wystarczy PRZESTAĆ być nieszczęśliwym i tyle.
Tyle że przestać być nieszczęśliwym nie jest łatwo .
Niech tylko ktoś spróbuje przestać należeć do jakiejś sekty/kościoła/mafii albo nawet do rodziny po przejściach/rozwodzie- to wie to samo, czego dowiedział się o swojej przyszłości od b.prezydenta RP Stan Tymiński.
Powstaje problem : przestać, czy .... A dobrej alternatywy brak.
I dlatego potrzeba przynależności jest jest także wampirem energetycznym.
Trzyma ludzi jak na smyczy i przez to demoralizuje, ale przede wszystkim pozbawia woli.
Żadna nowa/dobra energia w takich "czarnych zespołach" nie powstaje, czego dowodem znanym powszechnie jest kondycja kościoła rzymsko-katolickiego w jego wersji ortodoksyjnej.
Są gesty/ceremonie/słowa powtarzane jak mantra i jest pustać( za ks.prof.J.Tischnerem), a ludzie potrzebują prawdy, która działa, czyli tego, co w religiach nazywa się komunią.
Ktoś napisał na blogu,że prowadzi kiosk obok kościoła i gdy ludzie wychodzą po mszy - są agresywni/niemili/nerwowi i bluzgają słowem.Moja znajoma ma to samo.
No właśnie, miało być inaczej.Zamierzałam pominąć milczeniem skutki ortodoksyjnej religijności/tradycji i "czarnego"obyczaju, który stoi w rażącej sprzeczności z prostotą DESIDERATY.I tak zrobię.Jutro, bo jutro będzie o Macierzy, która -jak życie- łączy wszelką energię jaka by ona była albo nie była...
Na marginesie słowo o energii cyfr/liczb.Dwójka nie ma w numerologii dobrej reputacji, a dzisiejsza data zawiera ich aż 5...Może dlatego boli mnie głowa ,a wątek rwie się jak stara jaka.Zatem kropka.Do jutra.
Nie wszyscy bywalcy KK myślą jedną myślą. Od pewnego czasu nie stoję po prawicy męża podczas mszy. Zmienił mi się światopogląd. Ani rodzina, ani księża, z którymi się znam nie zasłaniają się krucyfiksem na mój widok. Ksiądz,zaprzyjaźniony z rodziną nadal ze mną rozmawia, nie próbując nawracać. Nie udaję,że nie ma świąt... Akcesoria świąteczne traktuje jako dekoracje i nikt mnie z tego nie rozlicza. Nie interesuje mnie apostazja,bo niby dlaczego mam się wypisywać z kościoła,skoro się do niego nie zapisywałam. Do czego zmierzam, otóż uważam, że robi się wiele hałasu o nic. Bo to, jak ludzie odnoszą się do siebie, i czy w ogóle siebie zauważają, zależy od poziomu ich kultury osobistej, a nie od przynależności bądź nie do jakiegokolwiek zgromadzenia.
OdpowiedzUsuńTakie jest moje nieobiektywne zdanie.
Pozdrawiam
Gratuluję, Ludmiło, bo sukces to jest niebagatelny- osiągnąć taki poziom akceptacji odrębności jak TY osiągnęłaś.Nie wszyscy tak dobrze mają.Kultura w tej kwestii wiele może, ale nie załatwia wszystkiego, ponieważ nie jest w stanie usunąć skutków przemocy na przykład.Nie sądzę, by milczenie o gwałtach/pedofilii/wykorzystywaniu seksualnym i wszelkim była reakcją sprawiedliwą na autorytaryzm hierarchów w tym względzie.A to tylko wierzchołek góry lodowej jest.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOsiągnąć odpowiedni poziom akceptacji swojej odrębności....i nie dać się sprowokować ani prawicy, ani lewicy...I jedna, i druga strona nie trzymają reguł.. Przy czym prawica nawet nie kryje się z zerwaniem reguł i nie krepuje się przyzwalać na to swoim zwolennikom:(
OdpowiedzUsuńJaskółko, osiągnięcie akceptacji nigdy nie było proste ani łatwe, ponieważ wymaga wiedzy/dobroci/odważnego wysiłku, a przede wszystkim pokonania bestii strachu, która rządzi naszym życiem z powodu RELIGII/TRADYCJI/KULTURY.Cieszy mnie bardzo,że w KOnwencji o zwalczaniu przemocy już wskazuje się na te 3 żródła naszych nieszczęść społecznych, a w tym braku akceptacji także.Serdeczności.
Usuńja tam do niczego nie naleze i nigdy nie nalezalam i pewnie dlatego jestem postrzegana koslawo, co mi wcale nie przeszkadza a wrecz przeciwnie bardzo mi sie podoba,do kosciola chodzilam bo matka nas zawszedo niego gonila, a na kazaniach zasypialam, przestalam do niego chodzic jak doszlam do wniosku ze wywoluje u mnie strach i lek jesli zrobilam wprew przykazaniom bozym,teraz jest mi dobrze, "stworzylam" sobie swoja wiare i mam boga osobistego i tylko on mnie a ja jego rozumiem :) :) jest nam ze soba dobrze
OdpowiedzUsuńLEWYM OKIEM, masz szczęście, ponieważ nie musisz walczyć o uniezależnienie się od nałogów.Swoje nałogi porzucam powolutku, ale nie mogę powiedzieć, by bez bólu i bez nawrotów.
UsuńCzytałaś chyba, jak sądzę "POznam sympatycznego Boga" Erica Weinera- bo zrobiłaś podobnie jak autor wspaniałej książeczki.Serdeczności.
a wiesz ze nie czytalam hahahahah ale jak sie okazuje czlowiek dochodzi sam do pewnych rzeczy jesli poslucha samego siebie a nie idzie za tlumem, ale jesli juz wspomnialas o tym autorze to sobie kupie te ksiazke :)aaa jeszcze jedno moglabys usunac weryfikacje obrazkowa bo to strasznie denerwuje czasami sa tak zlane te litery ze wyglada to jak zabazgrana plama :)
OdpowiedzUsuńA warto poczytać autora bestselerowej "Geografii szczęścia", bo otwierają się nam oczy na wiele spraw , o których zwykle milczymy-niepewni, czy kogoś innego interesują.Interesują i to bardzo.A z weryfikacją obrazkową nie poradzę nic.Wchodzę na ustawienia, robię krok po kroku, nie tylko ja ale też spec zrobił to samo i bylismy pewni,że weryfikacji nie ma.Jest.Widocznie b.b. mnie lubi.Może tak samo jak administrator.Serdecznie,świątecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń