlatego właśnie trudzimy się tak szukaniem.Ale ono- szukanie- jest fajne.W końcu czego jeszcze można chcieć? Zagłebianie mi nie grozi, niestety nie, choć bardzo by mi się podobało zagłębić się na przykład w lekturę o Nietzsche.Nie zagłębię się, bo wiem,że bym wsiąknęła bez reszty i tyle.Biorę to, co dla mnie dostępne i oswajam to, co mi koniecznie potrzebne.Serdeczności.
UsuńProblem w tym, że człowiek nigdy nie pozna siebie. Uważam za wyraz skrajnej pychy stwierdzenie: "Tak znam siebie...". Znam, ale tylko do pewnego momentu i wiem, co uczynię w określonych lub podobnych warunkach. Wszystko inne jest domniemaniem. Zatem, idąc za słowami Jezusa, nigdy nie będziemy wiedzieć czy jesteśmy synami Ojca żywego. I dalej- nie jestem w stanie poznać siebie, czyli (według Jezusa) jestem nędzą.... smutne :(
OdpowiedzUsuńJaskółko, wcale nie...Wystarczy dążyć i na efekty tego dążenia nie rachować wcale.Przyjdą albo nie- nie nasza rzecz, ale nasza robić swoje.Baruch Spinoza na przykład poznanie uważał za swoje największe szczęście.Dla tego szczęścia szlifował szkiełka, by żyć.A Ty, Jaskółko co robisz?Przecież poznajesz i da się wyczuć,że jesteś szczęśliwa.A piszesz o smutku.Fajnie, ale on zawsze towarzyszy ważnym sprawom.Serdeczności.
UsuńPrzeszkadza mi jedna rzecz - ewangelie czy inne pisma tak stare, że kolejne tłumaczenia zmieniły treść a nawet sens niektórych zdań, wprowadzają czasem zamęt, z którym nie radzą sobie także duchowni. Mój przyjaciel "wielebny" na moje pytanie: Co oznacza zwrot, że jest czas rzucania kamieni i zbierania kamieni?, odesłał mnie do jakiejś grubej publikacji, bo sam kompletnie nie umiał mi tego wytłumaczyć. A św.Franciszka też lubię:))
UsuńHeleno, nigdy nie wiadomo, co do nas przemówi.Nie dosłownie, bo z tego robią się mity, ale nie wyłączając swojego czucia i myślenia-można sporo wysnuć z powiedzenia św.Franciszka, by osiołków nie traktować poważnie, bo kopią wówczas i gryzą.To przeważnie osiołkowie kopią nas i gryzą, ale wciąż ich traktujemy poważnie, niestety.Serdeczności.
Usuń