poniedziałek, 11 czerwca 2012

-Rosjanie niczym nas nie zaskoczą?!

No, nie wiem.
Zaskakują mnie od zawsze i mają moją akceptację, aprobatę i uznanie.
Grisza mówi,że to możliwe jest, gdy Smuda na miejsce Lewandowskiego postawi Antka M., a  miejsce niemieckiego sędziego zajmie prezesik.Do meczu jutro nie dojdzie w takich okolicznościach, bo Rosjanie będą wiać ze strachu gdzieś  za Ural.
Póki co- chodzi o to , by naszym nic nie poplątało nóg, a szczęścia łut stał murem za nami właśnie.
Taki łut, to on ma swoje prawa i swoje własne gusta.Przeważnie stoi po stronie silniejszego, a Polacy są akurat coraz silniejsi, a tej sile sprzyja wspaniała atmosfera i pochodzenie.Pochodzimy z krainy, gdzie sytuacje beznadziejne nie są rzadkością.W takiej sytuacji zwykle zjawia się Tytoń albo niespodziewany zryw.
Na naszej ulicy pojawili się Rosjanie.Mówią,że u nas lepsze powietrze, choć pada i wieje.
Są igrzyska i jednocześnie święto chleba.Emocje sięgają zenitu, napięcie pod sufit.Siedziałam z Walą nad koszem chleba i truskawek.Wala milczała, a potem otarła łezkę wzruszenia.
-Czasem myślę,że postradałam zmysły, bo czy ja wiem, kim naprawdę jestem i co dla mnie jest najważniejsze...Gdy jestem w Polsce, czuję moc jakąś niezwyczajną...Gdyby moja Rosja wytrzeżwiała, Dobrochno...Gdyby chciała wytrzeżwieć...-marzy się Wali i zaraz potem pada definicja feminizmu Niny Andrycz, a ja sobie po cichutku myślę o erupcji kultury.
- Rzeczy zdążają gwałtownie ku swojemu miejscu...- rzecze Grisza.
-...ale poruszają się spokojnie na swoim miejscu...- szepcze Wala i czuję ,że jestem na swoim miejscu.Podoba mi się to, co czuję, bo to jest poczucie mocy.Zjawisko rzadkie i niezwyczajne.I co ja z nim robię?Przewiduję wynik jutrzejszego meczu z Rosjanami, choć dla mnie akurat jest on sprawą drugorzędną.
Atmosfera to moje prywatne mistrzostwa.
Gigantyczne emocje i napięcie może w sposób naturalny i najspokojniej rozładować zaskoczenie właśnie.Skoro nie zaskoczą nas Rosjanie, to wypada nam zaskoczyć Rosjan i pokazać się z najlepszej strony.
- Najpierw trzeba ją mieć...- słyszę i ku swojemu zaskoczeniu pytam, czy "JA" wojowników rosyjskich jest tłumione jak u nas.
-NIE...-padają zgodne odpowiedzi i już przeczuwam, co jest istotą jutrzejszego meczu.Przeczucia nazywa Grisza:znasz zasady, zostawiasz je w szatni i musisz stosować się na boisku do tysiąca innych zasad, które biorą władzę nad tobą.Aktorzyć nie możesz, musisz być sobą...Wolnym od pęt ...
- Zatem nie możemy przegrać.- słyszę swoją intuicję.Jest nieco sprzeczna z mędrców szkiełkim i okiem, ale obstaję przy swojej intuicji, bo podoba mi się coraz bardziej.
- W sytuacjach ekstremalnych w końcu bywamy sobą...Stawiam na remis i będę się tego trzymać jak pijany latarni.

3 komentarze:

  1. Oczywiście, że pokażemy im gdzie pieprz rośnie. A tak poważnie, to Polacy lobią krakać. Będzie dobrze!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lotko, oczywiście.Z Rosjanami mamy niepisany układ.Zero nietolerancji,ale czy wszyscy zdzierżą pokojową walkę?- pokaże się.Serdeczności.

      Usuń
    2. Ale z zaskoczenia uderzasz... Już myślałam, że na dobre zamilkłaś, jak Pajączek.Dobrze, że jesteś. Meczu jutrzejszego chyba moje nerwy nie strzymają, będę wiedzieć jaki jest stan po dudnieniu na osiedlu. Też całkiem irracjonalnie wierzę, że nie będzie żadnej kompromitacji

      Usuń