czwartek, 21 czerwca 2012

Labirynt

to system splątanych dróg, budowle albo ich odwzorowanie w przestrzeni.
Najbardziej chyba znany jest labirynt na Krecie,labirynt króla Salomona i królowej Saby-Makedy,a także labirynt na posadzce katedry w Chartres.
Nie widziałam żadnego z nich, niestety,ale za to oglądałam ludzi, którzy przed sobą mieli swój własny labirynt, wchodzili do labiryntu i wychodzili już nie tacy.Zatem wątpić mi nie wolno,że każdy ma swój labirynt poplatanych ścieżek.
Gdy stajemy po stronie tego wszystkiego, czego najbardziej nie chcieliśmy- nabieramy świadomości tego, co dzieje się z nami -mamy przed sobą labiryntu istotę.
Król Krety Minos też miał ten problem.
Mity greckie powiadają,że Pasifae zapałała miłością do zaprzyjażnionego byka i powiła dzidziusia o imieniu Minotaur.Był raczej odrażający i zbyt silny z głową byka na ludzkim ciele, by nie być izolowanym.Król zlecił Dedalowi, by ten zbudował labirynt dla potworka.I zbudował.
Potworki w ukryciu rosną i od wieków po kres czasów żądali i żądają ofiar.
Ten potworek żądał co 9 lat albo corocznie( nie wiadomo) ofiar z dziewcząt i chłopców.I otrzymywał ofiary dopóki na horyzoncie nie pojawiła się córka króla Ariadna i Tezeusz.
Tezeusz akurat wykonał pięć z sześciu robótek( Herakles miał ich 12), gdy w Atenach rozpoznał swojego ojca, który przed jego urodzeniem zostawił pod wielkim kamieniem sandały i miecz i był niezwykle szczęśliwy z tego powodu,że ojca ma.
Nie da się wykluczyć,że powiedział mu: Tatusiu, dla ciebie to ja tego potwora zabiję...
Możliwe,że ochoczo zgłosił się do grupy dziewięciu dziewcząt i dziewięciu chłopców, których oddawano akurat potworkowi na żer.
Tak , czy siak- córka króla zapałała do Tezeusza miłością tak wielką,że zdradziła mu arkana labiryntu i poradziła, jak można z Minotaurem postąpić, a nadto wyjść z labiryntu z życiem.
Tak właśnie stało się, a Tezeusz po nici Ariadny ze zmagań/ z budowli wyszedł cało.
 Może nie całkiem cało, bo ze strachu przed Dionizosem, który także zapałał do Ariadny- Tezeusz zdradził.Zdradził Ariadnę, ich miłość zdradził, ale chyba przede wszystkim siebie, bo potem żył w cichej ( czasem głośnej) rozpaczy.
Dlatego Tezeusz kojarzy mi się ze strachem także.Z Adamem, który kłamie i ucieka w krzaki, gdy czuje,że jego raj jakoś się oddala.
Strach to co innego, a odwaga w rozwiązywaniu problemów splątanych dróg to zupełnie inna sprawa.Najbardziej wymagająca ze wszystkich innych, bo wymaga wiedzy/dobroci/odwagi.
Moim osobistym labiryntem jest patriarchalny system łupów.Potwór ten nie mieści się w jakimś jednym miejscu( choć ma swoje przebogate siedziby), ale jest niemal wszędzie, bo z każdego wyciąga soki życia w sposób niemal
doskonały i nieustannie żąda ofiar.Jest przede wszystkim zachłanny.
Mam drobny kłopot z potworkiem, bo ubić go raczej nie mogę.Jest zbyt rozległy, a ja nie jestem ani Tezeuszem ani Ariadną.
Wykazuję kim/czym jest dla mnie ten system przemocy i tyle.To moja robótka ręczna, a czasem nawet intelektualna, gdy czytam o mocarzach ducha.
Wiem, że hrabina Toskanii-Matylda zatrzyma mnie na dłużej.
Badam dokładniej jej zmagania z jej labiryntem i czynności te dostarczają mi ogromnej radości.Czasem wątpię w jej realność, bo jest zbyt rozległa, wielka i imponująco mocarna, ale to, co mnie fascynuje najbardziej jest dopiero przede mną.Chodzi o żródła jej mocy.Skąd bierze tyle siły, mądrości i odwagi, by rozstrzygać sprawy dla ówczesnego świata najważniejsze.Dlaczego w Henryku IV pod Canossa widzi najpierw człowieka, a potem króla.Dlaczego ...
Nie mam  dokumentów historycznych i nigdy ich nie dostanę.Są objęte słowem "ściśle tajne" i takimi pozostaną.Dlaczego?!
A może uda nam się je odtajnić? A może ktoś odważny wejdzie do środka labiryntu i powróci z nimi żyw?

25 komentarzy:

  1. Świetnie nazwane "patriarchalny system łupów". Labirynt ten istnieje od zarania człowieczego istnienia i trudno się przebić przez jego dogmaty.Chciałabym dożyć czasów, kiedy ścieżki w tym labiryncie będą wyraźnie oznakowane :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółko, sama możesz, niczym Ariadna- oznakować je , bo masz ku temu stosowną wiedzę i dobroć.Nadto nie brak CI odwagi.A labirynt patriarchalnego systemu łupów istnieje od sześciu tysięcy lat co najmniej, jak wiesz.Od chwili, gdy strach stał się uczuciem dominującym.Po sześciu tysiącach lat -możemy śmiało powiedzieć,że w wyniku kultu strachu pojawił się potwór , który jest nienawiścią.To o tym potworze myślisz,gdy - słusznie- nienawiść przeciwstawiasz Miłości.Minotaur/centaury/bestie, które znamy z historii to niewiniątka przy niemal powszechnej nienawiści, niestety.Serdeczności.

      Usuń
  2. Labirynt - neurotyczny system opierający się na pojęciu grzechu i kary za grzechy, bardzo popularny w cywilizacjach teistycznych, główna przyczyna większości zaburzeń psychicznych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, Brunet,że mnie prowokujesz, ale nie wiem ku czemu.
      Dla mnie labirynt jest przejawem sztuki, a nie kłamstwa/neurotyzmu, czy czegoś podobnego.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. A grzech, gdyby był-polegałby prawdopodobnie na tym,że nie znamy i nie chcemy poznać potęgi swoich myśli.Nawet najdrobniejsza myśl destrukcyjna jest w stanie zawładnąć kawałkiem rzeczywistości, co akurat teraz dzieje się tu i teraz, bo Twoja myśl bije się z moją.Pragnę ją wyrazić i znów mam ten sam kłopot, który tak bardzo lubię.A lubię wierzyć,że myśli destrukcyjne równoważą - w jakiś tajemny sposób- myśli budujące.I takiej myśli daję władzę nad sobą.Jak urodzi się, to skrobnę.

      Usuń
  3. Przez labirynty kroczymy przez całe nasze życie, a pokonanie ich nie zawsze się udaje. Ciekawie piszesz, warto poczytać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Lotko.Tak właśnie rozumiem labirynt jak TY, ale lubię sobie czasem pokomplikować co nieco i ponazywać labirynty nieco rozleglejsze, czyli niemal powszechne.Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  4. Myślę że każdy z nas ma w sobie taki labirynt - tę część umysłu, którą nie do końca zna albo nie zna wcale. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo labirynt zawsze rodzi się w umysłach.Minotaur nie ma nóg byka, ale ma głowę byka.Głowę, czyli żródło myśli.W nich powstają wszelkie potworki, które potem straszą.Serdeczności.

      Usuń
  5. Kazdy ma swoje potwory a Twojemu rzeczywiscie nielatwo ukrecic glowe. Ale jest to mozliwe, pomalu, po trochu zabijac male hybrydki. Caly czas cos sie zmienia i moze jeszcze nie za naszego zycia, ale kiedys bedzie inaczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W to właśnie wierzę, Evitko.Powolutku, pomalutku...Serdeczności.

      Usuń
  6. Moze troche skomplikuje, a moze wyjasnie:) To zalezy jak bediesz chciala na to spojrzec. W jezyku angielskim sa dwa termniny, bo okreslaja dwa rozne "labirynty".
    Labirynt to glownie kolo, do ktorego jest tylko jedno wejscie, ktore jest jednoczesnie wyjsciem i droga prowadzi zakreslajac kola zawsze do srodka, mozna isc nim raz w lewo raz w prawo, bo tak sa ulozone poszczegolne okrazenia, ale droga jest jasna i jedyna, nie mozna sie tam zgubic.
    Takie labirytny sa czesto wykorzystywane do medytacji, naprawde super przezycie, wiem, bo przeszlam dwa labirytnty wlasnie w celu medytacji.
    Drugim terminem jest "maze" i maze moze miec jedno wejscie i jedno, lub nawet kilka wyjsc. Maze tym sie rozni od labirytnu, ze jest pulapka, mozna tam wejsc do punktu, z ktorego nie ma wyjscia i nalezy sie wycofac.
    Wiem o tym nie tylko dlatego, ze przeszlam labirynt, ale tez dlatego, ze kiedys labirynt byl moim marzeniem na ceremonie slubna ze Wspanialym;)
    Uznalam, ze zawieramy zwiazek malzenski w takim wieku i po tylu roznych przezyciach po obu stronach, ze labirytn moze byc doskonalym symbolem jak dojsc do celu. W tym przypadku celem byloby spotkanie tej drugiej (wlasciwej) osoby.
    Niestety moje marzenie rozbilo sie o fakt, ze miejsce jakie sobie wybralam owszem mozna bylo wynajac na 24 godziny, ale ten labirynt musielibysmy sami zbudowac i zlikwidowac w ciagu tychze 24 godzin.
    Za duzo roboty;)) Skonczylo sie na Las Vegas:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stardust, dziękuję Ci bardzo.Z końcówki uśmiałam się serdecznie, bo niemal wszystko sama wyjaśnia w sprawie labiryntu.Serdeczności.

      Usuń
  7. Witaj :)
    Jestem z rewizyta :)
    Labirynty od zawsze zarówno mnie fascynowały, jak i przerażały. Nie chciałabym nigdy nie znaleźć drogi wyjścia. Ale takie błądzenie, szukanie uczy cierpliwości i pokory.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Morgano, same labirynty- jako sztuka- to może nie są aż tak straszne, jak to, co próbują odtwarzać w różnych mitach/architekturze...Myślę przede wszystkim o meandrach w naszych procesach twórczych-główkowaniu/uczuciach/działaniu.Błądzenia nie lubię raczej, ale szukanie jest moją pasją.Pokorę ujawnia moja natura tylko wobec NATURY, która jest dla mnie Wszystkim co Jest.Dla jasności sprawy NATURĘ rozumiem najszerzej jak umiem...Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  8. michalc30.bloog.pl21 czerwca 2012 09:04

    Witaj Dobrochno!
    Fajny wpis, filozoficzny. Ja wolę jednak kręte ścieżki Pana, niźli błądzenie w labiryncie.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Michał

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, chciałam właśnie napisać,że ścieżki Pana są proste, a Ty o krętych...Kręte jest chyba zupełnie coś innego.Czy myślałeś o tym,że Jezus nic do nas nie napisał?!A co czułbyś/myślał/zrobił, gdybyś miał PEWNOŚĆ,że Jezus jednak coś napisał...Trudne pytanie, ale je ryzykuję, ponieważ sama muszę sobie na nie odpowiedzieć i dlatego potrzebuję wsparcia/pomocy/zrozumienia.Serdeczności.

      Usuń
  9. Labirynty? A tak, każdy z nas je ma. Jedni mniej, inni bardziej splatane... Zależy od natury człowieka. Bo też to człowiek sam sobie je "buduje".
    Pozdrawiam serdecznie oraz dziękuję za wizytkę! Miło mi, że podobają Ci się moje fotki znad Lago di Caldonazzo. Halszka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Halszko, podziwiam Cie i nie przestanę, bo pokazujesz mi miejsca, których nie znam, a dusza do nich jakoś tęskni, jakby to były całkiem i po prostu znajome miejsca.A labirynty lubimy sobie budować.Potem wyjść z nich nieco ciężko jest, ale...
      Serdeczności.

      Usuń
  10. Labirynty uczuć i myśli są zdecydowanie bardzie zagmatwane niż te rzeczywiste a jednak można z nich wyjść z mądrymi przemyśleniami.Szukać dobrej drogi, wracając i zaczynając od nowa aż do skutku. Serdeczności Dobrochno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hanno, czasem mi tego właśnie brak- cierpliwości.Cierpliwa jestem w szukaniu dróg, ale gdy już jestem na jednej, natychmiast nosi mnie na inną...Serdeczności.

      Usuń
  11. labirynt, cos mi mowi, ze byloby dobrze gdybym swoje problemy wpakowala w taki labirynt, jak potwora i mam nadzieje, ze jak sie z niego wydostana, to juz nie beda problemami , ale tylko wspomnieniem...a tak naprawde swieta racja, czasem bardzo sie wszystko komplikuje - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brak Ciszy, fajna koncepcja, ale mało realna.Gdyby była możliwa sama zbudowałabym sobie labirynt jaki-na przykład z desek-i zapakowała tam wszelkie swoje problemy.A wiesz, teraz mi się przypomina,że Twoja koncepcja miała już wyznawców.Muszę sobie przypomnieć jak zakopywano symbole wszelkiej udręki.Serdeczności.

      Usuń
  12. Wygląda na to,że prawie każdy inaczej pojmuje zjawisko zwane labiryntem. Nie lubię żadnego typu labiryntów,ponieważ szukanie wyjścia jest deprymujące. Absolutnie nie jest w stanie nauczyć mnie cierpliwości,a tym bardziej pokory,o których to aspektach poddaństwa wobec losu wspomniała Morgana. Zauważyłam,że ostatnimi czasy wiele osób próbując się uszlachetnić powołuje się na pokorę. A ja lubię mieć wszystko pod kontrolą. Być panią sytuacji. A co do krętych,czy jak kto woli prostych ścieżek Pana, jak napisałaś Zimowi: "labirynt zawsze rodzi się w umysłach." Pan również,jak jakkolwiek nazwie się tę siłę nadprzyrodzona,której przypisuje się stworzenie świata oraz nieustającą nad nim kontrolę.
    Co do tajności dokumentów... aby je odtajnić potrzeba zmiany w sposobie postrzegania świata.Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludmiło, masz rację, niestety, ale taka ja na przykład nie mogę się doczekać postawy kościoła rzymskiego wobec żądania ujawnienia manuskryptu Jezusa, który wszak istnieje, bo istniała Matylda, istnieje katedra w Chartres- żywa księga w kamieniu i istnieje "Księga Miłości", bo do Watykanu dostarczył ją założyciel jezuitów Loyola.Serdeczności.

      Usuń