sobota, 22 grudnia 2012

Aby być szczęśliwym...

wystarczy PRZESTAĆ być nieszczęśliwym i tyle.
Tyle że przestać być nieszczęśliwym nie jest  łatwo .
Niech tylko ktoś spróbuje przestać należeć do jakiejś sekty/kościoła/mafii albo nawet do rodziny po przejściach/rozwodzie- to wie to samo, czego dowiedział się o swojej przyszłości od b.prezydenta  RP Stan Tymiński.
Powstaje problem : przestać, czy .... A dobrej alternatywy brak.
I dlatego potrzeba przynależności jest jest także wampirem energetycznym.
Trzyma ludzi jak na smyczy i przez to demoralizuje, ale przede wszystkim pozbawia woli.
Żadna nowa/dobra energia w takich "czarnych zespołach" nie powstaje, czego dowodem znanym powszechnie jest kondycja kościoła rzymsko-katolickiego w jego wersji ortodoksyjnej.
Są gesty/ceremonie/słowa powtarzane jak mantra i jest pustać( za ks.prof.J.Tischnerem), a ludzie potrzebują prawdy, która działa, czyli tego, co w religiach nazywa się komunią.
Ktoś napisał na blogu,że prowadzi kiosk obok kościoła i gdy ludzie wychodzą po mszy - są agresywni/niemili/nerwowi i bluzgają słowem.Moja znajoma ma to samo.
No właśnie, miało być inaczej.Zamierzałam pominąć milczeniem skutki ortodoksyjnej religijności/tradycji i "czarnego"obyczaju, który stoi w rażącej sprzeczności z  prostotą DESIDERATY.I tak zrobię.Jutro, bo jutro będzie o Macierzy, która -jak życie- łączy  wszelką energię jaka by ona  była albo nie była...
Na marginesie słowo o energii cyfr/liczb.Dwójka nie ma w numerologii dobrej reputacji, a dzisiejsza data zawiera ich aż 5...Może dlatego boli mnie głowa ,a  wątek rwie się jak stara jaka.Zatem kropka.Do jutra.

8 komentarzy:

  1. Nie wszyscy bywalcy KK myślą jedną myślą. Od pewnego czasu nie stoję po prawicy męża podczas mszy. Zmienił mi się światopogląd. Ani rodzina, ani księża, z którymi się znam nie zasłaniają się krucyfiksem na mój widok. Ksiądz,zaprzyjaźniony z rodziną nadal ze mną rozmawia, nie próbując nawracać. Nie udaję,że nie ma świąt... Akcesoria świąteczne traktuje jako dekoracje i nikt mnie z tego nie rozlicza. Nie interesuje mnie apostazja,bo niby dlaczego mam się wypisywać z kościoła,skoro się do niego nie zapisywałam. Do czego zmierzam, otóż uważam, że robi się wiele hałasu o nic. Bo to, jak ludzie odnoszą się do siebie, i czy w ogóle siebie zauważają, zależy od poziomu ich kultury osobistej, a nie od przynależności bądź nie do jakiegokolwiek zgromadzenia.
    Takie jest moje nieobiektywne zdanie.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję, Ludmiło, bo sukces to jest niebagatelny- osiągnąć taki poziom akceptacji odrębności jak TY osiągnęłaś.Nie wszyscy tak dobrze mają.Kultura w tej kwestii wiele może, ale nie załatwia wszystkiego, ponieważ nie jest w stanie usunąć skutków przemocy na przykład.Nie sądzę, by milczenie o gwałtach/pedofilii/wykorzystywaniu seksualnym i wszelkim była reakcją sprawiedliwą na autorytaryzm hierarchów w tym względzie.A to tylko wierzchołek góry lodowej jest.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Osiągnąć odpowiedni poziom akceptacji swojej odrębności....i nie dać się sprowokować ani prawicy, ani lewicy...I jedna, i druga strona nie trzymają reguł.. Przy czym prawica nawet nie kryje się z zerwaniem reguł i nie krepuje się przyzwalać na to swoim zwolennikom:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, osiągnięcie akceptacji nigdy nie było proste ani łatwe, ponieważ wymaga wiedzy/dobroci/odważnego wysiłku, a przede wszystkim pokonania bestii strachu, która rządzi naszym życiem z powodu RELIGII/TRADYCJI/KULTURY.Cieszy mnie bardzo,że w KOnwencji o zwalczaniu przemocy już wskazuje się na te 3 żródła naszych nieszczęść społecznych, a w tym braku akceptacji także.Serdeczności.

      Usuń
  4. ja tam do niczego nie naleze i nigdy nie nalezalam i pewnie dlatego jestem postrzegana koslawo, co mi wcale nie przeszkadza a wrecz przeciwnie bardzo mi sie podoba,do kosciola chodzilam bo matka nas zawszedo niego gonila, a na kazaniach zasypialam, przestalam do niego chodzic jak doszlam do wniosku ze wywoluje u mnie strach i lek jesli zrobilam wprew przykazaniom bozym,teraz jest mi dobrze, "stworzylam" sobie swoja wiare i mam boga osobistego i tylko on mnie a ja jego rozumiem :) :) jest nam ze soba dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. LEWYM OKIEM, masz szczęście, ponieważ nie musisz walczyć o uniezależnienie się od nałogów.Swoje nałogi porzucam powolutku, ale nie mogę powiedzieć, by bez bólu i bez nawrotów.
      Czytałaś chyba, jak sądzę "POznam sympatycznego Boga" Erica Weinera- bo zrobiłaś podobnie jak autor wspaniałej książeczki.Serdeczności.

      Usuń
  5. a wiesz ze nie czytalam hahahahah ale jak sie okazuje czlowiek dochodzi sam do pewnych rzeczy jesli poslucha samego siebie a nie idzie za tlumem, ale jesli juz wspomnialas o tym autorze to sobie kupie te ksiazke :)aaa jeszcze jedno moglabys usunac weryfikacje obrazkowa bo to strasznie denerwuje czasami sa tak zlane te litery ze wyglada to jak zabazgrana plama :)

    OdpowiedzUsuń
  6. A warto poczytać autora bestselerowej "Geografii szczęścia", bo otwierają się nam oczy na wiele spraw , o których zwykle milczymy-niepewni, czy kogoś innego interesują.Interesują i to bardzo.A z weryfikacją obrazkową nie poradzę nic.Wchodzę na ustawienia, robię krok po kroku, nie tylko ja ale też spec zrobił to samo i bylismy pewni,że weryfikacji nie ma.Jest.Widocznie b.b. mnie lubi.Może tak samo jak administrator.Serdecznie,świątecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń