piątek, 30 grudnia 2011

Na bal do Wiednia...

nikt mnie jakoś nie zaprasza.Może dlatego,że ostatni dzień Roku Obfitości pragnę spędzić sama.Wiedzą o tym wszyscy bliscy i rozumieją tę potrzebę.Wynika z chęci towarzyszenia Kudłatemu, który z białego łoża nie ma szans wychodzić.A jednak się dziś zerwał i o kulach powędrował po szampana.
Ten zakup to dla męża jest jak zdobycie Everestu albo K-2.Sposobił się do niego cały tydzień i w końcu udało się.Ma minę Wilhelma Zdobywcy i jest szczęśliwy. Tym bardziej,że posłuchałam i nie wlokłam się za nim na szlaku zdobywców.Sukces jest wyłącznie jego i teraz planuje już obronę Czarnego niczym obronę Częstochowy.Czarny bardzo boi się huku petard i już od tygodnia cierpi.Nie sposób przewidzieć gdzie wybuchną. Od tygodnia trafia na miejsca, gdzie chłopcy dokonują ekscesów, które sprawiają,że psina pada, płoży się, drży i płacze.Cierpimy wszyscy, ale w Sylwestra chcemy być z tym sami.
Odwiedzę  ulubione blogi, popatrzę w telewizor i posłucham "Bolera "Ravela, które koi nas  od zawsze.Przede wszystkim będę próbowała podsumować Rok Obfitości, by mieć bazę do wchodzenia w kryzys...
I na stole będą pierogi.Z kapustą i grzybami, z mięsem i z serem.Zrobiła je Zosia i Ela.Są smakowite i wygrywają ze wszystkim, co jadalne.
A my będziemy chcieli koniecznie wygrać ze strachem...Amen.

6 komentarzy:

  1. uwielbiam wszystkie pierogi ja nie lubię też petard każdy się boi wolę kolorowe fajerwerki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Już za chwilę, za parę dni,
    Nowy Roczek ku nam wkroczy,
    niosąc nowe dary.
    Co przyniesie ?
    Poczekamy, zobaczymy.

    Oby był lepszy od starego,
    by dał, co ma najlepszego.
    Niechaj będzie dla nas nadzieją
    i Wiarą na życia dni.

    OdpowiedzUsuń
  3. ze strachem trudno wygrać, ale też nie można zapomnieć, iż, paradoksalnie, mobilizuje nas dodając sił:)

    OdpowiedzUsuń
  4. A na bal do Wiednia można zawsze pojechać chociażby marząc i potem podziwiając, ale zastanawiam się co? Rok temu dla szumu zaproszono Rudi a dzisiaj nie bardzo chcą dziewczynę widzieć na jakichkolwiek progach ._. no ale zajechała białą limuzyną i czar trwał tę jedną noc. To rzeczywiście lepsze pierożki pod każdą postacią.
    Co się tyczy petard i wielkich wiwatów na cześć nowego roku, podoba mi się decyzja jaką podjęto w Wenecji: żadnego strzelania, tylko oficjalne sztuczne ognie zaproponowane przez gminę. U mnie wzięto przykład ze słynniejszego miasta aniżeli moje i jest zakaz podobny... a jak ktoś się odważy, mundurowi są gotowi karać tych, którzy oleją nowe zarządzenia (żal by mi było zapłacić nawet 500 euro za jedną huczącą petardę). Pomyślano właśnie o zwierzętach, które cierpią... i dzisiaj podano, że 5 tys. z nich żegna ten świat tylko z powodu nadmiernego huku tej nocy (myślę, że ta cyfra dotyczy całych Włoch - tego nie dosłyszałam jak należy).

    OdpowiedzUsuń
  5. Och, ja też nie cierpię - ze względu na zwierzaczki - tej wariacji fajerwerkowej na sylwestra. Same fajerwerki, i owszem, lubię, ale nie w takim wydaniu i nie wszędzie. Uważam, że włodarze miast i wsi powinni zabronić takiej wariacji. Powinni w jednym miejscu sami urządzić pokazy sztucznych ogni dla swoich mieszkańców... Ile by to mieszkańcy pieniędzy zaoszczędzili. Zamiast wydawać je na to co w luft pójdzie (zatruje powietrze i wystraszy zwierzynę), powinno się zorganizować zbiórkę pieniędzy dla... o, chociażby dla biednej Afryki.
    Pozdrawiam Cię bardzo gorąco... i Do Siego Roku życzę! Halszka

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj, tak Dobrochno. My też będziemy w domu a piesek z nami. Strasznie się boi petard i ucieka do swojego kącika.Życzę Wam Do Siego Roku i serdeczności przesyłam.

    OdpowiedzUsuń