Wszak polityka sztuką jest, a jej skutki dotykają wszystkich.
O tym,iż sztuka wymaga artystów- uwag żadnych nie będzie.Artystami musimy być sami, by móc wstawać skoro świt i dzień jakoś przeżyć.
Sąsiadka już przy odśnieżaniu nieśmiało zapytała jaka ta polityka jest. Rozważała ewentualność udania się do apteki i czy nic jej nie będzie. A iść musi, bo tę wizytę odkłada już ponad dwa tygodnie.Zaproponowałam towarzystwo, bo już się uważałam za weterankę i ekspertkę w zmaganiach, które stanęły przed moją sąsiadką.Oczywiście,że recepta była zaopatrzona w pieczątkę.Tę pieczątkę, dzięki której lekarze potrafili wywrzeć presję na rząd.Ale sprawę mogli skomplikować do stopnia szalonego aptekarze, ponieważ też zdecydowali się na presję.Presję na rząd, ale tak faktycznie to na kogo?
Na moją sąsiadkę i na mnie.
Presję odczuwamy od chwili, gdy stajemy w ogonku.Ktoś mówi, by nie dopytywać uprzejmej pani magister , bo jak kto dopytuje to się dopyta.Nie pomna dobrych rad pytam.Względem pieczątki pytam , co ona dziś może, bo w miniony piątek mogła co innego, a dziś co innego.
- Jak panie będą chciały dopytywać to dopytacie.Robię jak należy, ale jak trzeba będzie paczkę do więzienia to nie wiem, czy kto przyjdzie...- szepcze sobie a muzom.Lek dostajemy jak za dawnych dobrych czasów i sąsiadka jest w siódmym niebie.
Refleksje mamy zgodne.Im gorsza jest jakość polityki tym polityka jest lepsza,bo szczęściodajna.
Zrealizowanie recepty może być szczęściem i jest, bo było niezwykle pozytywnym doświadczeniem.I jak się nie cieszyć?- mówimy, bo z natury jesteśmy optymistkami. Idziemy za ciosem, z wiarą że być może przydarzy nam się od poniedziałku jeszcze jeden cud.
-A jak by tak iść do tego pana?!- zagaduje sąsiadka i wspomina,że po śmierci żony jest zupełnie sam i nikogo na tym świecie nie ma .Nawet psa, bo też był odszedł.Tego pana nie znam zbytnio, ale wiem,że to był porządny gość.Nikomu krzywdy nie zrobił i swoje 97 lat przeżył jak człowiek.
Zatem idziemy do człowieka.Co by o zdrowie zapytać i czy ma może jakieś potrzeby.Człowiek wita nas w milczeniu i zajmuje się śniadaniem.Jajka na boczku, kawa.Zapach dymiącego papierosa i w końcu drobna uwaga:
-Polityka musi być jakaś...
- Musi mieć jakiś charakter i jakąś twarz...-ryzykuję, a człowiek pilnie mi się przygląda.Po śniadaniu jest rozmowniejszy.Mówi,że od x czasu nie widział człowieka i zapomniał jak się gada.Pisze na blogu, ale co to za gadanie.W oczy trzeba popatrzeć i dopiero to jest rozmowa.
Zaprasza nas na kolejne spotkanie, ale sąsiadka oświadcza jaka jest jej polityka.
- Ty masz , Stefciu swoją politykę, a ja znów swoją.Mnie czasem potrafi tak coś zatrząść,sponiewierać i ...przeważnie jest to polityka.Jak masz coś z lekarzami, aptekarzami to ja już mogę być pomocna...-mówi, bo taka jest polityka mojej uroczej sąsiadki.
Coś mi mówi,że polityka rządowa też mogłaby kiedyś być pomocna.Amen.
Obija mi się o uszy, że wielki bałagan z lekami w kraju. Nie bardzo rozumiem o co tam chodzi... codziennie słyszę moją mateńkę, która leków potrzebuje sporo i jakoś się nie żali. W końcu dzisiaj spytałam jak sobie z tym radzi? - Oj dziecko tutaj na wsi w aptece dbają o człowieka, wykupiłam wszystko jak zawsze, ale wiem, że ludzie mają straszne kłopty. Nie zacytuję słów jakie rzuciła na koniec pod adresem nieudolności naszej polityki rządowej.
OdpowiedzUsuńcyrkowcy to też artyści, i z tym właśnie kojarzy mi się nasza polityka...
UsuńGrażynko, tak właśnie jest.Wciąż coś jeszcze zależy od ludzi.I ludzie robią sporo, by pomóc innym ludziom.Pomagają lekarze i aptekarze, jeśli są ludzcy- ale nam chodziłoby o to, by rząd też był ludzki.Pozdrawiam serdecznie.
UsuńWitaj Dobrochno!
OdpowiedzUsuńCzłowiek, to brzmi dumnie. Człowiek może być wartościowy, przeciętny, albo zwykłą kanalią. Podobnie jest z polityką. O politykach wolę nie mówić, bo wybitnych ci u nas przymało... Niestety.
Pozdrawiam serdecznie.
Michał
Polityka była, jest i będzie brudna nawet wtedy, gdy ją będą uprawiać prawi ludzie, jakkolwiek takich ze świeczka szukać, bo raczej brzydzą się polityką. Z założenia polityka taką jest.
OdpowiedzUsuńJa dzięki Bogu mam naprawdę w porządku lekarzy... Ani specjalistka, ani internista nie dali mi tej kontrowersyjnej pieczątki na żadną receptę. Ale i tak uważam, że to było przegięcie, a rządowi chodzi po prostu o to, by ci, którzy są mniej zdrowi niż ustawa przewiduje - po prostu wymarli. Pozdrawiam i dziękuję za wizytę u mnie!
OdpowiedzUsuńNapisałam "to było przegięcie" o sposobie, w jaki protestowali tamci lekarze z PZ i OZZL, nie o tym, że nie dostałam tej sławnej pieczątki.
OdpowiedzUsuń