poniedziałek, 31 października 2011

Żle się ma kraj

Książki "Żle się ma kraj" Tony Judta nie dostałam i nie czytałam.Musi mi wystarczyć wiedza,że mój kraj ma się żle , a nawet bardzo żle się ma w okolicach świąt 1 listopada.
Tak więc o zgodzie na ograniczenie swojego "ja" w dzisiejszym świecie nie będę się wypowiadać. I tak nikt na tę odpowiedż nie czeka.Moje pytanie brzmi inaczej:
jest możliwość zrezygnowania  przez czcicieli i wyznawców patriarchalnego systemu łupów -z ograniczania moich praw, czy wcale nie ?!
Mój kraj po świętach będzie liczył ofiary.W końcu będzie musiał, choć wcale tego nie czynił dotąd.Nie chciałabym wśród nich być, więc dziś siedzę w domu, bo wychylić nos może oznaczać  los 42 ofiar śmiertelnych w ciągu dwóch dni.Ile ich będzie?- jeszcze nie wiemy.Średnio około 50.Od lat wielu.

Statystyki nie podają danych ilu inwalidów po wypadkach świątecznych jest i jaki jest koszt społeczny tych ofiar.Ofiar całopalnych.A podobno to już przeszłość.
Nikt chyba nie zliczy megabomby ekologicznej ze śmieci, które utworzymy czcząc pamięć naszych Zmarłych.
Kto mógłby zliczyć koszty nerwowych przygotowań do podróży, presji bycia tu i tam jednocześnie i w tej samej chwili, by się nie narazić na zarzuty familii.

Wzrostem przestępczości i rodzinnych napięć , a nawet przemocy -może jakoś zajmuje się policja.Cała jest na nogach, ale nie tam, gdzie być powinna i mogłaby pomóc.Przeważnie i tak jest bezradna, bo po łup wyruszają złodzieje.
Sąsiadka kradzieży nie zgłosi.W portmonetce miała tylko 10 zł.Na 3 białe chryzantemy.Jest uważna i ostrożna, ale złodzieje zwykle są wyedukowani lepiej.

Jeśli żle się ma mój kraj, to właśnie z powodu edukacji.Wyedukowani lepiej są nie ci, którzy powinni być wyedukowani.Będzie, bo musi być edukacja- oczkiem w głowie przyszłych rządów, ale póki co oddajemy władzę nad sobą tradycji,
presji i chęciom sprostania temu, czego wymaga  stadny obyczaj.
Nawet nie wiadomo skąd się wziął i komu on się opłaca mimo ogromnych ofiar całopalnych , szkód i strat.
Jeśli taki stan rzeczy istnieje od lat wielu, to chyba jednak musi komuś służyć i przynosić profity znacznie większe od ponoszonych przez nas ofiar.
I tylko nie wiem wcale komu służy , bo chyba nie przemysłowi plastykowemu i nie złodziejom.Więc komu? Chyba jednak podświadomie wolelibyśmy tego nie wiedzieć, ale w końcu i tak przecież będziemy to wiedzieć, wszak nie ma rzeczy ukrytych, które nie mogłyby ujrzeć światła.Taka jest moc prawdy. Jej cechą jest także i to,że wymaga odważnego wysiłku.Coś mi mówi,że jesteśmy do niego zdolni.

3 komentarze:

  1. tradycji nie da się tak ot, za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przerwać, zwłaszcza, gdy tradycja jest kultywowana przez naród, a nie np. samych katolików. Trzeba zmian myślowych kilku pokoleń.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, Iva ma rację. To wielopokoleniowa tradycja.
    A, że forma dawno przerosła treść? - no cóż, na to mamy wpływ.Potrzeba jednak samodyscypliny z przekonaniem.A z tym przekonaniem jest już o wiele gorzej. W moim mieście, czyli w Kielcach w roku ubiegłym na Cmentarzu Partyzanckim na każdym grobie - przeważnie NN, położona była jedna róża i jeden znicz.Wyglądało to przepięknie i tworzyło jakąś niepowtarzalną atmosferę.Wszystkie te "śmietniki", na których miejsca nie ma na lampkę nijak się miały do tamtych miejsc.
    Według mnie to jest czysty biznes. Nie ma to nic wspólnego ani z wiarą, ani z tradycją, ani z dobrym gustem wreszcie.
    Może kiedyś ludzie się opamiętają. A zresztą czy ja wiem ???
    Pozdrawiam bardzo cieplutko z bardzo deszczowych (teraz) Kielc:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Witaj cieplo
    Dziekuje Tobie za fajne komentarze i serdecznie Ciebie pozdrawiam
    DOBRYCOACH.BLOOG.PL

    OdpowiedzUsuń