sobota, 14 września 2013

O czym innym

- będę próbowała pisać na moim nowym, czyli starym blogu"NIE I AMEM". Powinnam napisać : będę ogłaszać stosunki,ale nie napiszę.Wystarczy,że swój stosunek- akurat teraz właśnie- ogłasza poseł Janusz Palikot. Zatem do pierwszego wpisu jutro.Serdeczności.

środa, 10 lipca 2013

Koniec wieńczy dzieło

W ostatnich słowach bloga jest podziękowań moc i serdeczne życzenia dla Blogowiczów, którzy mi towarzyszyli.Optymizmu politycznego nie mam ani za paznokciem, niestety , ale przecież miałam.Wystarczyło tego optymizmu na niemal trzy lata, a potem nastąpiło rozpoznanie obiektu, któremu przypisywałam z ochotą właściwości niemal cudotwórcze. Państwo, czyli większość z WAS wiedziała z góry,że Palikot jest niewiarygodny, ale nie ja. Po prostu i zwyczajnie nie chciałam z góry stracić złudzeń,że na polskiej scenie politycznej nie może pojawić się nikt wyjątkowy... Nie żałuję złudzeń ani trudów poznawania człowieka/ludzi o postawie zamkniętej. Kłopot z tą postawą taki jak mniej więcej o orzechem laskowym, ale akurat lubię orzechy niczym wiewiórka. Czy będę rozgryzać następny orzeszek? Nie wiem, ale wiem,że wyborca raczej nie będzie miał wyboru...Jeśli pojawi się na scenie politycznej ktoś oryginalny, a nie kolejne wcielenie Jarusia -bis- być może znów obudzi moje marzenia polityczne o polityce, w której... Eeeee, o czym ja mówię.Kropka. A jednak przykremu i rozczarowującemu rozpoznaniu politycznemu towarzyszy radość.Nie dlatego,że Palikot jest wydmuszką spisiałego towarzystwa, żądnego władzy ponad wszystko, ale że w PORĘ ROZPOZNALIŚMY CHOĆ JEDNO ZAGROŻENIE.POWAŻNE zagrożenie dla demokracji.Amen.Serdeczności.

czwartek, 4 lipca 2013

Jak oni pisieją

Pisieją niebezpiecznie i paskudnie. Gdy pisieje Miller topi tylko swoją partyjke, czyli wspomnienie po niegdysiejszych konfiturach. Gdy pisieją media - sprawa robi się niebezpieczna, ponieważ dotyka i dotyczy nas wszystkich. Gdy pisieje rząd - obywatelstwo winno wyjść na ulicę i krzyczeć:RATUNKU,PISIEJĄ... Pisienie mediów/rządu /partii to osobna sprawa.Na osobnych x wpisów i miliony komentarzy w domach i na ulicach. Pisieją na potęgę osoby, których o rozpowszechnianie zła trudno było podejrzewać. Zło PiSowskie dla moich oczu /uszu trafnie i celnie opisał Giordano Bruno. Od kilku dni próbuję zacytować na niegdysiejszym Poletku Pana P. a teraz arenie gladiatora Alojzego Wróbla- jedno zdanie :" Lecz zło jest w tym...,że oni uznają za pewne, iż przebywają w świetle".W świetle jedynej prawdy/racji/władzy... Pisieje w moich oczach ktoś, kto uważa się za nieomylnego, czyli papieża swojej partii/rządu/gazety/korporacji. ZŁO WŁAŚNIE NA TYM POLEGA.NA UZNANIU ZA PEWNE,IŻ MA SIĘ legitymację do tego, by TO ZŁO rozpowszechniać. Sąsiad ma 92 lata i spisiał.Uważa,że przebywa w zaborze pruskim i ...chce iść do powstania pod wodzą Janusza Palikota, ale Poseł też spisiał.Dlatego doradza mi, bym spowodowała,by Poseł spotkał się z wyżymaczką.Mówi,że nie będzie bolało,bo nie trzeba Posłem trzepać, wystarczy wyprostować delikatnie i zawiesić. Na czas jakiś, czyli do wyschnięcia.Wyschnie pisiejącyh zanieczyszczeń i będzie fajnie.cdn.Amen.

czwartek, 30 maja 2013

Ksiądz na blogu

Gdy się przedstawia- nie ma problemu.Gdy koniecznie chce uchodzić za kobietę, albo na chwałę swojego pracodawcy gorliwie pragnie pracować pod przykryciem - jest czasem śmiesznie i jednocześnie tragicznie. Księżowskich blogów pod przykryciem zaobserwowałam od lat siedmiu rosnącą ilość, ale nie jakość. Pierwsze blogi księżowskie były nawet całkiem-całkiem.Sensowne były one , ponieważ przede wszystkim pokazywały własne, czyli osobiste dylematy w kwestiach wiary, a rzadziej religii. Od lat trzech zmieniły się bardzo.Już nie potrafię ocenić ich ilości, więc skupiam się na jednym/dwóch/trzech. Ostatnio mogłam skupić się tylko na jednym, bo serwował - odlotowe jak na księżowskie standardy- "poglądy". Skąd WIEM, że to są blogi księżowskie? To bardzo proste.TAM nie ma żadnej rozmowy/dyskusji czy czegoś podobnego na kształt dialogowania, czy kopania się po tyłkach.TAM jest litania taka albo inna i słowo amen.Niekoniecznie pisane. Na rozpoznanie tych blogów jest jeszcze święcona woda.Niezawodnie blog można rozpoznać używając takich nazwisk jak Fiodor Dostojewski albo, co gorsza, Fryderyk Nietzsche.Nawet reakcja na cytowanie tychże już coś nam mówi. Blogi księżowskie to przedmiot zainteresowania moich przyjaciółek, więc chleba nie mam zamiaru im odbierać. Jeśli mi o coś chodzi to o to,by zwrócić Państwa uwagę na fakt,że one są i działają. Obserwacja takiego bloga jest raczej długa, bo księża ZAWSZE idą w zaparte i zwykle kończy się podobnie albo tak samo, czyli piszę na blogu;"TAK,PROSZĘ KSIĘDZA".Oznacza to koniec cierpliwości do wysłuchiwania nakazów i zakazów. Trzeba jednak stwierdzić z radością niemałą,że niektórych księży trudno rozpoznać.Szczególnie, gdy mają fantazję i nie są pokrapiani wodą, czyli funkcji przesadnie nachalnych w kościołach nie pełnią.Nauczają śmiało i nauczają tak,że tylko wstać i klaskać.Tak jest zwykle na początku.Potem jest odwrót.Nagły i niespodziewany. Mnie osobiście te obserwacje obrzydziły nieco blogowanie.Nie tylko dlatego,że księżom niemal wszędzie podpadałam pod ich księżowską mentalność ale z powodu samogrzężnięcia w obłudę.Brrrrr Dlatego z blogowaniem robię sobie przerwę.Ze śledztwami blogów księżowskich też daje sobie spokój, bo nic tam ciekawego nie znalazłam.piszę sobie i tyle.Piszę, czyli kończę książeczkę "K", gdzie ksiądz jest bohaterem.Takie czasy...Serdeczności.

niedziela, 19 maja 2013

Zatykając nos i zamykając oczy...

sposobię się do ...No właśnie- do czego sposobię się od rana?
- Dostojewski wiedziałby...- wzdycha Agata i doradza, bym zatkała nos i zamknęła oczy wręczając Adrianowi Szcz... tysiąc dwieście złotych za usuniecie zbuków z domu Starszej.Dodaje nadto,że tysiąc pięćset złotych, które mu wypłaciła już mogło być faktycznie za mało i nie ma się co sprzeczać o drobiazgi.
Popisuję się znajomością Dostojewskiego jakoś tak zupełnie bezczelnie, bo cytuję akurat słowo o drobiazgach.Że są najistotniejsze,że zawsze i wszędzie człowieka zgubią .I Starsza uśmiecha się po raz pierwszy w dniu dzisiejszym.
- Pamiętam i ja coś z Dostojewskiego, rzecze, wykonuje szereg gestów rękami obiema, a potem każe sobie znależć na blogu cytat, co zaczyna się od "Mój drogi...".Tam stoi tak,że niepodobna kochać ludzi takimi jakimi są, a jednak trzeba ich kochać i dlatego mamy problem."I dlatego czyń dobrze"- no widzisz, pamiętam przecież...- cieszy się , wskazuje na nos i na oczy i domaga się dosłowności geniusza.
- Chyba tam tak stoi,że czynić dobrze trzeba zawsze, czyli nawet zatykając nos i zamykając oczy.- kombinuję jak koń pod górę.Okazuje się,że zaraz potem stoi coś znacznie trudniejszego, bo nakaz bezwględny:"Znoś zło, które ci wyrządzają i..."
- O nie, kochana, to nie ze mną te sztuczki, Agatko.- protestuję i chce mi się wyć do księżyca.
Nie zasnę w domu Starszej, ale do swojego domciu nie mam ochoty iść.Jest zresztą za póżno, a poza tym jest mi przyjemnie, bo Agata powiedziała mi coś miłego.Lubię, gdy mi kto tak mówi jak ona i zostaję przy nim na dłużej.Przy Adrianie Szcz nie chcę zostać nawet na ułamek sekundy, a wciąż o nim myślę.
Przede wszystkim zaś wzmacniam się w uczuciu sprzeciwu/buntu i niezgody na grożbę/gwałt/rozbój.
-Dlaczego miałabyś dawać temu osobnikowi tysiąc dwieście złotych, skoro brak ci na leki?!- kąsam i Agata poważnieje:Są granice, których przekroczenie jest niebezpieczne.On te granice dawno przekroczył i już nie zawróci, bo nie da się .
Jest bardzo niebezpieczny skoro...
-Wiem,ale...
-Nic nie wiesz, Dobrochna, skoro nie pamiętasz Dostojewskiego.Nic a nic.Miałaś sporo szczęścia, bo nie spotkałaś Adriana Szcz... wcześniej, a teraz mamy przecież dość środków, by ...Dostojewski powiedziałby,że zły to znak, gdy przestaje się rozumieć ironię...Bo to jest ironia,że ludzie ...Eeeee, szkoda gadać.Zapłacisz i tyle.
-Zatykając nos i zamykając oczy?! W ten sposób robi się dobro, a nie zło...
- Mówisz głupstwa, ale w ten sposób dochodzimy do prawdy.On, ten zdesperowany Adrian Szcz...nigdy ze swoją duszą nie pogadał...
-Bo jej nie ma...- wcięłam się i Agata znów spoważniała:To,że nie uśmiecha się nie znaczy,że nie ma duszy.Tu Dostojewski chyba jednak myli się.
- A może to ty,Agatko lubisz być pokrzywdzona?
- A może zawiodło mnie już niemal wszystko i ta ofiara...coś we mnie poruszyła.Odległe jakieś wspomnienie,gdy to ja spodziewałam się ,że ktoś coś mi da tylko dlatego,że czegoś akurat potrzebowałam.
- Chyba nie wymuszałaś od nikogo pieniędzy ani...
- Ani pieniędzy , ani darów rzeczowych nie wymuszałam, ale zatykając nos i zamykając oczy...Eeee, szkoda gadać.
- W końcu jest po dwudziestej drugiej i możemy popróbować zamknąć oczka.
-

Nie spodziewam się,że ktoś mi uwierzy

Jutro zapłacę jeden tysiąc dwieście złotych za jajka.
Jajka są w domu Agaty ( albo i nie), a grożba brzmi: zbuki będą tak śmierdzieć,że nikt domu Królowej nie kupi.
Dam tysiąc dwieście złotych ja akurat,bo tak się podoba Adrianowi Szcz...Kwota, miejsce i czas są jego "propozycją' i nie jest to propozycja do odrzucenia.Przekonałam się o tym przed chwilą, gdy wyszłam na spacer z Cezarem i Brutusem.
- Agatko, chcę ci coś powiedzieć...- zaczęłam, ale ona wiedziała.Zapytała tylko :"Ile potrzebuje ten łobuz?".
-No nie wiem, Agatko, czy to jest łobuz, bo kodeks karny...
-Kodeks karny dosięgnie go wcześniej czy póżniej, a te pieniądze.Daj mu, Dobrochna.To tylko pieniądze.Muszą mu być bardzo potrzebne, skoro na pieniądze zamienia  szacunek dla siebie samego.Musi być bardzo zdesperowany...Bardziej niż myślimy.Daj mu.W końcu zupełnie bez powodu dajemy innym zachłannym obłudnikom znacznie większe kwoty.Za nic, zupełnie za nic, a ten przynajmniej starał się pomalować mi dwa pokoje.Daj mu, Dobrochna...

Każdy powinien go mieć

Wewnętrzny system ostrzegawczy działa u mnie słabo albo wcale.Coś mu jest, ale nie wiem co.Nie wiem nawet, czy taki system posiadam, bo przez siedemdziesiąt lat nie stwierdziłam, by działał, gdy wokół mnie zaczyna tańcować ten typ człowieka zachłanno-obłudnego, który nie zna żadnych reguł.Nawet tych, co w jego fachu , czyli w zachłanności i obłudzie obowiązywać powinny.
Uciekam najdalej jak potrafię, ale ten typ umie zwykle więcej niż ja.
Przede wszystkim potrafi czekać na sposobny moment.
Tak było z żoną Adriana Szcz...
Szła do mnie przez dwa miesiące w glorii osoby wykształconej w pomocy seniorom( Fundacja...) i radzącej sobie z komputerem, a także pisaniem tekstów.W końcu doszła do momentu, gdy konkurencji już nie ma i nikogo nie można zapytać: Przepiszesz mi tekst? Obszerny on.Wolałabym dyktować...
-Dla cioci wszystko!!!
Bo już byłam ciocią w sposób naturalny, a raczej z potrzeby "pomocy rodzinnej", a nie jakiejś tam innej.Wiem, co powinnam, ale wiem to dopiero teraz.W atmosferze miłości bez granic takie rzeczy jak ostrożność stoją na drugim albo jeszcze dalszym planie.I tak właśnie stały.
Dlaczego akurat mój system ostrzegawczy działa tak słabo, jeśli w ogóle działa?
Nie wiem, ale muszę się dowiedzieć. I to koniecznie, by nie wpaść w kolejne
objęcia miłości bez granic i pomocności , których cena przekracza nawet granice absurdu.
Agata, czyli Starsza takiego systemu chyba nie posiada wcale, ale za to jej najbliżsi mają system ostrzegawczy rozbudowany do perfekcji.Wszystkie dzieci doradzają jej, by natychmiast porzuciła dom i mnie i udała się do Hamburga,Berlina albo Zamościa.I Agata porzuca nadzieję,że ktoś ją zrozumie.
Mówi,że od zawsze coś z nią było nie tak.Może dlatego,że poza brakiem systemu ostrzegawczego nie ma też żadnej akceptacji dla ucieczki.
- Napisz im, Dobrochna,że w krzakach mnie nie zobaczą niczym biblijnego Adasia.Tak im napisz.I dodaj,że ...
- Będziemy walczyć o swoją godność senioralną do końca?-pytam nieśmiało, ale Agata już nie słyszy.Zasłużyła na poobiednią drzemkę w niedzielne popołudnie.
I kto mi odpowie dlaczego nasze systemy ostrzegawcze są dziurawe/niesprawne?!A może , co gorsze -w ogóle ich  nie mamy i tę przypadłość nazywamy zaufaniem /szacunkiem albo nawet postawą akceptacji/aprobaty i uznania do ludzi.Do ludzi? O, Jezu, jakich ludzi?Kropka.Serdecznie pozdrawiam wszystkich ludzi, których system ostrzegawczy działa lepiej niż u nas.


Siła wieku...

u mnie taka jak mniej więcej u Agaty.Może mniej w zakresie samodzielności, ale więcej co do potrzeby asystowania w załatwianiu spraw pilnych i najpilniejszych.
Od ranka sprawą najpilniejszą stała się obrona Agaty i obrona własna, bo Adrian właśnie przypomniał sobie,że robił u mnie. Pomalował pięć przęseł płotka drewnianego na zielono-butelkowo i dostał trzysta złotych, bo tyle chciała za usługę jego żona.Sąsiad pomalowałby mi te pięć przęseł drewnianych 180 cm x 180cm za dobrą kawę z wkładką, ale o upodobaniach sąsiada nie wiedziałam.Za nic nikomu nie przyznałabym się do zapłaty tych 300 złotych, gdybym do tego nie dołożyła czterech nowych opon i tyluż rur metalowych.Razem ta usługa kosztuje mnie jakieś 1300 złotych i już można się przyznać do rekordu.Oczywiście,że ma do mnie pretensje o to,że zapłaciłam mu za mało....
Muszę kończyć, bo mam sygnał,że musi być zasilenie z sieci, a napisałam powyższe, byście się o nas Państwo za bardzo nie zamartwiali.Żyjemy.Agata zasnęła, a ja pilnie potrzebuję asystentki-opiekunki, by zdążyć wypisać to, co mam do przekazania Wam.Serdeczności.

Agata przyszła o świcie

Zamiast na policję.
-Policji nie wierzę, bo mnie nie obroniła przed samowolnikami.- wyszeptała i opadła w głębię fotela, który dla seniorki od zawsze był za obszerny.
-Pisz, co powiem, bo jutro może być za póżno.Jutro nikt się może  nie domyślać kto mnie zabił i dlaczego akurat mnie , a nie inną staruszkę albo jakiegoś sympatycznego seniora z kasą.- rzekła i wskazała na komputer.
-Może być kawa, bom jeszcze nie piła.A swoją drogą ten bandzior nie może spać...Obudził mnie już o ...Dobrochna, pisz, bo dwa razy powtarzać nie będę.
- To może jednak ogarnę się i zrobię kawę, dobrze?!- negocjowałam, spoglądając na zegarek: to teraz bandziory pracują w niedzielę od rana? No no...Nie mów tylko, Agatko,że chodzi o Adriana i o ...
-Chodzi o moje życie, Dobrochna. O życie.Masz je teraz w rękach swoich, a ten bandzior miał je w swoich ...Siadaj i pisz.Czy on mógłby tu wpaść i dokonać swojego dzieła?!- jęła się rozglądać i pytać, czy drzwi są antywłamaniowe, czy nie.
-Ty się boisz, Agatko.- usłyszałam swój głos i zrobiło mi się nieswojo, bo to ja zaczynałam bać się bardziej niż dziewięćdziesięciolatka po zawale serca i z niedosłuchem.
- Pisz, bo dwa razy nie powiem, co teraz czuję.- jej długie palce obu rąk drżąco wskazywały na komputer i w końcu go uruchomiłam.
-Pisz , jak mówię.Po kolei.Jak obudził mnie w nocy.Jak groził.Wszystko napisz.
-Może od początku.Jak poznałaś Adriana..., dobrze.-próbowałam negocjować, ale machnęła na to ręką:Wszyscy wiedzą,że przez swoją opiekunkę...
Agata nie chciała wymieniać imienia trzydziestolatki, która u niej znalazła pracę, a po dwóch miesiącach porzuciła.Agatkę i pracę.Nie porzuciła tylko jej pieniędzy i okazji, by do zasobów Agatki mógł dobrać się jej "drugi mąż".Wprawdzie o pierwszym mężu opiekunki nie słyszałam, ale Adrian był " ten drugi".Może dlatego,że z matką dwóch córeczek ożenił się po swoim rozwodzie i płaci alimenty , a nie pracuje.Nie pracuje ani jako kucharz, ani jako budowlaniec wykończeniówki, ani nawet "negocjator", czy komornik...
-Nie mów mi :Adrian,Sylw... bo oni oboje to czysta patologia.Powiedz mi tylko jak ja tego nie wyczułam? Czy ja całkiem już i zupełnie jestem ślepa i
głucha?!
- Agatko, posłuchaj mnie, bo nie będę mówiła dwa razy.Wtedy, gdy twoja opiekunka poprosiła swojego męża do twojego domu, by udrożnił zlew w kuchni...
-Odbyła się część pierwsza aktu "wejścia smoka".- przyznała Agata.
- A więc,że działają w zmowie nie masz wątpliwości.- ucieszyłam się , ale nie za bardzo, bo obie pamiętałyśmy pierwsze wrażenie i słowa z daty 12 maja 2013 roku, gdy wejście "dwojga smoków" na grunt Agatki, czyli do jej domu- nastąpiło.
- To ja, a nie ty powiedziałam opiekunce,że nie zleciłabym mu ...
- Dla ścisłości, byłyśmy zgodne,że wygląd kucharz-budowlańca nas nieco przerażał.- łagodziłam sytuację, jak umiałam.
- To teraz , mądralo, powiedz mi jakim sposobem zgodziłam się, by ...
-Nie wiem, Agatko dlaczego zgodziłaś się, by wymalował twoje dwa pokoje na górze.Nie wiem...Mówiłaś mi,że skoro nie ma co robić i  jest pod ręką, to niech maluje.Ale , jeśli cię znam, Agatko, to znów chciałaś pomóc bezrobotnemu...
- Dlaczego mnie nie tknęło,że w R. nie ma bezrobotnych budowlańców, skoro buduje się...
- Gdyby nawet tknęło, Agatko to i tak byłoby za póżno, bo w chwili gdy ktoś taki wkracza...
- Najpierw wkracza opiekunka.Pilnuj się faktów,dziewczynko, bo tu o fakty idzie.- skarciła mnie i już jej nie było.Nie pomogło przywoływanie, bo Agatka
wpatrywała się w piwonie i nie zamierzała odrywać wzroku od mojego zaniedbanego ogródka.
-Ty też w tym jesteś, Dobrochna i na ciebie też przyjdzie kolej, bo oparłaś się zabiegom opiekunki...- przemówiła w końcu i nagle zmieniła plany.
-Gdyby nam się coś stało dziś, gdy będziemy szły ich ostatniej ofiary, to niech wszyscy znają imię, nazwisko i adres morderców.Napisz dokładnie, Dobrochna:Adrian Szcz...
- Agatko, nie napiszę, bo pójdę siedzieć za pomówienia.Oni mają alibi na wszystkie swoje działania.Już zapomniałaś jak działa mafia...
Od tego jest policja.-dodałam i bardzo mocno pożałowałam, bo Agatka nagle jęła się ubierać, by wyjść i mnie także zaliczyć do mafii, która ją gnębiła z powodu podejrzeń o posiadanie środków finansowych.
-Pójdę  do tego bandziora, który miał mnie załatwić...Oni między sobą zrobią porządek...- usłyszałam i zrobiło mi się słabo. W chwili,gdy prosiła, bym jej towarzyszyła ostro zabrzmiał dzwonek od furtki.Tej samej furtki, którą wyłamał 23 maja 2013 roku mafioso zwany prokuratorem.
Adrian nie patyczkował się.Robił zdjęcia mojego domu i wrzeszczał,że jest komornikiem.Przyszedł po swoje pieniądze i znajdzie je, bo znajdzie tę starą kurwę w....wską  i stara kurwa mu zapłaci za malowanie.
Ki diabeł chciał,że wyszłam i stanęłam na schodach?Przecież mogłam dostać kamieniem, który trafił w ścianę...Mogłam dostać , ale także mogłam powstrzymać szaleńca.Nie powstrzymałam.
- Gdyby nam się dziś, w niedzielę 19 maja 2013 roku, albo jutro z rana- coś stało, czy oni będą wiedzieli, kto nas zabił?- dociekała, wskazując znów na mój komputer.
- Z całą pewnością będą wiedzieli, ponieważ ...cdn.


sobota, 2 marca 2013

Niereformowalni

sprawili,że zreformowałam swoje relacje z nimi, a w szczególności  z dziedzinami naszego życia, w których wciąż dominują niereformowalni, czyli z politykami/religiami.
Powiedziałam im- czyli niereformowalnym- cześć Wam panowie/magnaci i tyle.
A jeszcze nie tak dawno prawie wierzyłam,że zreformują się sami.
W szczególności wierzyłam Posłowi Palikotowi, Siwcowi i byłemu prezydentowi -Kwaśniewskiemu.Trochę wstyd, ale tak właśnie było i nie mogę się teraz wypierać,że Im nie wierzyłam.
Wystarczy,że muszę wyprzeć się udziału czynnego, czyli internetowego - w polityce.
Wystarczyło,że zobaczyłam Wielką Trójcę, gdy zasiadła przy stole i jęła słać wici w tę i tamtą stronę.
Bardzo mi przypominała inną Trójcę, gdzie Duch Święty jest podobno Kobietą.
Rozpisywać się nie będę dlaczego kończę blogowanie na tym blogu, który miał być "TAK i AMEN".
Wracam do "NIE I AMEN" i tyle.
Wracam z powodu swojej natury, która nie znosi dominacji/manipulacji/uprzedmiotowienia...
Dziękuję Blogowiczom w nadziei,że spotkamy się w lepszych okolicznościach polityczno/religijnych na innych blogach.Z poważaniem.

sobota, 16 lutego 2013

NASZE DZIEJE STARE

Gdzieś na forum mignął mi wierszyk Załuckiego. Tak, u Ludmiły, dziękuję CI:
"Jak sięgnąć pamięcią
w nasze dzieje stare
raz ofiara na biednych
raz biedni na ofiarę"
Dziękuję WSZYSTKIM, czyli KAŻDEMU, kto pozwala mi obserwować jak idą jego sprawy, które akurat mnie interesują.
W szczególności interesują mnie zajęcia z dorosłości, czyli dojrzewanie, podejmowanie decyzji , walka z kłamstwami, które krępują nasze ręce i nogi a nawet skrzydła.
I jak tak pomyślę sobie to wychodzi mi przeważnie,że albo potrzebuję pomocy, czyli jestem biedaczyną ( nie z Asyżu, a z Kotkowa) i na moją dolę jakoś się zrzucacie, pomagacie mi i z biedaczyny robicie kogoś, kto wita się z jakąś nowoodkrytą prawdą- niczym dziecko z niedżwiedziem.
Uścisk nowego taki mniej więcej jest jak uścisk łapy brunatnego.Albo sie uścisk wytrzyma albo nie.
Uścisk łapy niedżwiedzia w sprawie odsądzania od czci i wiary Posła Janusza Palikota- jakoś mnie nie przeraził, ale przeraziły same łapy.Jakby były zdalnie kierowanymi packami na muchy, czyli przedmiotami, a nie żywymi kończynami ulubionego zwierzaka.
Jest tak, ponieważ człowiek w ogóle mocno się uprzedmiotowił.Tak chciał ze sobą zrobić z własnej i nieprzymuszonej woli,czy padł ofiarą czegoś, co go czyni przedmiotem?
Nasze dzieje stare nie są aż tak tragiczne, byśmy wracali do niewolnictwa, a podczas religijnych obrzędów składali ofiary z ludzi.
Nie jest aż tak żle, a jednak składamy ofiary z ludzi.Tyle,że nie cześć Molocha, czy jakiegoś Minotaura z Labiryntu czy...
Ale czy to ważne jakiemu bóstwu składamy w ofierze ludzi?
Prawica była jak zwykle hojna w składaniu ofiar z żywego jeszcze Posła, ale Leszek Miller poszedł o krok dalej, bo złożył ofiarę pazernemu bóstwu z konkurenta do jednoczenia w postaci już panierowanej.
Jak zwykle Miller zabawił się w księdza, bo bardzo lubi to zajęcie i ogłosił,że Poseł Palikot "skończył się trzynastego".Wysiłku intelektualnego nie podjął żadnego.Podobnie jest z panią Senyszyn i z tymi wszystkimi politykami, którzy od dawien dawna są na dnie biedy wszelkiej i pociesza ich tylko myśl, kto też doń dołączy...
Teraz pytają:" Czy Palikot stacza się na dno?"
Osobiście nie lubię patrzeć jak idą sprawy denne wołających o nowe ofiary.
Bardzo nie lubię dziejów starych, co raz ogłaszają ofiarę na biednych, a znów raz biednych biorą na ofiarę, bo jest to zawsze ten sam biznes tego samego biznesmana, któremu mówię :"NIE I AMEN.

NASZE DZIEJE STARE

sobota, 9 lutego 2013

Dokopać

to już od dłuższego czasu, a wyrażniej od wczoraj oficjalny styl parlamentarny.
Wiąże się ściśle z nazwiskiem Kopacz.
Nic oryginalnego, bo dokopywanie innym jest "cnotą" nad Wisłą, ale zawsze...Zawsze dokopujący jest bohaterem swoich pięciu minut, bo ma satysfakcje,że jakąś sprawę skopał, a skopanego/skopanych boli, bo czuja się dotknięci.
Jesteś kopany to sam kopiesz innych.- cała filozofia kopiących.
Marszałkini Kopacz bardzo lubi dokopać szczególnie Posłowi Palikotowi i RuchowiPP, a poza tym jest aniołem dla PO-PiSu, więc może niemal wszystko.
Rozwiązać jakiejś trudniejszej sprawy społecznej nie może, bo nie ma woli politycznej.
Do dzielenia posłów pani marszałkini ma wolę  zdecydowaną i dzieli wytrwale, a z gorliwością.
Gdy tylko po cichutku wypłaciła wicemarszałkom 250 tysięcy PL- dzieli posłów z jeszcze większą gorliwością niż dotychczas, wszak znalazł się taki ktoś, kto nie lubi czegoś robić po cichu .
Trzeba było Posła Palikota "nauczyć rozumu'", więc marszałek Kopacz nauczała.
Wszyscy byli cacy tylko Ruch Palikota be, więc trzeba było zorganizować ruch przeciwko Palikotowi.Nic prostszego dla marszałkini jak tylko wykorzystać swoje stanowisko do ogłoszenia, że tak właśnie trzeba zrobić, czyli "nauczyć" Palikota.
Kluby były nad wyraz posłuszne, bo każdy dostawał kawałek "zasługi" w gnębieniu nieposłusznych tradycji/dokopywaniu/braniu/niejawności życia politycznego.Kawałki zresztą nie są wcale takie małe, bo jak Palikotowi idzie żle, to każdemu z prawicy idzie lepiej.
Najdziwniejsze jest to,że na stronę prawicy ostatecznie przeszedł Leszek Miller. Przechodził i przechodził, ale jak trzeba komuś dokopać, a w szczególności Palikotowi, to SLD jest po prawicy bardziej od samej prawicy.
Dokopywanie trwa, bo jest obowiązującym stylem sprawowania rządów.
Będzie trwało tak długo aż pojawi się strach, który zwykle przyspiesza wśród kopiących -powrót na właściwą drogę.
Wszystkim, którzy doświadczają obyczajów pani Kopacz dedykuję sentencję Antoine de Saint-Exupery: "Bądż silniejszy, a będziesz miał rację".Amen.

Dokopać

niedziela, 3 lutego 2013

- Czy mężczyzna coś czuje?

zastanawia się Michał Ogórek w GT w felietonie"Ogórek pod szkłem".
Osobiście mężczyzną  nie jestem, ale wiem,że mężczyzna czuje, bo to widać i słychać.
Widać, gdy za wszelką cenę chce/musi się popisać i słychać, gdy lamentuje /skarży się i narzeka na swój los samotnika, któremu wciąż potrzebna jest biblijna pomoc.
Raz już tak narzekał jak teraz narzeka Ogórek i dostał pomoc, więc znów narzeka, ale nie jest wiedzieć czy pomoc znów otrzyma.Może być,że powinnością mężczyzny będzie stanąć na własnych nogach samodzielnie.Kto wie? Nie da się wykluczyć,że do tej odmiany doprowadzi feminizm, bo feminizm jest powodem narzekań.Autora felietonu i mężczyzn, wszak zgodnie i solidarnie uważają oni , iż:" feminizm może nie poprawił losu kobiety, ale z pewnością pogorszył przynajmniej dolę mężczyzn".
Nie poprawił feminizm doli kobiet, bo swoją dolę kobiety poprawiają sobie albo wcale nie- one same i tylko one, czyli kobiety samodzielne.Samodzielnie myślące własnymi myślami i samodzielnie czujące własnymi czuciami.Dola takich kobiet, które "myślą" albo "czują" myślami/czuciami swoich guru są podobne do losu dr hab., szlachcianki i posłanki na sejm RP Krystyny Pawłowicz i nie jest to dola zbyt trendy.Raczej wcale i zupełnie nie jest trendy.
Kobiety dają sobie radę w każdych okolicznościach życia, bo muszą dawać radę, ale wcale nie muszą  i chyba wcale nie chcą "pogarszać doli mężczyzn", bo i po co?!
W końcu mężczyżni, jako duże dzieci i tak są dziećmi kobiet- duzi oni czy mali.
Czy feminizm mógł zmienić i zmienił nasze wyobrażenie o mężczyznach?!
No , nie wiem...
Każda kobieta wie od zawsze,że mężczyzna czuje i jest to wiedza , która nie podlega kwestionowaniu.Przede wszystkim mężczyzna czuje swoje własne potrzeby.Potrzeb z grubsza jest pięć rodzajów/grup, więc spektrum czuć jest duże.Czuje potrzebę bezpieczeństwa ze strony kobiet, a gdy mu zagraża któraś - natychmiast reaguje.Przeważnie ucieczką w krzaki.
Czuje potrzebę równych korzyści ze wspólnych wysiłków, bo lubi być sprawiedliwy.No i wysila się wspólnie z kobietą.  Czasem raz w tygodniu, a czasem wcale, ale bywa,że częściej.I nie o seksie myślę, ale akurat o czymś jednym-przysłowiowym, czyli na przykład o wynoszeniu śmieci.
Bo podział pracy musi być,śmieci należą do obowiązku mężczyzny, a reszta...
No i z powodu tej pracy mężczyzna domaga się szacunku.Dość obszernego raczej, bo jego wynoszenie śmieci to jest czyn ponad czyny.Najważniejszy ze wszystkich czynów świata i okolic.A gdy kobieta akurat ma słabszy dzień i nie jest w stanie tego szacunku wykrzesać..., ale to temat osobny.
Mężczyzna musi mieć zaspokojoną potrzebę kontroli własnego położenia i nie może być w położeniu, który na kontrolę nie pozwala.Czasem, a nawet bywa,że często/gęsto myli te potrzebę z potrzebą kontroli partnerki, ale to też inna sprawa.
Jest jeszcze taki rodzaj potrzeby, którą mężczyzna lubi nad wyraz. To jest potrzeba przynależności.Lubi przynależeć i tyle.I jak przynależy to czuje się lepiej. Przede wszystkim mężczyzna przynależy do ludzkości.Przynależy, ale połowy ludzkości nie rozumie wcale i nie ma zamiaru zrozumieć."Naprawdę jaka jesteś - nie wiem nikt..."- nuci sobie przy goleniu i pociesza się,że ta prawda " wcale niepotrzebna mi"...Każdy w tym stanie rzeczy może sam orzec: czy tę dolę mężczyzny może cokolwiek pogorszyć, a w szczególności feminizm?!


sobota, 26 stycznia 2013

"Pan Bóg stworzył świat po to, by go diabli wzięli"

I biorą diabli wszystko, co stworzymy.Jak swoje własne biorą i biorą z zachłannością, która nie zna granic.
Nawet autor cytowanego stwierdzenia- Artur Schopenhauer-jeszcze upatrywał granic przyzwoitości pozorowanej dla zachłanności, która wszelkie wysiłki Pana Boga zeruje nieustannie i wytrwale, ale gdyby żył w Polsce TERAZ właśnie- granic żadnych dla diabelskiej zachłanności nie mógłby zobaczyć, bo ich po prostu nie ma.
Przepadły bez wieści i ślad po granicach przyzwoitości w zachłanności zaginął.
Przepadną więc i zaginą wszelkie instytucje, które swoją potęgę budowały na zachłanności, ale o tym fakcie widocznym już gołym okiem- osobno.
Wiadomo,że "Pan Bóg stworzył świat po to, by go diabli wzięli", ale nie wiadomo kto zacz ów Pan Bóg i po co stwarza świat dla diabelstwa wszelkiego.
Wiadomo też,że nie zawsze tak było, by akt stwórczy/boski wykarmiał diabłów czarnych/ chciwych i głupich.
Coś poszło nie tak i tyle.
Coś poszło nie tak jakieś sześć tysięcy lat .Przez 99% historii człowieka nie było aż tak żle, byśmy musieli wierzyć największemu pesymiście wśród filozofów.
Już za bardzo mnie to nie zawstydza,że wierzę w zacytowane stwierdzenie.
Wprost przeciwnie.Wiara ta kieruje mnie w kierunku przyczyn naszego globalnego nieszczęścia.
Wiadomo już,że to nieszczęście nosi miano patriarchalnego systemu łupów, ale wciąż nie wiadomo dlaczego było możliwe.
Być może znajomość przyczyn  uwolni nas od największego pesymizmu ....Amen.

sobota, 19 stycznia 2013

-PRZESTAŁEM SIĘ BAĆ MIŁOŚCI

- tako rzecze Jacek Krzysztofowicz, który porzucił właśnie życie zakonne.
- Dla kobiety?-padają pytania, które jakby narzucają się same.Padają , ponieważ nie stać nas najczęściej na inne pytania.Nieco głębsze, nieco wnikliwiej  tłumaczące ludzkie zachowania.Padają, bo nie wszyscy mieliśmy szczęście słuchać mówcę, który głosił zasadę miłości, czyli dobrą nowinę, której uległ.
Uległ dawno już i nie wiedział, co z tą swoją uległością zrobić.
Nie chciał jej dać po twarzy, zdeptać i powiedzieć sobie i innym , że jej nie ma wcale, bo była.Uległość dla zasad, z którymi człowiek się identyfikuje to szczęście wielkie i radość, ale nie dla zakonnika i nie w kościele rzymskim.
Wystąpienie byłego zakonnika jest już faktem dokonanym.Plasuje się gdzieś na piątym-szóstym miejscu po faktach dokonanych przez wybitnych mężczyzn, którzy byli w tym kościele.S.Obirek, T.Bartoś,prof.T.Węcławski...
Odchodzą i nie wracają.
Od czego odchodzą? Dlaczego NIKT z  b. zakonników/księży nie wraca na ciepłe miejsce, gdzie nie trzeba myśleć, co dać dzieciom na obiad i czy teściowa jest zdrowa i popilnuje dziatwy gromadkę.
Odchodzą od instytucji.
Nie od Boga/kolegów/przełożonych nawet, ale z instytucji, która ich zawiodła.
Czasem sromotnie, a czasem tylko trochę, ale zawsze kłamstwem/kłamstewkiem na początek częstując...
Odchodzą od instytucji męskiej w stu procentach.
Odchodzą od instytucji hierarchicznej, czyli patriarchalnej.
Odchodzą, bo w tej instytucji nie znajdują sposobu na to, by wyrazić swój szacunek dla KOBIETY-MATKI/ZONY/KOCHANKI...
Odchodzą, bo wstyd im decydować za innych, w szczególności za kobiety...
Odchodzą z tysiąca powodów osobistych, ale z jednego głównego: PRZESTAJĄ SIĘ BAĆ...Amen.

piątek, 4 stycznia 2013

Władza czyni głupim

-tak myślimy/mówimy albo po prostu i zwyczajnie cytujemy geniusza filozofii-Fryderyka Nietzschego.
Jego język jest już od dawna nasz i nawet nie zdajemy sobie sprawy jak często go cytujemy.Gdy mówimy,że człowiek jest najlepszym drapieżnikiem też cytujemy filozofa, który przyznawał się do polskich korzeni zw swadą:"Jam szlachcic polski", a potem...
Od  osławionego spotkania człowieka wrażliwego na krzywdę i władzę - z koniem było tylko gorzej i gorzej, w końcu Nietzsche ogłasza, iż BÓG UMARŁ.
Nikt nigdy nie widział, by Bóg jakiś umarł, bo bogowie mieli obyczaj rodzenia się z dziewicy, a gdy umierali, to zaraz po trzech dniach zmartwychwstawali.
Tak było niemal ze wszystkimi bogami mitologii i filozof uważał początkowo, iż tak będzie też z jego bóstwem.Ale tak nie było.
Czy był człowiekiem wojowniczym- oceńmy to sami po scence spotkania z koniem.Podobno zaraz potem , gdy w Italii bronił konia przed przemocą kata -wożnicy napisał tak:"W warunkach pokojowych człowiek wojowniczy atakuje samego siebie".
No nie wiem.
Nietzschego postanowiłam nie lubić, starannie omijać jego filozofię i nie przejmować się tym,że  akurat jemu  BÓG UMARŁ.Postanowiłam tak dlatego,że wyklucza  kobiety.W sposób , który w żaden sposób nie współbrzmi z całą jego filozofią, a w szczególności z dziecięcym naśladowaniem Jezusa.
Nietzschego nie lubić się nie da, dlatego poddaję się.
Nie może być inaczej, bo gdy filozof spotyka się z koniem- jednocześnie trafia mnie prosto w serce.
Wyobrażmy sobie władzę bezwzględnego i okrutnego oprawcy konia i konika gniadego, który ciągnie załadowany wóz pod górę, pada pod ciężarem, jęczy, parska, podnosi się i znów pada...
Wyobrażmy sobie,że Nietzsche widzi tylko ofiarę katowania, a kata jakby wcale nie.Solidaryzuje się z cierpiącym koniem, chwyta go za szyję, wzywa swojego BOGA, bo chyba wówczas jeszcze nie umarł( choć pewności nie mam żadnej).
Wyobrażmy sobie,że krzyczy tak głośno jak tylko potrafi.A potrafi zwykle robić wszystko całym sobą, nigdy połowicznie, na pół gwizdka.
I ten jego krzyk z roku 1888 ( chyba dokładnie nikt nie wie) teraz właśnie wciąż na mnie działa.I skłania ku temu samemu, ku czemu skłonny był ten niemiecki filozof, profesor filologii klasycznej.
Skłania przede wszystkim do należnego władzy/przemocy-  odniesienia, do przewartościowania wszystkich wartości...
Skłania do prostej konstatacji,że gdy człowiek ma kawałek własnego nosa, o który warto dbać- to o ten swój kawałek dba, a nie zabiega o to, by dbać akurat o nos sąsiada, albo jego kawałek podłogi.
Polityk ma inne skłonności i zamiast o swój kawałek podłogi...
Nie wiem, czy można jakoś zmierzyć strach roległy filozofa przed kobietami.
Bał się ich nawet we śnie:" Czyż nie lepiej dostać się w ręce mordercy niż do snów namiętnej kobiety?"
Bał się namiętności bardziej czy mniej niż władzy? Nie wiadomo.Wiadomo tylko tyle,że NIGDY nie pozwolił sobie na seks.Uważał,że w ten sposób naśladuje Jezusa, ponieważ uważał jakimś dziwnym sposobem,że Jezus jest aseksualny...
Dla filozofa "Wszystko w kobiecie jest zagadką...", a "Prawda nie ma żadnych bogów ponad sobą.Wiara w prawdę zaczyna się od zwątpienia we wszystkie prawdy, w które się uprzednio wierzyło".
Nie ma prawda żadnych bogów ponad sobą, ale czy władcy świata i okolic o tym wiedzą?!Oby dowiedzieli się o tym najszybciej jak to tylko jest możliwe.AMEN.

wtorek, 1 stycznia 2013

RESENTYMENTY TO USTRÓJ RP...

ale nie tylko III RP i IV RP. Jest  to także sposób bycia/życia w Smutnym Kraju nad Wisłą od niepamiętnych czasów, czyli mniej więcej od tysiąca lat.
Babunia Zosia mawiała,że zawsze są dwa wyjścia.
Wiedziała, co mówiła, bo sporo widziała i słyszała.
Na Sorbonach nauk nie pobierała, a głosiła swoją prawdę w sposób, który z prawdą Fryderyka Nietzschego bardzo mi się dziś kojarzy.
Bardzo, bo to prawda uniwersalna jest,iż są dwie postawy człowieka wobec WSZYSTKIEGO co JEST.Postawa aktywna/twórcza/kreatywna... i postawa reaktywna, czyli resentymentywna.
Gdy geniusz filozofii wyznaje:"jam szlachcic polski"- o resentymentach już od Polski i Polaków sporo wie.Reszty się dowie od siebie, gdy...
RESSENTIMENT to jest takie coś, co  udaje drożdże, a wyniszcza wszystko, co  jest w promieniu xy2.
Nie będę wyręczać filozofa .Najlepiej jak sam nam istotę tej bestii wyłoży i objaśni:
"Człowiek opanowany przez ressentiment nie jest ani szczery, ani z sobą samym uczciwy i otwarty.
Jego dusza zezuje;duch jego kocha schówki, kryjome dróżki i wrota od tyłu;
wszystko, co skryte ma powab dla niego, jako jego świat , jego pewność, jego uciecha;
zna się on na milczeniu, na niezapominaniu, na tymczasowym zmniejszaniu się i upokarzaniu.
Rasa takich opanowanych przez ressentiment stanie się w końcu z konieczności roztropniejsza niż jakakolwiek inna rasa dostojna, będzie się czcić roztropność w zgoła innej mierze;
mianowicie jako pierwszorzędny warunek istnienia, podczas gdy w ludziach dostojnych ma  roztropność wykwintną przymieszkę zbytku i wyrafinowania.
Jest ona bowiem  w nich zbyt daleko mniej  zasadnicza niż doskonała pewność funkcji regulujących instynktów nieświadomych lub nawet pewna nieroztropność , pewne gnanie na oślep  czy to ku niebezpieczeństwu, czy to na wroga, lub owa marzycielska nagłość gniewu, miłości, czci, wdzięczności i zemsty, po których wszego czasu poznawały się dusze dostojne..."
Resentymenty to nie jest mój ustrój, ani nie chcę mi się, by był stylem życia/bycia.Nie i już.
Bronię się jak umiem przed nietzscheańskim ressentimentem, stąd noworoczne postanowienie jedno,że filozofii Fryderyka Nietzschego już NIE będę omijać.
Nie i już.
W tej sytuacji może to być dla mnie nie tylko rok Juliana Tuwima i jego "Ptasiego radia" ale też rok nietzscheański.
Zobaczymy jak będzie, a tymczasem życzę Państwu wszystkiego co najlepsze w Nowym Roczku 2013, czyli postawy twórczego/kreatywnego szczęścia i radości.AMEN.