sobota, 11 lutego 2012

Naszyzm...

czyli potrzeba przynależności.
Jest piątą na liście potrzeb człowieka i ostatnią.Dla niektórych ludzi jednak najważniejszą, gdy pomija pierwszą potrzebę- potrzebę bezpieczeństwa, potrzebę sprawiedliwości, szacunku i potrzebę kontroli własnego położenia.
Taka potrzeba przeważnie rodzi się z lęku ale także wynika z dziedziczenia i ze zwykłej chęci ogrzania się przy najsilniejszym.
Do najsilniejszego lgną ludzie jak do miodu, bo mogą czuć się ważniejszymi niż są w swoim oglądzie rzeczywistości.
W szczególności lubią przynależeć ludzie słabi, posłuszni i zastraszeni.Przynależą masowo do religii autorytarnych, która depcze ich godność, ale też najpierw wabi.Na wabiki przeważnie reagują entuzjastycznie, bo wabiki są bardzo chwytliwe.Przeważnie chwytają za uczucia, albo łechcą próżność.Przynależność do partii to magnes najmocniejszy chyba, bo otwiera przed delikwentem wrota władzy.
W familii człowiek rodzi się, więc przynależy w sposób naturalny i tę przynależność bardzo sobie ceni albo wcale.

Przynależność do Ojczyzn opisywał Jan Kasprowicz.Zobaczył kupczyków, szuje, naród, tłumy z pustą duszą i "patriotyzm" przynależnych.Nie tylko poeci stan ten opisują, bo przede wszystkim opisuje go rzeczywistość polityczna, społeczna, wszelka.Szczególnie podczas obchodów, a tych mamy dostatek i na korzyści płynące z przynależności napatrzeć możemy się do woli, ale jakoś z tego patrzenia wynika tylko odruch.Odruch ten nie sprzyja ani rzeczywistości ani przynależności, bo obchody są przeważnie smutnawe, bez polotu, finezji, fantazji.
Zbliża się nowa fala obchodów, więc znów będziemy nieco smutniejsi zamiast radośniejsi i znów pomyślimy o naszości, czyli o naszej przynależności do...
Naszość wszak po drodze przerodziła się już w naszyzm, czyli w swoje zaprzeczenie. Jest hermetyczna i autorytarna, ale przede wszystkim grożna.Jak każde zjawisko ma swoje dobre i złe strony, ale o tym osobno.Najpierw zapoznam się dokładniej z dorobkiem geniusza humanistyki Bertranda Russella.

31 komentarzy:

  1. Cóż dodać? Nic! Cała prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Iwonko , jesteś dla mnie bardzo łaskawa, a ten fakt mocno ładuje moje akumulatory.Serdeczności.

      Usuń
  2. Wrota władzy otwierają się szeroko często przed ludźmi głupimi. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety,Tojav, ale z tym procederem poradzimy sobie, bo już powoli dochodzimy do głosu, a może nawet dojdzie do tego,że będziemy kontrolować swoje- za przeproszeniem- władze publiczne.Serdeczności.

      Usuń
  3. michalc30.bloog.pl11 lutego 2012 03:51

    Witaj Dobrochno!
    Jakoś nie mam wiekszej potrzeby przynalżneścio do jakiejś grupy. Wolę należeć do siebie, mieć paru przyjaciół, dobrych kumpli i znajomych. Do tego własne zainteresowania i marzenia.
    Bycie w polityce mnie nie pasi, a wielu polityków mi powiewa, bo tych większego kalibru jak na lekarstwo.
    Ale póki co, to szanujmy się.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, kupuję i dziękuję:SZANUJMY SIĘ! Pozwolisz,że Twoje hasło będę niosła niczym sztandar?A swoją drogą, masz się dobrze, Michał i tak trzymać.Będę trzymać z Tobą, bo dużo się uczę.Serdeczności.

      Usuń
  4. Każdy do czegoś tam przynależy.Jeden do kościoła, drugi do władzy, inny do towarzystwa blogerów na przykład...
    Pozdrawiam bardzo cieplutko:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jolanto, przynależeć fajnie jest i miło, ale gdy przynależność zniewala na przykład , używa przemocy- to sprawa staje się mniej budująca, a raczej wprost przeciwnie.Serdeczności.

      Usuń
  5. Jako klasyczna indywidualistka nie lubię przynależeć i podziwiam tych co należą nie do czegoś lecz przede wszystkim do siebie, znajdując wsparcie w sobie a nie na zewnątrz - w ideach, religii, bogu.

    Vehuan
    Poszukaj.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. VUHUAN, gratuluję Ci, też bym tak chciała i pracuję nad tym.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  6. Zastanawiam się do czego i do kogo ja przynależę, bo na wabiki to raczej ciężko mnie złowić, no chyba że przynęta byłaby ho ho i kto wie... i raczej takowej nie ma. Rodzina owszem, kocham ją, bo inaczej byłoby smutno i ciężko... Ojczyzna, też nie wiem która, ale kocham obie i rozrywam się pomiędzy nimi. W politykę raz mnie wciągnięto, uprzedzałam, że będę martwą jednostką, nie wierzono, przekonano się i mnie wyrzucono. A do kogoś silnego, ze sporymi muskułami i znającego sztuki walki, owszem to ja bym się przytuliła i żeby tak jeszcze komuś dokopał w obronie słabszego, to czemu nie, ale pod jednym warunkiem: Nieograniczanie mej wolności!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Otóż to, Grażynko. Nie ma przeproś- fajnie przynależeć, ale nie można tracić wolności, bo tylko ona pozwala nam być sobą. Bycie kukiełką, choćby w bardzo atrakcyjnym towarzystwie -mnie osobiście podoba się raczej średnio. Serdeczności

      Usuń
  7. Tez przynaleze i uwazam, ze fajnie jest przynalezec, ale tylko wtedy jesli ma sie wplyw na calosc tego do czego przynalezymy. Wtedy zachowuje sie te indywidualnosc i nikt nie zgani cie za odmienna opinie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EVITO, ale to właśnie wcale proste ani łatwe nie jest.Równość w przynależności przeważnie ustępuje hierarchiczności , czyli zasadzie posłuszeństwa , a czasem poddaństwa i stąd poważne problemy. Odwieczne i nierozwiązywalne w gruncie rzeczy.Walka o własne miejsce w zbiorowości to walka jednocześnie o siebie i o cel przynależności.Czasem są to sprawy niemożliwe do pogodzenia.Są najczęstszym polem konfliktu.I o to właśnie spieramy się nieustannie.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  8. Naszyzm. Dobre słowo, tylko brzmi tak jakoś niepokojąco. I raczej nie jest pozytywnym zjawiskiem. Pamiętam, jak śmiano się z hasła "internacjonalizm", które zupełnie wyszło z mody (o ile można mówić tu o modzie). Nigdy tak naprawdę nie przynależałam chociaż w młodości próbowałam się identyfikować z paroma grupami społecznymi. Jakoś mi to nie wychodziło. Jestem zbyt wielką indywidualistką.
    Tak wielką, że ludzi uważają mnie często (nie mówią mi wprost, ale dają do zrozumienia) za dziwadło. A mnie z tym dobrze i już nie chce do niczego i nikogo przynależeć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, no ,to witaj w klubie. Naszyzm jest bardzo niepokojący
      i dlatego powolutku pomalutku warto sobie uświadamiać jak bardzo niebezpieczny.Serdeczności.

      Usuń
    2. A co zamiast naszyzmu?
      Jestem ciekaw gdzie jet kraj bez "naszyzmu"

      Usuń
    3. Pewnie nie ma, ale mam wrażenie, że być może natężenie zjawiska jest dużo mniejsze. Poczucie przynależności do narodu, grupy nie musi się opierać na negatywnych elementach (zawiść, smutek, wiara w teorie spiskowe, podział na my, wy, oni, ale zawsze ci źli i gorsi od nas), które są charakterystyczne dla nszyzmu polskiego.

      Usuń
    4. Jaskółko!
      To co napisałaś to ja rozumiem. Ale to jest teoria i mrzonka. Tego nigdy nie ma i nie będzie.
      Internacjonalizm światowy to była idea Lenina, Marksa itp...Człowiek jest tak zbudowany, że musi przynależeć. Tak powstawały pierwsze państwa i tak rozpadały się państwa takie jak ZSRR, Jugosławia, Czechosłowacja i inne. Większość ludzi ma wrodzoną potrzebę identyfikowania się i przynależenia.
      Tak ja to widzę, ale Ciebie rozumiem.
      No i oczywiście pozdrawiam:)

      Usuń
    5. Ale ja nie miałam na myśli internacjonalizmu w wydaniu Lenina, Marksa, jako ponadnarodowy, ponad podziałami "świat" klasy robotniczej. Mnie chodzi o ten drugi. To przeciwieństwo nacjonalizmu zaściankowego. W odpowiedzi na naszyzm.Tak, cechą ludzką jest potrzeba przynależności, ale nie za wszelka cenę. Nie za cenę zatracenia swojej tożsamości i niezależności. Uśmiech dla Ciebie :)

      Usuń
  9. Witaj Dobrochno! Ciesze się, że już oprócz rodziny nie muszę nigdzie przynależeć.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tereniu, przynależność mogłaby wiązać się także z radości, z poczuciem akceptacji, aprobaty i uznania, bo stąd płynie nasza moc.Nawet każde dobre słowo buduje człowieka, przynależność też.Życzę radości z tej przynależności i jeszcze czegoś więcej.
      Poczucia dumy,że przynależymy do dobrej rodziny.Serdeczności.

      Usuń
  10. Hej!
    A ja właśnie wróciłem z protestu przed Stadionem Narodowym w Warszawie:)
    Co jest w Holandii z Polakami? No przecież nie wiem., Spytam Violki bo mieszka tam od ponad 30 lat.
    Ale mnie ciekawi dlaczego tyle osób z wielkiej Polski szuka szczęścia w Holandii? Przecież to my jesteśmy ZIELONĄ WYSPĄ a nie Holandia.
    Pracowałem w trzech krajach. Anglia, Irlandia i Francja.
    Powiem szczerze. Trzymałem się z dala od rodaków! Ale też i po to, żeby się języka lepiej nauczyć.
    Łyżka dziegciu może wszystko zepsuć.
    Pozdrawiam z jeszcze mroźnej Warszawy.
    Pozdrawiam Vojtek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Vojtku, a ja ciągle się zastanawiam dlaczego my jesteśmy "zieloną wyspą?" Czy nadal byśmy nią byli gdyby tak cała emigracja zarobkowa wróciła do kraju i zaczęła żądać to co państwo powinno swoim obywatelom zapewnić, czyli pracę. Mówienie o naszej "zielonej wyspie", nie wiem dlaczego, zawsze mi się kojarzy z chwytem reklamowym i nie mogę sobie nijak wytłumaczyć, dlaczego mam takie, a nie inne skojarzenia.

      Usuń
    2. My nie jesteśmy i nie byliśmy ZIELONĄ WYSPĄ. Masz rację to chwyt reklamowy. Jak by Polonusi wrócili do Polski z powrotem to było by bezrobocie 25%!
      Premier naszego kraju namawiał to WIELKIEGO POWROTU.
      I nikt go nie posłuchał. I bardzo dobrze.
      Co mogło by tu robić nowo przybyłe 1,5 mln osób??? Gdzie by pracowali? Co z leczeniem???
      Co z zabezpieczeniem socjalnym?
      Dalej nie będę pisał. Ludzie głosują nogami. I zagłosowali. Nawet jeśli biedę tam mają to wolą biedę tam niż tu SUPER BIEDĘ.
      Pozdrawiam, jak zwykle zresztą:)

      Usuń
  11. Nic dodać, nic ująć! Zgadam się z Tobą w zupełności.

    Religia jest oparta przede wszystkim i głównie na strachu.

    Nigdy nie umierałbym za swoje przekonania, bo mogę się mylić.

    Jedną z najpotężniejszych przeszkód w budowaniu szczęścia jest zawiść.

    W cierpieniu jest tysiąckrotnie więcej doświadczenia niż w przyjemności.(Bertrand Russell)

    Pozdrawiam niedzielnie! Halszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Halszko.Mam nadzieję,że w końcu kiedyś może zrozumiem, dlaczego ludzie tak bardzo lubią się bać, być poddanymi, a przede wszystkim rezygnować z poszukiwania prawdy.Cieszę się,że jesteś za pan brat z geniuszem humanistyki.Ujął mnie nie tylko mądrym odniesieniem do uzależnień religijnych, ale przede wszystkim faktem,że ukazał nam podstawy dobrego społeczeństwa: wiedza to jest, dobroć to jest i oczywiście odważny wysiłek.Serdeczności.

      Usuń
  12. To prawda, że do silnych lgną ludzie co dokładnie widać u polityków. Co do religii, to absolutnie na strachu zbudowane jej podłoże. Strach się bać!!! Miłej niedzieli.Lotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Loteczko,coś mi mówi,że gdybyśmy mogli i chcieli zdecydować się na postawę akceptacji, aprobaty i uznania- nie musielibyśmy wcale niczego się bać. Ale to właśnie jest takie trudna.Taka prosta decyzja, a taka trudna.Serdeczności.

      Usuń
  13. Fajnie, że masz tak miłe wspomnienia z miejsca, które pokazałam.Zapraszam na kolejne bardzo urocze, pewnie też Ci znane:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie lubię przynależności, no chyba, że pozwala mi zachować siebie i swoje poglądy ale o to bardzo trudno. Pozdrawiam Cię serdecznie

      Usuń